Nigdy nie ceniłem tego aktora wysoko, bo i też trzeba powiedzieć, że wybitnym aktorem nie był nigdy, ale akurat u Zeffirellego pokazał dużą klasę. Jego interpretacja postaci Hamleta naprawdę mi się podoba. Jasne, że Olivier wciąż bezkonkurencyjny, ale Mel poradził sobie z tą jakże wymagającą rolą nadzwyczaj dobrze. Zdecydowanie najlepsza rola Gibsona i aż szkoda że po tym filmie zamiast być aktorem, wolał być gwiazdorem.
PS "Hamleta" z Gibsonem będzie można obejrzeć 19 kwietnia na kanale TV Puls o godz. 22:35.
"Mel Gibson wspaniały" ;-) Niestety to fakt, że Gibson robi w tym filmie miny jak w "Zabójczej broni". To po prostu nie jest dobry aktor, ale tutaj wypadł na szczęście tak, że nie psuł filmu, ale chyba nie powinno być też tak, że drugi plan jest ciekawszy od samego Hamleta, a tak było właśnie w tym filmie - jak zwykle Close niezawodna (ona w kostiumach czuje się jak w domu) i na plus także Helena Bonham Carter za wiadomo jaką scenę.
Sama ekranizacja bez rewelacji, muszę obejrzeć jeszcze wersję Branagha, bo przypuszczam, że będzie lepsza.
Owszem, role drugoplanowe nadzwyczaj ciekawie zagrane. Close i Bonham Carter, ale przede wszystkim koncertowy popis Alana Bates'a w roli Klaudiusza! "Gertrudo, nie pij" i ten jego wzrok, gdy później udaje, że nie patrzy w stronę Close. Wspaniale zagrane. Zdecydowanie najlepsza rola w filmie i całkowicie zasłużona nominacja do nagrody BAFTA.
A Gibson, no cóż, dał z siebie wszystko, o wiele więcej niż zazwyczaj, a mimo to jest wyraźnie gorszy od angielskich gigantów wcielających się w rolę Hamleta. Bo najlepszy Hamlet, to angielski Hamlet :)
Natomiast jeżeli chodzi o sam film, ja uważam, że jest to udana ekranizacja Szekspira. Zeffirelli, który doskonale zna się również na teatrze, nakręcił bardzo wystawne widowisko. Realizacja jest klasyczna, a przy tym na wskroś nowoczesna. Zwracają uwagę doskonałe zdjęcia (piękne operowanie światłem!). Muzyki nie ma zbyt dużo, ale jak już jest, to potrafi wspaniale podkreślić ważne momenty (obłąkana Ofelia). W sumie jestem na tak, choć podejrzewam, że tak jak napisałeś, wersja Kennetha może być lepsza.