Nie chcę dywagować o wartościach tego filmu. Nie w tym rzecz. Na hakowaniu się nie znam, więc nie jestem w stanie ocenić jego wiarygodności. Ale są trzy rzeczy, dla których warto wybrac się do kina, a ostatnio w polskim kinie brak nawet takiej jednej rzeczy. Po pierwsze - Linda - znakomicie parodiujący samego siebie. Po drugie - polska wersja słynnej sceny z Matrixa z zawieszoną w przestrzeni Trinity. I w końcu po trzecie i najważniejsze. Byłem jedynym osobnikiem w kinie, który się zaśmiał, ale mało kto odczyta dowcip - dlaczego w finale amerykański biznesmen stwierdza, że ma słabość do Poszukiwaczy Zaginionej Arki. Odpowiedź - bo w niej zagrał!!! I to główną rolę nazisty!!! Za ten dowcip i puszczone oko do widza - ogromne brawa!!!!