Niezły jak na sequel, choć miałem sporo obaw. Film dosyć długo się rozkręca, by nabrać ten swój charakterystyczny "halloweenowy" klimat dopiero w ciągu ostatnich kilkudziesięciu minut. Miałem wrażenie, że jest to bardziej remake, niż sequel, bo jego struktura jest podobna do pierwszych "Halloweenów", a zmiana dotyczy jedynie nowszej realizacji. Oczywiście, bardzo to uprościłem, ale takie miałem właśnie wrażenie. Niemniej, seans i tak przynosi sporo frajdy.

Sam Michael to powrót do klasyki. Cieszyłem się, że nie postanowiono wgłębiać się za bardzo w psychikę Myersa czy też wyjaśniać motywy jego działań. Michael zawsze był zły, bo taki był i już. Michael powraca w formie - znów imponuje jego spokój w dążeniu do celu, pewność siebie i bezwzględność. Sceny, które niejako dowodzą, że jest czymś więcej niż tylko istotą ludzką pokazując jak ciężko go ostatnie pokonać, to również ukłon w stronę oryginału. Zresztą jest tu sporo smaczków w postaci nawiązań do klasycznych części i to również mogę zaliczyć na plus (zresztą nawet intro i powrót tej legendarnej, pomarańczowej czcionki na napisach początkowych to fajny trybut). Powróciła również muzyka Carpentera - super!

Nie jest to jednak film pozbawiony minusów, na pewno nie. Fajnie, że wróciła Laurie (znów grana przez Jamie Lee Curtis), choć dla mnie to już nie to samo. Czuć było pewną... sztuczność takiego rozwiązania. Choć z drugiej strony wszystko sprawnie wytłumaczono i trzyma się to kupy. Mnie jednak zbijały z tropu niektóre cytaty Laurie - tak niesmacznie kinowe, powodujące, że czuło się, że to tylko film. Kto by pomyślał, że jest w niej tyle pewności siebie kiedy naprzeciw niej staje ktoś taki jak Michael. "Nowy Loomis" był dla mnie strasznie słaby w porównaniu do jedynego słusznego Loomisa znanego ze starej serii. Ostatecznie [SPOILER!] i tak szybko go uśmiercono, więc ja tam się cieszyłem.

Ostatecznie jednak nowy "Halloween" to udany horror. Sceny morderstw wciąż są proste, nie jakieś wymyślne, czyli takie jak powinny być. Myers bierze co ma pod ręką i po prostu zabija swoją ofiarę. Klimat od pewnego momentu filmu jest taki, jak powinien być. Fakt, że jest to schematyczny horror i pod tym względem nie różni się znacznie od wielu innych slasherów, ale porównując to z moimi przedpremierowymi obawami ostatecznie nie wyszło źle!

Moja ocena: 7/10.