PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=476580}
8,2 437 916
ocen
8,2 10 1 437916
7,6 41
ocen krytyków
Gran Torino
powrót do forum filmu Gran Torino

Film jest banalny, postacie papierowe, zadnej glebi, gra Clinta Eastwooda drewniana - dwie miny
pod tytulem: "jestem zly" lub "jestem strasznie zly". Ciezko sie go oglada.

ocenił(a) film na 9
mikonidlo

Do gry aktorskiej Clinta Cie nie będę przekonywał bo widocznie Ci nie podchodzi i nic się nie da z tym zrobić. Niemniej osobiście uważam, że odegrał rolę Walt'a bardzo dobrze. Nie mogę się jednak zgodzić na to, że postacie są w tym filmie papierowe. Dla mnie sceny z rodziną Walt'a były wręcz jak wyjęte z filmu dokumentalnego. Zachowanie tych postaci w tak perfekcyjny sposób oddawało to z czym wielu z nas spotyka się na co dzień . Czyli to jak młodzi traktują starszych oraz w jaki sposób dzieci traktują swoich rodziców. Jedyne zastrzeżenie mam do postaci Thao, a właściwie do aktora, który się w nią wcielił. W pewnych scenach po prostu było widać sztuczność jego zachowania.

mikonidlo

Bzdury pleciesz.
Film praktycznie bez minusów.
Jedyny jaki zauważyłem to długość filmu lub raczej jego krótkość.

GarvinSitho

masa minusów. Postacie przerysowane, dialogi mało naturalne ( bardzo teksciarskie ), gra aktorska np księdza tragiczna, do tego film ewidentnie robiony od końca, który jest najbardziej istotny w całym filmie. Do tego strasznie wieje nudą, akcja rozwija się w zółwim tempie.
Niemniej jednak oceniłem na 6/10 a nie na 5/10 z tego względu, że w drugiej połowie film się całkiem spoko oglądało.

aalek3

Po kolei:

"Postacie przerysowane"

Clint współpracował praktycznie z SAMYMI amatorami.
Moim zdaniem poradził sobie nieźle , każda postać jest świetnie wykreowana dająca wyobrażenie , że taka postać może faktycznie istnieć.
Przykładem tutaj może być 27-letni ksiądz prawiczek , który o życiu i śmierci wie tyle ile wyczytał z biblii , który zdaję się posiadać monopol na wiedzę i który wszystko widzi czarne lub białe , ale nigdy szare.
Piszesz , że Gran Torino jest przerysowane?
Jakoś nie przeszkadzało ci to przy wystawieniu 10 dla Django i Borata.

"dialogi mało naturalne ( bardzo teksciarskie )"

Tego punktu akurat nie rozumiem , byłbyś łaskaw mnie oświecić ?

"film ewidentnie robiony od końca, który jest najbardziej istotny w całym filmie."

Końcówka w filmie zazwyczaj jest najważniejsza , lol.
Zwiastuje to co było przed nią i pokazuje wynik konkretnej historii.
Wiem , że tłumacze ci to jak 10 letniego dziecku , ale inaczej się nie da.

"Do tego strasznie wieje nudą"

W którym momencie?
Oglądałem 2 godziny i czuje niedosyt , bo nie pogardziłbym dodatkową godzinką czy chociaż 30 minutami.
Film oglądałem już 4 razy i za każdym razem wygląda to tak jakby to był ten pierwszy.
Film jest niezwykle ciekawy i wywołuje przeróżne emocje , jest jednocześnie śmieszny i smutny , bawi a zarazem uczy i w tym tkwi jego moc.

"akcja rozwija się w zółwim tempie."

Widzę , że to był twój pierwszy film z Clintem.
Jakbyś prześledził choć część z jego pokaźnej filmografii i poczytał trochę to byś wiedział dlaczego jest tak a nie inaczej.
Ale lepiej jest krytykować niż zrozumieć.

