PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=681825}

Gwiazd naszych wina

The Fault in Our Stars
7,4 226 555
ocen
7,4 10 1 226555
4,4 19
ocen krytyków
Gwiazd naszych wina
powrót do forum filmu Gwiazd naszych wina

Jakim cudem wszyscy się tak tym filmem ekscytują? Niedość, że już taki sam został stworzony
("Now is good") to jeszcze jest to punkt obowiązkowy dla spragnionych "miłości" nastolatków.
Rzygam już tymi romansidłami, a szczególnie takimi! Są filmy bardziej wartościowe, jeżeli już
mają być w tematyce miłosnej - "Ona"; stare ale jare "Szkoła uczuć", które również ma niezwykle
podobną fabułę; no i czemu nie "Titanic"; "500 dni miłości".. Mogłabym tak jeszcze rzucać
tytułami, ale wydaje mi się, że już wystarczy.

A więc, apeluję o zakończenie niekończącego się zainteresowania takim badziewnym filmem.
Jak już coś, to czytajcie książkę, choć o niej wypowiedzieć się nie mogę, bo czytać jej nie
zamierzam.

ocenił(a) film na 8
LittleEinstein

Ludzie nie ekscytują się filmem, tylko książką. Nawet nie wiesz, jak jest wspaniała, jak bardzo uczy. Nie czytałaś, więc się nie wypowiadaj. Ludzie latami czekali na ekranizację tej książki. Pamiętaj, to nie reżyser wymyślił fabułę, tylko niesamowity pisarz John Green. Jak widać nie zrozumiałaś głębokiego przekazu tego dzieła, no ale tak to jest jak się nie czytało. Nie rozumiem ludzi, którzy oglądają ekranizację książki, nie czytając samej książki. Także przemyśl sprawę jeszcze raz i zastanów się dlaczego ludzi tak bardzo to fascynuje. :)

PotterManiaczka

Dlatego właśnie zaznaczyłam, że książki nie czytałam.
Nadal uważam, że jest to opowieść, jakiej były już tysiące. Ale oczywiście ludzie kochają takie ckliwe historie.
A do tego dodam, że jest to FILMweb, czyli to forum powinno być poświęcone filmowi, a ludzie, którzy go oceniają, powinni brać pod uwagę ekranizację książki, a nie bestseller Greena.

ocenił(a) film na 10
LittleEinstein

No więc ja oceniłam film wysoko, bardzo wysoko, już tłumaczę dlaczego.
Film jest ekranizacją książki, ale jaką ekranizacją. Książka jest odwzorowana można by rzec świetnie, a wręcz idealnie. Nie wyobrażam sobie lepszej ekranizacji "bestseller'a Green'a" jak to nazwałaś. Jeżeli oceniasz ten film pod względem fabuły to osiągnęłaś właśnie szczyt ignorancji. Przy ocenie ekranizacji filmowych (nawet na filmweb'ie) należy oceniać zgodność filmu z książką, jednocześnie nie należy, a wręcz nie wolno nam oceniać samej fabuły, bo za fabułę można ocenić TYLKO I WYŁĄCZNIE pierwowzór. Masz prawo do tego, że nie podoba Ci się fabuła, ale jeśli chcesz się wypowiedzieć na jej temat to zrób to na forum poświęconym książce, a nie na forum poświęcony filmowi, który (jak zaznaczam ponownie) jest tylko EKRANIZACJĄ. Powinnaś jasno określić co w filmie Ci się nie podobało. A pod uwagę masz prawo wziąć (o ile nie chcesz być brana za wyżej wspomnianą ignorantkę): muzykę, najazdy kamery, grę aktorską, zgodność z książką, kadrowanie, światło, scenerię, brak/pojawienie się błędów logicznych/błędów rzeczowych itp., itd. Tak więc oceń film wg tego co potrafisz stwierdzić skoro w swojej (znów jej przejaw) ignorancji zawzięłaś się, że książki nie przeczytasz. Przepraszam, że to powiem i naprawdę nie wnikam w to ile masz lat, ale stwierdzenia typu "nie zamierzam czytać tej książki", "nie znam się, ale się wypowiem", "nie mam żadnego odniesienia, ale i tak ocenię ekranizację" to są typowo "gimbusiarskie", jak to wiele osób mówi, teksty. Jeżeli czytasz jakąś książkę (o ile czytasz, nie twierdzę, że nie) i jest tam powiedzmy wspomniane jakieś odniesienie do biblii, mitu, czy innego dzieła to też nie zaznajamiasz się z tematyką i całkowicie to ignorujesz? Dam taki przykład, jest taki krótkometrażowy film pt. "Vincent", reżyserem jest Tim Burton i we filmie jest wspomniany Vincent Price. Sam film jest szczerze bez sensu o ile nie zna się źródeł, z których zaczerpnięto inspirację, w tym wypadku, jeśli nie wie się nic o wspomnianym przeze mnie Vincencie Price (nazwiska nie odmienię, bo nie lubię odmieniać zagranicznych nazw). W każdym razie to do czego zmierzam to, to że jeśli chcesz ocenić COKOLWIEK (to może być dosłownie każde dzieło łącznie z architekturą) musisz (o ile chcesz by brano Cię na poważnie) znać się na dziele, które oceniasz, bo tak samo bezwartościowa jest krytyka jak i komplement, jeśli nie jest to konstruktywne, ludzie, którzy bez uzasadnienia dają dobre oceny mogą być nazwani czymś w rodzaju "hejterów", którzy robią dokładnie to samo tyle, że zaniżają średnią ocen.

