PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=476580}
8,2 437 916
ocen
8,2 10 1 437916
7,6 41
ocen krytyków
Gran Torino
powrót do forum filmu Gran Torino

Film mocno mnie rozczarował, jego ocena na Filmwebie jest zdecydowanie zawyżona. Skuszony wieloma gwiazdkami oraz podpowiedzią gustomierza zasiadłem przed telewizorem i obejrzałem do końca z bólem zębów. Ten film to ciąg reżysersko-aktorsko-scenariuszowych pomyłek, które ratuje tylko Clint ze swoją charakterystyczną postacią.
Po kolei:
1. Główne przesłanie filmu jest zgodne z poprawnością polityczną promowaną przez Holyłód. W filmie poznajemy Kowalskiego, który – jak przystało na standardowego Polaka zamieszkałego w USA, jest rasistą, ksenofobem, odludkiem i nie lubi nikogo. W przeciągu kilku miesięcy staje się azjatofilem, Hmongolubem, najsympatyczniejszym człowiekiem na dzielnicy, któremu sąsiedzi w podzięce za jego czyste serce znoszą na ganek pierożki. Łoj… Straszne… Nachalność tego przesłania mogę porównać tylko z patriotycznym walcem „Independens dej”.
Takich moralnych kalek, wpisujących się w zestaw amerykańskich wartości promowanych przez amerykańskie kino w filmie znajdziemy więcej. Poświęcenie dla dobra wspólnego, prawo ponad zemstą, każdy może być dobry, jeśli tylko chce itp., itd., etc. Ten film nie pokazał nic nowego, pozbierał trochę wątków z innych filmów i podał polane sosem z Clinta. I może to jest powód sukcesu Gran Torino? Dużo gwiazdek dali mu Mamoniowie, którym podobają się filmy, które już widzieli.
2. Wszystkie, ale to dosłownie wszystkie postaci z tego filmu są jednowymiarowe i płaskie jak wycięte z kartki papieru. Jak ktoś jest dobry, to od A do Z, Jak ktoś jest zły, to do szpiku kości. Tak żeby widz nie miał najmniejszych wątpliwości, po której stronie stoi dany bohater. Nawet Clint, choć na początku jest odmalowywany w ciemniejszych barwach, to i tak nie mamy wątpliwości, że to typ pozytywny.
3. Głowna postać (po Kowalskim, oczywiście) to młody Hmong, Thao. Szczerze sobie powiedzmy – Maciuś z Klanu jest lepszym aktorem. Thao gra jak wyciosany z kawałka drewna, głównie snuje się z opuszczoną głową i nic nie mówi. I nawet dobrze, bo jak zaczyna mówić, to wypada jeszcze gorzej. Jego ekspresja aktorska nie kwalifikowałaby go do udziału w szkolnym teatrzyku – nie wiem, skąd on się wziął w tym filmie.
4. Nie mniej ważna jest Sue Lor, siostra Thao. Nie wiem, kto jej pisał kwestie, ale są tak sztuczne i nienaturalne, że nie mogę sobie wyobrazić człowieka używającego takiego języka. Każde niemal zdanie jest do niemożliwości nasycone hiperintelektualizmem, powodującym brak wiarygodności postaci.
5. Ponieważ cała akcja filmu rozgrywa się w trójkącie Kowalski – Thao – Sue, kiepskość gry dwójki z trojga aktorów przekłada się w ogromnym stopniu na kiepskość całego filmu.
6. W filmie jest wiele scen zagranych lub zrealizowanych w sposób zupełnie odbierający im wiarygodność. Kilka kwiatków, które szczególnie uderzyły mnie w oczy: szarpanina na trawniku Kowalskiego, czarny gang zaczepiający Sue, Kowalski rozwalający szafki, Thao usiłujący się wydostać z zamknięcia w piwnicy i wiele innych… Reżyserowi zabrakło wyobraźni, jak to będzie wyglądać – albo aktorom zabrakło umiejętności, żeby to dobrze zagrać. Nie wiem, co gorsze…

Jeśli coś ten film w ogóle ratuje, to oczywiście Clint. Nie jest to jego najwybitniejsza rola, ale jest to Clint Eastwood i gra w sposób clintoistwodowy. To ciekawe, bo jak ktoś gra kiepsko, to mówi się, że „cały film grał jedną miną” – tymczasem Clint cały film gra jedną miną i jest świetny!

Ogólnie – 5* i żal, bo można to było zrobić znacznie lepiej.

ocenił(a) film na 10
Tataaleksandrykatarzyny

Ale sie rozpisaaaaaaaaaaaaaales. A ja napisze krotko, CZEPIASZ sie i tyle.

ocenił(a) film na 9
Dawid_1220

mimo tego, że nie zgadzam się z założycielem postu, to jak przeczytałem to co ty powyżej, to aż mi rzyginy do gardła podeszły.
jeśli nie jesteś 12 latkiem, to może doceń czyjąś opinię.

ocenił(a) film na 10
Retexid

Szkoda ze nie widziales mojej miny, gdy przeczytalem Twoje wypociny. haha. Taka mine mialy wszystkie dziewczyny do ktorych podchodziles w celu podrywu.

ocenił(a) film na 9
Dawid_1220

dobrze wiedzieć. weź życie chłopie.

ocenił(a) film na 7
Tataaleksandrykatarzyny

Moim zdaniem film nie zasłużył na tak niską ocenę.
1. Kowalski nie jest zwykłym imigrantem, który siedzi na kanapie zajada pizze i popija piwem. Walt brał czynny udział w wojnie, "do dziś" pamięta chłopaka, którego zabił i jak widzimy nie radzi sobie z tym. Jego synowie zupełnie go nie rozumieją, a wiedza, że on przez tyle lat nie zdołał się z nimi zaprzyjaźnić jeszcze bardziej go dołuje. Tataaleksandrykatarzyny zupełnie pominąłeś biografie Kowalskiego, która jest bardzo ważna do oceny głównego bohatera.
2. Myślę, że te postacie takie są, by zobaczyć, że w dzisiejszych czasach kultura schodzi na drugi plan. Przedstawione negatywnie osoby wykazują się zupełnym brakiem kultury i wiedzy (gang, murzyni) lub brakiem taktu i empatii (rodzina). Warto zaznaczyć, że to młode osoby (młodsze od Kowalskiego) takie postawy reprezentują => cywilizacja idzie w złym kierunku.
3. Uważam, że właśnie miał zagrać typową "sierotę", w końcu Walt miał stać się jego mentorem i zmienić go w mężczyznę. Chłopak jest młody, przestraszony, ponadto właśnie się przeprowadził do odległego kraju.
4. Sądzę, że Sue jest stereotypową "amerykańską" azjatką co miałoby tłumaczyć hiperintelektualizm.
5-
6-

Thao i Sue to jedyne osoby, które reprezentują wartości w, których został wychowany Walt. Kowalski zmienia się dlatego, że są mu oni bliżsi niż jego rodzina (która jedynie czeka, aż Walt umrze; interesuje ich spadek, zaś uczucia ojca są dla nich ważne - fakt faktem, że Walt nie należy do ekstrowertyków). Obrzydzenie budzi w nim cywilizacyjny krok w tył którego jest świadkiem oraz jego bezradność. Sytuacja zmienia się, gdy poznaje Sue i Thao- ocalałe perełki. Walt oddał życie za to by przywrócić na świecie moralność oraz normy kulturowe.

ocenił(a) film na 5
oficjalnywojtek

Oficjalnywojtku, to, czy Kowalski jest imigrantem, który siedzi na kanapie, je pizzę i popija ją piwem, czy też jest imigrantem, który siedzi na ganku, nic nie je i popija to piwem jest absolutnie drugorzędne. Pierwszorzędne jest natomiast to, czy Kowalski jest przekonywujący, czy nie jest.

No i wychodzi mi na to, że nie jest - co jest nie tyle winą samego Kowalskiego, co towarzyszących mu postaci, a także reżysera, scenarzysty, montażysty i mnóstwa niewidocznych na ekranie postaci, które mają wpływ na obraz, jaki oglądamy.

I wydaje mi się, że film zawdzięcza wysokie noty przede wszystkim prostej i trafiającej w gusta widza fabule o samotnym, dobrym człowieku, który ratuje społeczność przed złymi wymierzając im sprawiedliwość, nawet za cenę własnego szczęścia lub życia. Jest to jeden z bardziej oklepanych wątków filmowych, w wielu filmach pokazanych jednak znacznie lepiej i bardziej wiarygodnie, mniej nachalnie epatując tzw. "wartościami".

Każdy z nas ma jednak prawo do własnej oceny filmu. Dziękuję ci za kulturalną i rzeczową wypowiedź, nawet, jeśli się z nią nie zgadzam.

P.S. Naprawdę, Maciuś z Klanu by się lepiej sprawdził w roli Tao...

ocenił(a) film na 5
Tataaleksandrykatarzyny

Kilka zdań, jakby wyjętych z mojej głowy. I Homng, i jego siostra zagrali strasznie. Jedna z najgorszych scen, jakie ostatnio widziałem [a obejrzałem horror Ruiny - nie pytajcie dlaczego to obejrzałem] to właśnie scena próby wydostania się z piwnicy albo rady Kowalskiego jak poderwać dziewczynę. W ogóle brak chemii między Kowalskim a jego nowymi znajomymi powoduje, że trudno uwierzyć w cudowną przemianę ksenofobicznego Polaka.
Niestety mnie nawet Clint w tej roli nie przypadł do gustu. Jego cedzone rasistowskie uwagi, przekleństwa nie były przekonujące, widać, że były tylko grą.

Kilka punktów za to, że miejscami szczerze się uśmiechnąłem (rozmowy z fryzjerem, prezent-chwytak od rodziny i mina Clinta - bezcenna).

ocenił(a) film na 5
Tataaleksandrykatarzyny

Zgoda w 100% :)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones