z pytaniem : o co chodzi ? dlaczego książę nienawidzi własnej żony ? po jaką cholerę ona wychodziła za obcego jej człowieka ? a potem doszła afera polityczna i ... nie zdzierżyłam do końca . Kidman pozbawiona wdzięku dopełnia moją ocenę
Nie tyle nienawidzi co trochę za późno się zorientował, ze popełnił potężny faux pas. MEZALIANS nawet powiem. Ona zresztą tez, niepotrzebnie pchała się na kontynent z którego obyczajów nic nie zrozumiała żyjąc w swojej Ameryce i będąc gwiazdą. Niepotrzebnie tez rwała się do arystokracji, którą lepiej mieć we krwi jak się chce zasługiwać na książęce tytuły. Arogancko założyła, ze uroda i gwiazdorzenie wystarczą, żeby rzucić sobie Monaco do stop . Byc może i rzuciła Monco do stop, ale tak naprawdę co z tego ma Jej rodzina? Dzieci - jakie są każdy widzi i wątpię, żeby im ktokolwiek czegokolwiek oprócz pieniędzy zazdrościł. Powichrowanie życia i powichrowane osobowości. Ani mąż nie miał z Niej odpowiedniego pożytku ani one. Ja tam fanem Grace Kelly nie jestem. Film próbuje zrobić z Niej heroinę, która jak te ruskie komunistki wsiadające na traktor, pokazuje zacofanej Europie wspaniały amerykański model nowoczesnej, niezależnej kobiety mającej swoje zdanie ale.... prawda niestety nie jest bajkowa i już niczego się w raz dokonanej historii nie zmieni. Zwłaszcza niezbyt udanym filmem.