Film jest pełen dłużyzn, monotonny, odbieram w kategoriach może nie taniego, ale bardzo naiwnego chwytu osób którym los zwierzątek hodowlanych nie jest obojętny. Zdjęcia wcale nie robią takiego wrażenia jak się z pozornie można było spodziewać.
Proza życia zwierząt na gospodarce, gdyby zrobić bardziej wstrząsające zakończenie może by ruszył bardziej.
bardziej wstrząsające zakończenie, tzn zarżnięcie świni przez rzeźnika? ból matki, której odbierane są młode nie jest wystarczające? to jest jeden z wielu elementów cierpienia zwierząt hodowlanych, może mniej oczywisty, ale równie ważny. dla mnie wybrzmiał dużo mocniej
Tak, wiem, moja wypowiedź zabrzmiała strasznie cynicznie, ale takie mam odczucia, bardziej dokumentalny, suchy i dosadny sznyt nadałby wg mnie silniejszej wymowy, Wpis powyżej nie ma na celu umniejszać uczuciom ludzi, których ten film ruszył za serce. Pozdrawiam.
W mojej opinii zakończenie było akurat mega wstrząsające, podobnie jak scena zabicia chorego prosiaczka... Zgadzam sie natomiast z tym, że większosc filmu, pomimo dobrych założeń i ciekawych ujęć, była zwyczajnie nudna. Niektóre fragmenty z życia Gundy ciekawie pokazane, jednak jak dla mnie, zabrakło tu ręki reżysera. O ile wprowadza nas dość głęboko w świat Gundy i jej dzieci, o tyle wszyscy wiemy jak wyglądają pasące się krowy czy kury na wybiegu. Te nic nie wnoszące dlużyzny znacznie popsuły odbiór całego obrazu.