xXLisaXx

Ja wypowiadam się o filmie.
A książek czytam, uwierz mi, wiele. Po prostu uważam, że fabuła jest tak prosta, że każdy mógłby na nią wpaść. Książka wydana została w 2013 roku, a do tego czasu wiele filmów, książek było utrzymanych w temacie miłości i tragizmu. Nic oryginalnego ani nowego. Ile razy można traktować o tym samym?
PS. Z ciekawości weszłam na Twój profil i rzuciłam okiem na filmy, które oceniłaś. Wybacz, ale to nieporozumienie, że "Dzwonnikowi z Notre Dame" dałaś 5, a filmowi, o którym teraz dyskutujemy 10. Przypuszczam, że uważasz "Gwiazd naszych winę" za bardziej wartościowy i ogółem lepszy od tak pięknej bajki. Gusty ludzi niezmiernie się różnią.

ocenił(a) film na 10
LittleEinstein

Tak, dzwonnikowi z Notre Dame dałam 5, bo jak już mówiłam wcześniej nie oceniam fabuły przy czymś co nie jest pierwowzorem, po prostu w mojej głowie wyglądało to całkiem inaczej, zgadzam się, że bajka piękna i wartościowa, ale w formie czytanej, animowana wersja nie podoba mi się niestety od strony technicznej szczególnie z powodu tego, że jest to musical, a musicali nie lubię. A tak zgadzam się, gusty ludzi niezmiernie się różnią, szczególnie zależy to od psychiki i ich życia.
A i jeszcze jedno, źle odmieniłaś tytuł "Gwiazd naszych wina" to nie "wina" w sensie, że ktoś zrobił coś źle, to "wina" jako wino do picia, gdybyś obejrzała film uważnie to byś wiedziała o tym. I przestań o tej fabule, bo to nie książkę powinno się tu oceniać. A to ile razy można traktować o tym samym zależy od ilości osób na świecie, które na podobny pomysł "wpadły" mówiąc kolokwialnie.
Pozdrawiam ;)
P.S.: Bardzo cieszę się, że czytasz wiele książek, przynajmniej ktoś kto może się tym pochwalić, cenię sobie ludzi na tyle inteligentnych, którzy potrafią odnaleźć przyjemność w czytaniu :)

xXLisaXx

Haha, co do tytułu, mogłam się pomylić, bo po angielsku brzmi on "The Fault in Our Stars", z ang. fault = wina/błąd. Jednakże ciekawe spostrzeżenie.
Tak do tematu: czytałam wszystkie trzy części Igrzysk Śmierci, oglądałam dwie ekranizacje powieści i czekam na następne, mogę więc wypowiadać się na temat obu tych form. Nie sądzę jednak, że ludzie, którzy trylogii nie przeczytali nie powinni oceniać, krytykować filmu. Bo wiesz, nie wszyscy potrafią odnaleźć przyjemność w czytaniu niektórych książek. Ten fakt wypadałoby zaakceptować.
Ależ jak nudny byłby ten świat, gdyby wszyscy myśleli i mówili to samo! ;)

Również pozdrawiam.

ocenił(a) film na 7
xXLisaXx

Lol, skąd taki pomysł z tą winą jako winem?

W książce pojawia się nawiązanie do Szekspira i któregoś z jego dramatów, w którym to jedna z postaci rzecze: "To nasza tylko, nie gwiazd naszych wina". Augustus i van Houten dyskutują na ten temat za pośrednictwem mejli, o ile dobrze pamiętam.

A więc wina nie jest winem. Fakt, że pojawia się później kolejne nawiązanie do gwiazd, gdy młodzi kosztują po raz pierwszy szampana ("Chodźcie szybko, kosztuję gwiazd!"), a szampan to nazwa musującego wina, ale nie, nie, nie, tytuł odnosi się zdecydowanie do winy jako przewinienia. Podobnie zresztą jak to wyżej zostało już sprostowane na przykładzie oryginalnego tytułu ; ).

ocenił(a) film na 10
MademoiselleDrama

Oczywiście, że możesz wypowiadać się co do obu form, nie mówię nie, nie mówię też, że z powodu tego, że książki nie czytałaś to nie możesz obejrzeć filmu i się wypowiedzieć na ten temat, bo możesz, ale nie oceniaj fabuły, bo to nie film jest pierwszy (a przynajmniej w tym wypadku). Rozumiem doskonale, że nie gustujesz w takich książkach, ja z reguły też nie, ale jest kilka wyjątków, nie mam też zastrzeżeń co do tego, że film ci się nie podobał, rozumiem też to, że widzisz wiele powiązań z innym filmami/książkami itd., nie czarujmy się, ciężko wymyślić coś całkowicie nowego, Igrzyska Śmierci też same w sobie lub raczej temat wokół, którego się "kręcą" nie jest jakąś nowością, chociaż ogromnie mi się nie podoba to, że filmy mają większą promocję niż książki, które udzieliły swojej fabuły pod film, ale wracając do tematu, sama powiedziałaś, że trzeba wziąć pod uwagę film, nie książkę, a ty oceniasz fabułę książki, a przynajmniej tak to odebrałam. Szanuję to, że film Ci się nie podobał i dobrze, że masz inne zdanie niż reszta, nie chcę też przekonywać cię do zmiany zdania, bo to całkowicie nie na miejscu. Kończąc mój wywód: Przy Ekranizacji/Adaptacji nie zwracaj większej uwagi na samą fabułę, bo to nie powód nakręcenie filmu/wystawienia sztuki. Mi osobiście film się podobał ze względu na to, że potrafił wzbudzić we mnie tak silne emocje, role były świetnie odwzorowane (a przynajmniej wg mnie, ale gusta są różne jak sama powiedziałaś), jest jeszcze kilka innych rzeczy, ale daruję sobie wymienianie ich, w każdym razie to te najbardziej zauważalne.

Dobrze, źle sprostowałam, na myśli miałam to, że przy odmianie tytułów wieloznacznych powinno się odmienić na tyle sposobów ile znaczeń, zresztą :) każde zrozumienie tytułu jest już nałożeniem pewnej interpretacji na film. Nie mam zamiaru się o to kłócić, bo wcale nie twierdzę, że jest to błędem, choć przyznaję, że źle ujęłam w słowa to co chciałam przekazać.

Pozdrawiam obie panie oraz miłych wakacji (o ile to was dotyczy)

xXLisaXx

Zrozumiałam Twój punkt widzenia, ale da się zauważyć, że nadal jest on odmienny od mojego.
Miło było podyskutować.

Peace! :)

ocenił(a) film na 5
PotterManiaczka

No to chyba pomyliłaś strony.

ocenił(a) film na 2
PotterManiaczka

Ja niestety czytałam książkę i uważam, że jest potwornie kiczowatym wyciskaczem łez.

użytkownik usunięty
LittleEinstein

również uważam, że film jest przereklamowany i strasznie nudny :)

LittleEinstein

Raczej nie nawrócisz 40 milionów czytelników i kilku milionów widzów, więc po prostu nie oglądaj i się nie ekscytuj :P

RogerF

Nie mam zamiaru nikogo nawracać. Niech ludzie oglądają, czytają "The Fault in Our Stars", ale się z tym nie upubliczniają, bo nikogo nie obchodzi, że wzruszyli się miłosną historyjką.

I jakże zdołałeś dostrzec moją ekscytację? Cóż za przenikliwy umysł! ;)
Yo!

LittleEinstein

Są albo ckliwe nastolatki które nie widziały nigdy dobrej produkcji i są na poziomie by oceniać ten film na 10 albo ludzie o trzeźwym umyśle którzy dadzą mu szczerą i rzeczywistą ocenę. Nie ma co dyskutować i tak się nie zrozumiemy z tą pierwszą grupą a oni nie przestaną stawiać na swoim. Jako Ci mądrzejsi ustąpmy ;) Pozdrawiam .

