Jestem świeżo po seansie i uważam, że to był dobry film...nawet bardzo. Jednak nie rozumiem tych wielkich zachwytów nad nim. I zastanawiam się czym ludzie jarają się bardziej? Benedictem Cumber...coś tam, samą historią, czy w końcu czym?? Ja osobiście jestem zdania, że bardzo dobrze się go oglądało, na końcu skłonił do przemyśleń i (nie oszukujmy się) doczytania w necie historii enigmy, ale znam masę o niebo lepszych, a niedocenionych z niewiadomych przyczyn filmów.
Moja ocena to 8/10 tylko ze względu na Keire Knightley, Matthew Goode'iego i oczywiście wspomnianego Cumberbatch'a, którego uwielbiam ze względu na jego oszałamiający głos.
Ten film otrzymał Oscara za skrzywienie prawdy z kłamstwem. Oskar daje się właśnie takim filmom by echo o nich było jeszcze większe. By ludzie nie zaznajomieni z historią byli wprowadzani sprawnie w błąd. Jest to element propagandy jaka kieruje ku nam Hollywood. Turing jak można było zauważyć był żydowskiego pochodzenia więc przypisanie mu wszystkich zasług rozszyfrowania Enigmy było oczywiste. Zgrabnym zabiegiem było też przedstawienie go jako ofiary byśmy mogli się nad nim zlitowac i łatwiej lyknac te brednie.