GarvinSitho

a więc po kolei:

"clint współpracował z samymi amatorami"

i wlasnie widać to w filmie, żadna postać nie jest realistyczna. Tak naprawde trudno określić czy aktorzy są amatorami czy bohaterowie są stworzeni przez reżysera w amatorski sposób. Każda jest stereotypowa i przerysowana, ksiądz jest przedstawiony tak jak ludzie postrzegają księdza. Czarni przedstawieni tak jak ludzie postrzegają czarnych itd. W filmie postacie muszą zostać przedstawione nie stereotypowo, ale jak osobna jednostka, tak by można było postać polubić albo znienawidzić. To od widza zalezy jak postrzega bohaterów i jakie wnioski wyciągnie z ich losów wydarzeń, a tutaj zostało to własnie narzucone.
Tak oceniłem na 10 borata poniewaz mnie rozbawił nieprawdopodobnie zresztą był innowacyjny i rewelacyjny pod każdym względem, ale tez nie oczekiwałem od niego głebi tylko prostackiej zabawy i tego mi dostarczył. Czy od gran torino powinienem oczekiwać tego samego? Ocziwiscie że nie, bo porusza zupełnie inne kwestie i tworzony jest w innych klimatach, bardziej predysponuje do thrilleru/dramatu niż do głupiej komedii prawda? Nie mylmy gatunków filmowych, django który oceniłem na 10/10 był również znakomity pod kazdym wzgledzie w charakterystyczny sposób dla tarantino, a do tego każda postać praktycznie żyła własnym życiem, były realistyczne pod każdym względem do tego humor przedstawiony w django był najwyższych lotów, często ironiczny i niespotykany co powodowało, że film jest praktycznie niepodrabialny i jedyny w swoim rodzaju. Do tego znakomita fabuła. Stąd 10/10. Gran Torino? O takim filmie mogę zapomnieć w 5 minut

Co do mojej wypowiedzi na temat teksciarskich dialogów pozwól, że wytłumacze dlaczego uznałem je za teksciarskie. Jest róznica, kiedy poznasz bohaterów i potrafisz ich zrozumieć, a dialogi są naturalne dostosowane do danego bohatera, a gdy oglądniesz film gdzie po prostu bohaterowie mają ewidentnie przygotowane dialogi by stworzyć jakiś nastrój w filmie a im to zwyczajnie nie wychodzi. To powoduje, że postać jest sztuczna a to co mówi jest również sztuczne. To własnie widać w gran torino. Postacie jak i ich dialogi są sztuczne, narzucone, wyjęte z kontekstu lub niepasujące do sytuacji lub bohatera. Do tego są strasznie "na siłe"

"Końcówka w filmie zazwyczaj jest najważniejsza , lol."

oczywiscie ze nie. Ludzie ktorzy oceniają film na podstawie koncowki po prostu niemają prawa oceniać filmu bo tylko dają fałszywą ocene. Czasem widać wysokie oceny filmów tylko dlatego, że kogoś zdziwiła koncówka. Co z tego ze cały film było dnem, skoro koniec zaskakujący. Przypomnial mi się film gdzie jakas rodzina jezdzila samochodem w kolko tą samą trasą a na koncu okazało się, że nie żyli i byli duchami. Totalne dno, ale ocena całkiem niezla bo ktos sobie pomyslal na koncu "ale jaja oni byli duchami."
Film musi interesować przez cały czas trwania a końcówka moze byc wisienką na torcie, lub ewentualnie nagłym zwrotem wydarzen. W gran torino ( pomijając ze koncowka nie byla az tak spektakularna ), czlowiek przez cały film praktycznie nie jest niczym zaskakiwany. Akcja rozwija się szablonowo, nudno, żaden bohater praktycznie nie przechodzi przemiany. Eastwood niby sie wyspowiadał, ale i tak umierał więc nie wiadomo jakie były jego intencje. Azjata w sumie nic nie zrobił. Czy stał się mężczyzną? Niewiadomo,
Czy ksiądz wyciągnął coś z kontaktów z Eastwoodem? Raczej nie. Przez cały film tak naprawde niewiadomo jaki jest. Niby ma własne zdanie, niby sypie regułkami z seminariów duchownych.

Do tego nie był to mój pierwszy film z eastwoodem. Pamiętam go z kilku hitów mojego dzieciństwa. Nigdy nie byłem przekonany do niego, ale może to dlatego , że nie jest ewidentnie on aktorem mojego pokolenia. Tak czy inaczej, oglądajac gran torino ani przez chwile go nie polubiłem.
Pozatym co mnie obchodzi jego filmografia? Liczy się tu i teraz. Gran torino ktory jest filmem słabym po prostu.

Po Twoim katalogu filmów które obejrzałeś wnioskuje, że jesteś fanem westernów oraz Clinta Eastwooda więc wnioskuje, że miało to spory wpływ na ocene ;)
Ja patrząc obiektywnie oceniłem ten film przeciętnie i niedam sobie wmówić, że było to arcydzieło, bo jest to po prostu średniak, nic więcej

aalek3

Zaczynamy:

"i wlasnie widać to w filmie, żadna postać nie jest realistyczna.
Każda jest stereotypowa i przerysowana"


Każda z postaci jest realistyczna.
Przestawienie każdej postaci w sposób stereotypowy jest właśnie realistyczne.
Nie wyobrażam sobie np. czarnego który by nie handlował prochami , nie zaczepiał dziewczyn na ulicy , nie pyskował i który by uczciwe wziął się za pracę.
Nie wyobrażam sobie księdza który by nie pouczał innych , nie wygłaszał kazań na tematy na które nie ma pojęcia czy szukał grzechu u innych w sobie go nie widząc.
Owszem może to stereotypowe myślenie , ale faktem jest , że dobro zostało wyrugowane z naszych czasów i Eastwood to świetnie pokazał.

Jak wcześniej pisałem Eastwood pracował z prawie samymi amatorami , lecz tego w filmie nie widać.
Eastwood na własne życzenie , podjął się zaangażować ich do filmu , prawdopodobnie po to by lepiej oddać jego realność .
Na uwagę zasługuję tu na pewno postać Sue , która chyba najbardziej przypadła mi do gustu i której chyba nie da się nie lubić.

Co do Borata to według mnie gówniana komedyjka z wieśniackimi żartami i takim samym aktorstwem.
Pomysł niby dobry , ale wykonanie tandetne a Saha Baron Cohen wśród dobrych aktorów komediowych nawet nie stał.

Django to ta sama para kaloszy.
Aktorstwo do dupy i przerysowane do granic możliwości ( oprócz Jacksona który jako jedyny dobrze zagrał ).
Gówniane akcje w stylu "D'artagnan sku*wysyny" , czy śmierć Candiego.
Poza tym niemiłosiernie nudny i męczący.
Aha i ani razu się nie zaśmiałem ani nawet nie uśmiechnąłem , bo Tarantino stara się być zabawny ale mu to niestety nie wychodzi.

"To powoduje, że postać jest sztuczna a to co mówi jest również sztuczne. To własnie widać w gran torino. Postacie jak i ich dialogi są sztuczne, narzucone, wyjęte z kontekstu lub niepasujące do sytuacji lub bohatera."

Dialogi są naprawdę zabawne i dobrze dostosowane do danej sytuacji.
Nie widzę tu żadną miarą sztuczności czy przerysowania jak np. w Django gdzie kicz miesza się z degrengoladą.
Ponadto jak pisałem wcześniej śmiech tutaj idealnie współgra ze smutkiem i wywołuję w odbiorcy masę różnych emocji których to nie umie wywołać żaden inny film.
Warto też zwrócić uwagę na piękny soundtrack , jeden z najlepszych jakie słyszałem.

"oczywiscie ze nie. Ludzie ktorzy oceniają film na podstawie koncowki po prostu niemają prawa oceniać filmu bo tylko dają fałszywą ocene."

Ja nigdy nie oceniam po końcówce.
Dla mnie liczy się całokształt ( aktorstwo , klimat , dialogi , soundtrack , uniwersalność etc. )

Nie zgadzam się też , że końcówka w Gran Torino była słaba.
Było to chyba najlepsze rozwiązanie z możliwych.
Kowalski przez rozmowy z księdzem , analizując wszystkie za i przeciw , nie chcą skalać duszy Rybona zabójstwem które będzie pamiętał na całe życie sam postanawia się poświęcić , bo wie , że nie ma nic do stracenia ( choroba ).
Oczywiście można by zrobić końcówkę w stylu Rambo tzn. Kowalski z buta rozwala drzwi i wybija wszystkich jedną serią z karabina , rzucając jakimś tandetnym tekstem.
Ale czy byłoby to atrakcyjne ? nie sądzę.
Poza tym , choć może będzie to być moja nadinterpretacja Eastwood chciał pokazać , że nawet on ( jeden z największych badassów w historii kina ) jest śmiertelny a gest z ręką przypominającą pistolet może być nawiązaniem do Brudnego Harry'ego i jego magnum44 i jednoznacznym przekazem , że skończył już ten etap w życiu z którym masa ludzi go utożsamia.

Znowu popełniłeś błąd praktycznie , bo prawie każdy z bohaterów przechodzi przemianę.
Pokaże Ci to na dwóch przykładach:

Walt z zatwardziałego i zamkniętego w sobie rasisty , którego najważniejszym celem jest przeżycie godnie własnych dni i który pilnuje czubka swojego nosa , pod wpływem kilku splotów akcji nagle zaczyna się przełamywać - staje się mniej oschły , dostrzega dobre strony życia , nawiązuje przyjacielskie relacje z azjatyckimi sąsiadami a także staje się nieodłączną częścią ich życia. Chociaż są z dwóch różnych światów , nadal są ludźmi , których jedyną różnicą jest kolor skóry , tradycje czy wyznanie.