Olmiss

W sumie nie potrzebnie się udzieliłam. Nie warto nikogo obrażać ale wszystkim fanom warto też powiedzieć że nie każdemu film się podobał i mimo że nie wiele to też są wątki negatywne ;)

Olmiss

Właśnie dobrze, że się udzieliłaś. Masz rację co do tego, że wszyscy będą nadal obstawiać na swoim.
Ale może ktoś się przekona co do tego, że filmów takich powstało już mnóstwo i nie jest to nic zachwycającego czy też oryginalnego :)

LittleEinstein

popieram Was stuprocentowo, ale fakt - nie warto się tutaj wypowiadać, ponieważ człowiek zostanie oszkalowany ze względu na to, że nie dostrzegł fenomenu tego "cuda" i miał prawo powiedzieć coś niedobrego ;) tragedia.. ale pozdrawiam wszystkich trzeźwo myślących i cieszę się, że nie jestem sama ;)

ocenił(a) film na 7
LittleEinstein

Tego filmu jeszcze nie oglądałam, ale zamierzam (kiedyś). Pozwolę sobie jednak wziąć udział w dyskusji...
Oglądałam "Now is good" i wstrząsnęły mną niektóre sceny, film fajny, problem poruszany - tragiczny i bardzo współczuję wszystkim chorym na białaczkę, raka czy jeszcze inne cholerstwa. I okej, rozumiem, że takie filmy mogą się ludziom baaaaardzo podobać, ale naprawdę... Ile można? Rozumiem też, że każda historia osoby chorej jest indywidualna i każdy ma coś innego do przedstawienia, ale czemu ludzie się zachwycają jakoś mocno kolejnym filmem?
Co do ekranizacji i książek. Rozumiem, że jeśli widzę, że film jest na podstawie lub jest ekranizacją książki to mam w te pędy lecieć i czytać ją? Faktycznie, w większości przypadków tak jest lepiej i sama często to praktykuje, szczególnie w tematyce, która mnie interesuje. Ale nie oszukujmy się, nie zawsze się chce specjalnie czytać książki, żeby obejrzeć 2 godzinny film. Siedzę i się nudzę, mam ochotę coś obejrzeć, a akurat spodobał mi się zwiastun "Gwiazd naszych wina" to zamiast sobie po prostu obejrzeć będę ściągać pdfa, zamawiać w empiku albo leciała do biblioteki, żeby najpierw poznać pierwowzór? Filmy to filmy, ekranizacje czy adaptacje, są właśnie dla osób które nie chcą, nie czują potrzeby, zagłębiać się w daną książkę. A skoro ponoć ekranizacja jest świetna to tym lepiej.
Nie odejmuję tutaj filmowi ani książce... Wierzę, że historia jest wzruszająca i prawdziwa, że jest tutaj zasłużony sukces. Ale też nie przesadzajmy, bo przecież takich filmów jest dużo.
Pozdrawiam
ps czytam to co napisałam i ktoś może to zinterpretować, że nie lubię czytać. Więc od razu prostuję - lubię czytać i wyrzekam się wielu filmów i seriali, aby najpierw przeczytać ogromne tomiszcza horroru, thrillera, fantasy. :)

Pozdrawiam

ocenił(a) film na 7
DadaJaMajka

Jedno pozdrawiam skreślam- moje roztargnienie :)

LittleEinstein

Fabuła filmy może i jest już "przereklamowana", ale to nie oznacza, że sam film jest "badziewny".
"Now Is Good" faktycznie był podobny, ale według mnie "The Fault in Our Stras" jest lepszy... Film obejrzałam, ale książki nie czytałam, zamierzam i uważam, że wcale nie jest nudny, jest ciekawy. Raz jest śmiesznie, raz smutno i to właśnie jest w nim najlepsze... Zauważyłam , ze tego typu film ludzie krytykują, ale np. nie patrzą na to ile filmów o wampirach wilkołakach i tego typu fantasy filmów jest PRAWIE TAKICH SAMYCH.
Oczywiście, każdy ma swoje zdanie na ten temat. Ja osobiście bardzo polecam.

booksname

Szczerze powiedziawszy, różnica między "Now is good" a "The Fault.." jest tak znikoma, że nie wiem, jak można określić, który jest lepszy :p

A co do Twojego porównania do filmów o wilkołakach i wampirach. Fakt jest ich wiele, ale o nich akurat teraz się nie wypowiadamy. Osobiście uważam, że to co innego, to jakby mówić, że jest za dużo filmów o ludziach. Bo wampiry etc. to po prostu inna rasa, a filmów z nimi może być wiele, bo fabuła może być niesamowicie różnorodna.Może i takie filmy lepsze od romansideł jak "The Fault..". Kto wie? :D

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones