To dziwne, że teraz gdy u władzy są prawicowi populiści, a dostęp do floty na "potrzeby kulturalne" jest nieograniczony to nadal tworzy się gnioty, po których ma się ochotę na desperacki czyn Edypa. Czyżby za tego rodzaju filmy brali się "mierni, bierni, ale wierni"? Chyba tak, bo krecenie hagiograficznych propagandowek nie leży w domenie ludzi ambitnych i utalentowanych....Filmy spod prawicowej, wyklęto-kultowej sztancy nie różnią się niczym od komunistycznych agitek na cześć gen. "Waltera", Janka Krasickiego, czy innych "męczenników" poprzedniego systemu. Nie żyjemy w czasach zimnej wojny, aby tworzyć takie zero jedynkowe buble. Ambitne, nieskazone polityką i wpływami kino ukazuje rozdartych, nieoczywistych bohaterów, "odbrazowionych", wszak ludzie doskonali nie istnieją. My tutaj nie mamy do czynienia nawet z tym, postaci są jakby powycinane z papieru....Może w dobie tego religijnego, wykletego uniesienia, ktoś wreszcie pokaże ich mroczną stronę? Opowie historie wymordowanych prawosławnych wsi na Podlasiu, o strzelaniu do ciężarowek z ocalałymi z Holokaustu Żydami? Opowie o zabijanych cywilach? Może wtedy spojrzymy na swoją historię, nieco krytyczniej zamiast przez pryzmat odpustowo-pompatycznego samozadowenia? Może zmusi to wielu do jakiejś refleksji, może część zagubionych, faszyzujących, pogubionych chłopców zdejmie swoje zielone opaski i pomyśli, o co właściwie "walczy"?Chcę jeszcze wierzyć w ludzi, że cenią prawdę jako wartość nadrzędną. Bo o prawdę się rozchodzi, o obiektywizm. A prawdą jest, to, że życie składa się z wielu odcieni czerni i bieli, a one same, stuprocentowe nigdy nie występują w naturze.