Rybon chociaż może będziesz zaprzeczał stał się mężczyzną.
Znalazł sobie pracę , dziewczynę , na końcu też samochód - oczywiście bez nieocenionej pomocy Walta.
Przełamał swoją nieśmiałość , zdobył doświadczenie i zrozumiał , że nie zawsze pierwsza decyzja jest najlepsza i zanim cokolwiek zrobimy musimy pamiętać , by opadły emocję przez które popełniamy często błędy których nie popełnilibyśmy zdając się na stoicyzm i chłodną kalkulację.
Ponadto gdyby nie Walt , Rybon z pewnością wstąpiłby na drogę przestępczości która jest bardziej niebezpieczna i w gruncie rzeczy nieopłacalna i za którą spotkałaby go w przyszłości kara.

Nadal twierdzisz , że postacie nie przeszły ŻADNEJ przemiany?

"Pamiętam go z kilku hitów mojego dzieciństwa. Nigdy nie byłem przekonany do niego, ale może to dlatego , że nie jest ewidentnie on aktorem mojego pokolenia. Tak czy inaczej, oglądajac gran torino ani przez chwile go nie polubiłem.
Pozatym co mnie obchodzi jego filmografia? Liczy się tu i teraz. Gran torino ktory jest filmem słabym po prostu."

Clint Eastwood też nie jest aktorem mojego pokolenia , ale to nie przeszkadza mi w szanowania go jako aktora , reżysera czy wreszcie człowieka.
Gdybym poddawał się dzisiejszym trendom z pewnością słuchałbym biebera , czytał wyborczą czy zachwycał się aktorstwem patinsona , waltza , downeya jr. czy innych beztalenci.

To co przeszkadza Ci w jasnym i obiektywnym odbiorze jego filmów to w gruncie rzeczy niezrozumienie.
Nie rozumiesz czemu jest tak a nie inaczej , ale zaraz Ci to pokrótce wytłumaczę.
Piszesz np. że akcja rozwija się szablonowo czy wolno.
To i wiele innych wynika z tego jak Eastwood gra i jak reżyseruje.
Clint Eastwood nie bez kozery nazywany jest najwolniejszym aktorem świata.
Jest typowym minimalistą , swoje kwestię zwykle wypowiada w bezbarwny często podszyty ukryty ironią sposób.
Swoje ruchy i mimikę zazwyczaj ( choć nie zawsze ) ogranicza do minimum , sugerując nam , że najważniejsze są wypowiadane czy raczej wyszeptywane przez niego słowa.
Nawet w filmach sensacyjnych gdzie na główny plan wchodzi dynamika Clint pozostaje taki sam - chłodny i opanowany.
Jak pisałem wcześniej Clint jest jednym z największych badassów w historii kina.
Żeby przestraszyć nie potrzebuję wymyślnej charakteryzacji , nie musi robić groźnych min , ba może go nawet nie być , wystarczy jego głos , pełen ukrytej groźby i utwierdzający nas w przekonaniu , że najgorszym co możemy zrobić jest wejście mu w drogę.
Wystarczy , że przypomnę sobie Unforgiven gdzie scena końcowa i groźby Clinta vel Williama przestraszyłby nawet największego gieroja.
Poza tym ten powolny chód i to chore poczucie bezpieczeństwa w obliczu realnego zagrożenia nadało mu takiego hmm mistycyzmu na stale zapisując się na kanwach historii tego gatunku ( zresztą obejrzyj sam ).
Oczywiście Clinta można albo lubić albo nie lubić ale wypada go znać i szanować.
Ja go uwielbiam i z dumą przyznaję , że to mój ulubiony aktor.

"Po Twoim katalogu filmów które obejrzałeś wnioskuje, że jesteś fanem westernów oraz Clinta Eastwooda więc wnioskuje, że miało to spory wpływ na ocene ;)"

Tak , masz rację jestem fanem westernów.
Żałuje tylko , że moja miłość do tego konkretnego gatunku narodziła się tak późno.
Swego czasu uważałem westerny za pozbawione sensu gnioty o handlarzach bydła , szeryfach i bandytach i masy różnych innych elementów o których nie wiedziałem i o których żadną miarą wiedzieć nie chciałem.
Na szczęście człowiek uczy się całe życie i teraz wiem jak bardzo się myliłem i śmiało mogę zaliczyć westerny do moich ulubionych gatunków filmowych.
I tak zgadzam się , że Clint miała duży wpływ na moją ocenę , bo nie wyobrażam sobie kogoś kto równie świetnie przedstawiłby Walta , nie zważając na śmieszną politykę poprawności.

