Prosta, ale chwytliwa historia, świetna gra Eeastwooda, dobre dialogi i dość nietypowe zakończenie - te elementy stanowią kwintesencję Gran Torino. Po raz kolejny pokazano, że dobry film nie musi zawierać mega-widowiskowych efektów specjalnych i rozbudowanych scenerii. Wystarczyły dwa domy, weranda, kawałek trawnika i już. Całość oceniam na 8/10. Dlaczego tylko tyle? Już tłumaczę. Gran Torino jest filmem, w którym czas działa na korzyść. Przedłużyłbym przedstawioną historię o te 30 minut. Zbyt pobieżnie zaprezentowano motyw rasizmu. Nasz "staruszek" zbyt szybko przekonał się do nowych sąsiadów. Można to było trochę bardziej rozbudować, ale to już szczegóły. Film jest po prostu dobry.

Polecam i pozdrawiam.