Tytuł filmu skojarzył mi się z Greensburg (Kansas), miastem w USA, które kilka lat temu nawiedziło, bodajże największe odnotowane tornado, totalnie je pustosząc. Film zaś spustoszył mój cenny czas. Nie oczekiwałam jakiejś zwariowanej komedii do jakich przyzwyczaił nas Stiller, przeczytałam przecież opis, nie oczekiwałam komedii romantycznych, których nie cierpię, oczekiwałam dobrego komediodramatu i dobrej gry Stillera a tymczasem dostałam nudny film, z męczącymi głównymi postaciami i propagandą współcześnie promowanych "wartości".
Jeśli ktoś ma ochotę oglądać wiecznie przymulonego faceta w średnim wieku, który nie wie co ma ze sobą począć i młodej idiotki która ma to samo, to bardzo proszę.Ten film jako kolejny po "Hologramie dla króla", czy w mniejszym stopniu "Misji niewykonalnej" (2016), wskazuje, że w obecnych czasach jakoś nie wychodzi filmowcom kręcenie komedii tego typu, a gwiazdy grające w nich główne role z upływem lat tracą na blasku...Jeśli ktoś chce obejrzeć lepszą komedię, taką lekką z tematem problemów egzystencjalnych jednostki nieodnajdującej się we współczesnym świecie to niech obejrzy "Jak być normalną" (2015) lub świetny "Schmidt" (2002) który na dodatek przekazuje prawdziwe wartości, a Jack Nicholson mimo upływu lat w przeciwieństwie do panów z wymienionych filmów trzyma fason.