GarvinSitho

niemoge czytać tych wypocin, teraz to już naprawde pojechałes...
tak czy inaczej kilka rzeczy mam Ci do powiedzenia. Jesli uwazasz ze pokazanie bohaterów w sposób stereotypowy jest super, to zapraszam do oglądania polskich serialów typu "na wspólnej". Tam stereotyp goni stereotyp.
Jeśli uważasz, ze Django jest taki słaby i aktorzy tam grają słabo to pewnie przeoczyłeś fakt, że dostał on 28 nominacji, w tym dwa wygrane złote globy za scenariusz i reżyserie, oraz dwa wygrane oscary za scenariusz oraz ... własnie za aktorstwo
Christopha Waltza do tego kilka innych nagród o których mozesz poczytac na profilu filmu.
Sugeruje też, żebyś spojrzał jakie nagrody dostał film Gran Torino i dlaczego żadnej istotnej.
Aha, ten "nieśmieszny" Sasha baron cohen dostał złotego globa za aktorstwo w tym filmie :))
Rozumiem, można się nie zgadzać z nagrodami, ale masz podejscie tak subiektywne, że po prostu nie masz żadnych logicznych argumentów.
Clint Eastwood nie jest w dodatku żadnym świetnym aktorem. Gość zagrał w wielu filmach, głównie o tematyce sensacyjnej albo dzikiego zachodu, jednak mało która jego rola wymagała więcej niż od Sylwestra Stallone, który grywał w filmach typu "Cobra".
Nie będe już z Tobą dyskutował na temat tego filmu, przedstawiłem swoje argumenty i gwarantuje, że dzięki temu że jestem otwarty praktycznie na każdy gatunek filmowy mogę dać zarówno 10/10 filmowi "Euro Trip" jak i "Urodzonym morderdom".
Pozdro

aalek3

"Jesli uwazasz ze pokazanie bohaterów w sposób stereotypowy jest super, to zapraszam do oglądania polskich serialów typu "na wspólnej"".

Ukazanie bohaterów w Gran Torino jest świetnie ukazane dlatego , że właśnie stereotypowo i nie jest to ukazanie zbytnio odbiegające od prawdy.
Nie ma tutaj chorej polityki poprawności rodem z Hollywood , świat przedstawiony nie odbiega realnością od naszego i ukazany jest często w szarych barwach , nie ma też zbytniego koloryzowania.
Clint nie wywyższa żadnego z bohaterów - każdy bohater ma własne słabości , dobre i złe strony i jak pisałem wcześniej każda postać jest inna i unikatowa.

"Jeśli uważasz, ze Django jest taki słaby i aktorzy tam grają słabo to pewnie przeoczyłeś fakt, że dostał on 28 nominacji, w tym dwa wygrane złote globy za scenariusz i reżyserie, oraz dwa wygrane oscary za scenariusz oraz ... własnie za aktorstwo Christopha Waltza"

Ilość zdobytych nagród nie świadczy o filmie.
Wiele filmów zostało przeoczonych przez "krytyków" a jeszcze więcej przecenionych ( Django ).
Dla przykłady dlaczego np. Trylogia Dolarowa nie otrzymała żadnej nagrody , gdzie w normalnym przypadku każdy znawca westernów poszczególne części jednym tchem wylicza wśród najlepszych z tego gatunku.
Mechaniczna pomarańcza też prawie nic nie zdobyła a jest to niewątpliwie film wybitny.
Rio Bravo , Fight Club jw.
Przykłady można mnożyć.
Szkoda , że Twoim jedynym argumentem jest ilość nagród przez film.
Pewnie gdyby "Justin Bieber: Never say never" zdobył 10 Oscarów i tuzin innych nagród , oglądałbyś z zapartym tchem , udawał wielkiego krytyka a później z dumą wystawił 10 i serduszko.

"Aha, ten "nieśmieszny" Sasha baron cohen dostał złotego globa za aktorstwo w tym filmie :))""

I co z tego skoro jest pajacem.
Cały czas się przebiera i wybiera inne rolę by ukryć swoje słabe aktorstwo i brak talentu.
Jego filmy jak i humor w nich zawarty jest tak żenujący , że śmiało mogę dodać je do mojej listy 'najgorszych komedii wszechczasów'.
Gdzie mu do takich aktorów jak Nielsen , Chase , De Funes czy Carrey.

"Rozumiem, można się nie zgadzać z nagrodami, ale masz podejscie tak subiektywne, że po prostu nie masz żadnych logicznych argumentów."

Mam podejście tak obiektywne jak mało kto.
Jak film mi się nie podobał , to daje tyle ile zasłużył.
Nie ważne , że jest to film kultowy czy gra w nim mój ulubiony aktor.

Śmieszne natomiast jest to , że brak argumentów zarzuca mi ktoś , kto sam nie umie poprawnie argumentować i którego quasi-argumenty zostały obalone w poprzednim poście.

Na koniec najlepsze:

"Clint Eastwood nie jest w dodatku żadnym świetnym aktorem. Gość zagrał w wielu filmach, głównie o tematyce sensacyjnej albo dzikiego zachodu, jednak mało która jego rola wymagała więcej niż od Sylwestra Stallone, który grywał w filmach typu "Cobra".

Haha to porównanie mnie rozbawiło , słowo daję.
Porównujesz legendę kina , jeden z największych autorytetów współczesnego kina i jednego z największych żyjących aktorów do gościa który zagrał w AŻ jednym dobrym filmie i ( pojadę twoim sposobem ) jest chyba rekordzistą w zdobywania złotych malin.
Najlepsze jednak jest to , że chcesz uchodzić za znawcę w sprawię o której masz znikome pojęcie.
Mam tu na myśli Clinta , którego oglądałeś AŻ 1 cały film i kilka filmów z dzieciństwa których na pewno nie pamiętasz , chyba , że nadal jesteś dzieckiem.
Takie coś się nazywa się ignorancją i radzę Ci się w przyszłości jej wystrzegać.

GarvinSitho

ty masz racje, krytycy na całym świecie niemaja racji.
Westerny sa filmami najwyzszych lotów, a clint eastwood najlepszym aktorem wszechczasów :D:D
Proooosze cie....
To wlasnie jest ocena subiektywna. Lubisz westerny lubisz eastwooda, niema za grosz w tobie obiektywizmu.
W dodatku nie gadaj farmazonów o jakims justinie bieberze, skoro dostal on jedną nominacje.. za piosenke oraz złoty popcorn od MTV :) Dlatego wlasnie nie dostal nic więcej bo krytycy nie dają przypadkowych zwycięstw oraz nominacji.
Jestes z gatunku osob ktore nawet jak nie mają racji to muszą miec ostatnie słowo, ale jestes po prostu w błędzie.
Zaraz eastwood nagra film w którym bedzie przez godzine patrzył w sufit i uznasz ze jest to niesamowita kreacja aktorska, innowacyjny film, poruszajacy i krytycy sa w bledzie, bo powinien zgarnac wszystkie nagrody jakie są mozliwe. A dodam ze dzieki temu, ze nie ogladalem duzo filmow z eastwoodem moge miec obiektywna ocene w przeciwienstwie do twojej.

aalek3

"ty masz racje, krytycy na całym świecie niemaja racji."

I znowu nie rozumiesz...
Podane przeze mnie filmy cieszą się obecnie wielką popularnością i są to filmy które wniosły pewien wkład w historię kinematografii , lecz nie zostały praktycznie przez krytyków zauważone.
Krytycy nie są żadnym źródłem wiedzy filmowej i nie są nieomylni.
Moje przeczucia względem ciebie potwierdziły się - w istocie jest bezwolnym golemem który nie potrafi logicznie myśleć , którego gust jest kształtowany przez krytyków i liczbę nagród przez film zdobytych.
Nawet nie kryjesz się z tym , że nie masz własnego zdania , tylko zasłaniasz się opinią ludzi od siebie mądrzejszych.

"Westerny sa filmami najwyzszych lotów, a clint eastwood najlepszym aktorem wszechczasów :D:D
To wlasnie jest ocena subiektywna. Lubisz westerny lubisz eastwooda, niema za grosz w tobie obiektywizmu."

Nie ma to jak wkładać komuś w usta słowa których nie powiedział...
Owszem Clint Eastwood to mój ulubiony aktor a westerny wcale nie są gatunkiem bez wad , ponadto nie są też moim ulubionym gatunkiem.
Szkoda , że w tej kwestii wypowiada się ktoś kogo jedynym westernem był Django ( jeśli można te popłuczyny przypisać do tego gatunku ).

"W dodatku nie gadaj farmazonów o jakims justinie bieberze, skoro dostal on jedną nominacje.. za piosenke oraz złoty popcorn od MTV :)"

I tutaj kłania się lekcja czytania ze zrozumieniem.
Chyba zacznę pisać DUŻYMI literami , żebyś za mną nadążył , bo innego rozwiązania nie widzę.

Dobra napiszę w punktach o co mi chodzi i może to rozkminisz ( choć pewnie zajmie ci to sporo czasu):
1. Wróć do ww. fragmentu
2. Przeczytaj go
3. Zwróć uwagę na wyraz GDYBY
4. Tak , to był tylko hipotetyczny przykład
5. Jeśli nadal nie rozumiesz wróć do punktu pierwszego

"Jestes z gatunku osob ktore nawet jak nie mają racji to muszą miec ostatnie słowo, ale jestes po prostu w błędzie."

Zwróć uwagę , że to nie ja od pierwszego postu się ośmieszam i to Ja a nie TY posiadam jakieś sensowne argumenty do poparcia moich racji.
Ty za to jesteś osobą która zawsze ma rację , nawet jak jej nie ma.
Nie przeszkadza ci nawet fakt , że wszystkie twoje argumenty zostały już obalone.

"A dodam ze dzieki temu, ze nie ogladalem duzo filmow z eastwoodem moge miec obiektywna ocene w przeciwienstwie do twojej. "

Wisienkę na torcie zostawiłem na koniec.
Chłopie ty mylisz dwa różne pojęcia.
Zrozum ignorancja to nie to samo co obiektywizm.
Ty nie jesteś obiektywny ty jesteś najzwyklejszym w świecie ignorantem.
Oglądałeś jeden film i twoim zdaniem ty masz większe prawo do oceny niż ja.
Naprawdę załamałeś mnie.
Normalnie bym się śmiał , ale to nawet nie jest śmieszny to jest po prostu żałosne.

Żeby ci to wytłumaczyć wspomogę się trochę internetem:
'Obiektywizm jest oparty na równoważeniu pierwiastka racjonalnego i emocjonalnego'.

A teraz wejdź na mój profil.
Widzisz żeby wszystkie Eastwoodowskie filmy były ocenione na 10?
Nadal twierdzisz , że jestem subiektywny?

ocenił(a) film na 10
GarvinSitho

Ja: O dwóch w miarę mądrych ludzi nawiązało interesującą rozmowę.
.
...
......
Pi**dolę, nie czytam...

ocenił(a) film na 8
aalek3

"Titanic" też dostał chyba z dziesięć Oscarów... Przekonaj mnie, proszę, że to arcydzieło. A ja ci powiem, że to gniot i nie dam sobie wmówić, że to krytycy całego świata mają rację, a nie ja.
I żeby nie było, bardzo lubię filmy Tarantino. Co nie zmieni faktu, że "Django" jest z nich wszystkich najsłabszy, najbardziej przekombinowany i wtórny. Tarantino doszedł chyba ostatnio do wniosku, że wystarczy, kiedy się szczyptę historii, kicz i lekką, zaprawiona sentymentem kpinę z takiego czy innego gatunku filmowego wymiesza z paroma przypadkowymi elementami, żeby powstało arcydzieło... Jego filmy ogląda się przyjemnie tak czy inaczej, bo facet ma po prostu niebywały talent. Ale to, co się udało w przypadku "Bękartów wojny", w przypadku "Django" już niekoniecznie. Niewolnica Brunhilda? Czy to już aby nie przesada?
A stwierdzenie, że Eastwood to nie jest świetny aktor, woła już po prostu o pomstę do nieba. Nie wszystkich trzeba lubić, mnie też niektórzy aktorzy zwyczajnie grają na nerwach... Ale ile ty filmów widziałeś z Clintem? Wiesz, tak do twojej wiadomości, on nie grał tylko w "Brudnym Harrym".

