Film co najwyżej przeciętny, bardzo przewidywalny i oparty na utartych schematach, bohater przechodzi przemianę ze złego w dobrego, w międzyczasie oczywiście dowiaduje się, że jest śmiertelnie chory i niedługo umrze, więc na koniec postanawia poświecić swoje życie dla innych i tym samym odkupić winy popełnione w przeszłości, jednym słowem cliche, cliche, cliche…
Naprawdę nie rozumiem tych zachwytów, do 'Unforgiven' nawet nie ma porównania.
Ja obejrzałam pierwszy raz dopiero wczoraj.Zdecydowałam się, bo duuuużo osób zachwalało.
Nie powiem, żebym się zawiodła, film przyjemnie się oglądało, było sporo śmiechu, na koniec uroniłam łezkę, ale to tyle. Po zakończonym seansie nie czułam się rozczarowana (choć w momencie, kiedy na początku odwiedza go ksiądz, a Clint nie chce się wyspowiadać, wiadomo, że zrobi to na końcu, tak jak i wiadome było, że umrze już od pierwszej sceny, kiedy widzimy, że bohater kaszle krwią), ale też nadmiernie zachwycona.
Wrażenia jak najbardziej na +, ale kiedy weszłam na "filmweba" i zobaczyłam ocenę, aż przetarłam oczy ze zdziwienia. Nie uważam, żeby "Gran Torino" było jakieś niskolotne, ale bez przesady.... :)
Może ma tak wysoką ocene, bo innym ludziom też się przyjemnie oglądało :D? Powiedzmy, że większość wystawiała 7 i 8 i o to mamy taką ocene. Film nie musi być arcydziełem
może, ale dla mnie fakt, że coś się przyjemnie oglądało, nie oznacza, że ocenię dany film na dyszkę, czy dziewiątkę. :)
zresztą każdy ma swoj system oceniania, nie ma co się rozwodzic :>
Nie jesteśmy krytykami. Oceniamy we większości filmy po tym jak przyjemnie się oglądało. Ale dobra jak powiedziałaś, nie ma co się rozwodzić
Może jednak to "typowo męskie" kino. Nigdy nie uznawałem za bardzo takiego pojęcia, ale ten film lepiej trafia do przedstawicieli płci męskiej (szczególnie do młodszych), gdyż jest bardzo konkretnym głosem w dyskusji na temat bycia mężczyzną (cała sylwetka Walta i zabawne sceny "wychowywania młodego" z pewnością niosą ze sobą pewne treści). Poza tym pojawiają się godne wspomnienia problemy: żołnierz po wojnie (w USA to aktualna kwestia), wojny gangów i tło rasowe (chociaż nie mieszkam w USA i nie sprawdzam bardzo wnikliwie tych danych - może coś się z tym robi). Całość ujęta z nietuzinkowym humorem i fajną koncepcją, spokojnie zasługuje na taką ocenę.
w rzeczy samej bardzo utarty schemat. Nie wiem tylko dlaczego nie mogę przypomnieć sobie żadnego filmu w którym główny bohater przechodzi przemianę ze złego w dobrego, w międzyczasie oczywiście dowiaduje się, że jest śmiertelnie chory i niedługo umrze, więc na koniec postanawia poświecić swoje życie dla innych i tym samym odkupić winy popełnione w przeszłości
Inna sprawa, że taki opis to mocne spłycenie fabuły.
Również uważam, że film jest zbyt przewidywalny, brakowało mi jakiegoś nagłego i niespodziewanego zwrotu akcji jak np. atak kosmitów.
zgadzam się, nie rozumiem zachwytów..... może to faktycznie męskie kino. Jak dla mnie zbyt schematyczny i gra też pozostawiała wiele do życzenia...