Uwielbiam Clinta i spisał się genialnie. Film przedstawiony fantastycznie moim zdaniem. Nie ma tu typowego byłego wojskowego czy agenta rządowego, który potrafi wykończyć przeciwnika jednym ruchem. To jest film, który przedstawia wartości życiowe. Zabrakło mi tu jedynie nieco tych gangsterskich porachunków. A samo zakończenie nieco dziwne, bo bardzo proste, ale najlepsze, jakie mogło być.