ocenił(a) film na 9
mikonidlo

Cóż za konflikty. Zluzujcie gacie, każdy ma prawo do swojej oceny. Dobra może komuś się nie podobało, ale ja jednak jestem za tymi co uważają ten film za bardzo dobry. Odczuwałam tą "sztuczność", ale nie określiłabym tego tak. Rzeczywiście film nie jest jakoś skomplikowany i zaskakujący. Ale może dlatego właśnie dobrano takich aktorów? Żeby jeszcze bardziej pokazać prostotę filmu. Zauważcie, że film przedstawia zwykłe życie obywateli, a nie jakiś superbohaterów. Nudny? Przeciągał się? Można by było ubarwić ten film owszem, ale głównie tu chodziło o Walta, o jego zmianę. Nie wyolbrzymiono tej zmiany i słusznie, Po prostu przestał być egoistą, zaufał swoim sąsiadom, polubił ich, pomagał im. Z początku się wydawało, ze to ksiądz miał go zmienić. Może dlatego większość go tak jedzie, pojawił się i nagle stał się nieważny. Sprawiał wrażenie nieogarniętego. Ale jego rodzina jakoś też nie grała istotnej roli. Ten ksiądz to taki pewien element. Już ktoś wspomniał o pokazaniu stereotypów. Dużo jest księży, którzy tylko umieją gadać, dużo jest rodzin, które wzajemnie się wykorzystują, młodzież nie ma oporów do obrażania innych. To wszystko było realne. Najzwyklejsze życie i tyle. W tym sens, ze ten film nie był o księdzu ani o tej rodzinie czy nastolatkach. Chodziło o Sue, Walta i Thao. Oni trzej na siebie najbardziej wpływali i oni najbardziej byli widoczni. Tak miało być. Ale wiele jest filmów, w których fabuła toczy się powoli, swoimi krokami, ale mimo wszystko po obejrzeniu filmu jesteśmy zadowoleni. Na przykład film "Ptasiek" czy "Doskonały świat". Tam za dużo się nie dzieje, ale to nie o to chodzi. Chodzi głownie o uczucia bohaterów, o sens filmu. Niby inne szczegóły są ważne no niby tak, ale myślę, że jeśli się odpowiednio wczujemy to przestają być wręcz niezauważalne. Liczy się tylko nasza interpretacja, nasza ocena, co wywnioskowaliśmy z filmu. aalek3 rozumiem, że film może ci nie leżeć, ale kolega, z którym się tak kłóciłeś chciał ci przedstawić ten film z drugiej strony, tylko ze chyba zbyt wziął to do siebie i zbyt emocjonalnie. Spróbuj czasem ochłonąć i spróbować ocenić film jeszcze raz, zobaczyć jakieś plusy i skupić się na przekazie filmu. Co do tekstów, były śmieszne i wcale nie sztuczne. Wypowiadane były z umiarem i w idealnych momentach. Przecież nie ukrywajmy się, gdy nam coś nie wychodzi też przeklinamy, do przyjaciół często mówimy "ty debilu" albo i bywa gorzej, "ziomale" też mają takie teksty, młodzież też chodzi mi o Sue, wiele ludzi jest rasistami mogłabym tak wymieniać. Stąd brały się te teksty. Nie rozumiem czemu miałyby być sztuczne? Nie były zbyt wulgarne ani zbyt przerysowane. Film rewelacja. ; )

ocenił(a) film na 9
mikonidlo

Według mnie film zawiera wszystkie pierwiastki dobrej produkcji, takiego filmu jeszcze nie było. Dziwne by było, gdyby typowy pesymista był uśmiechniętym wesołkiem. Kowalski to typowy sknera, Eastwood zagrał Go świetnie, gesty, a szczególnie wypowiedzi pierwsza klasa, oddały charakter. Z całym szacunkiem, każdy ma swój gust, nie każdym podoba się to co mi, ale jednak uważam, że przydałaby Ci się ostra wiązanka od filmowego Walta :)

ocenił(a) film na 9
mikonidlo

Kluczowe w twojej wypowiedzi jest stwierdzenie "nie rozumiem".

ocenił(a) film na 9
mikonidlo

Skoro jara cię tylko rąbanka to po co bierzesz się za oglądanie czegoś co ma jakąś babułę

mikonidlo

Jeżeli ktoś chce zobaczyć jak wygląda weteran wojenny, z twardymi poglądami, żyjący wg własnych zasad, będący typowym anty-żółtkiem ;) to jest to najlepsza droga do podziwiania tego tematu. Sam film może ciutkę za długi ale z Clintem nie można się nudzić, jest wyczekiwanie na moment gdy odpala małolatowi ten zajebisty samochód, którego widok jest już czymś "jarającym" widza. Nawet jak się nie znasz na autach i oglądasz GT to musisz zatrzymać wzrok na tak utrzymanym i kultowym aucie.

Co do kłótni, ciekawe czy ktoś z Was był w Stanach i poczuł klimat małego miasteczka lub przedmieść gdzie żyją weterani z Wietnamu i muszą oglądać "żółte rzeki" ?

ocenił(a) film na 9
mikonidlo

Film z bardzo mądrym, nie banalnym przesłaniem, nie wiem co Ci się w nim nie podoba. Po za tym gra aktorska genialna.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones