Nagrałem sobie ten film jakieś pół roku temu. Pare tygodni temu dopiero zachciało mi się go obejrzeć. I oglądałem po 20, 10 minut przez około miesiąc czasu. Nie zdarza mi się tak "skupiać" na filmie, ale jakoś tam wszystko było bez polotu. Może dlatego, że nagrałem sobie z tv i kopia nie była świetna takie miałem uczucie. I to takie na raty, ale cóż.. Hamlet przypominał mi prawdziwego świra, brawa dla Gibsona, ale reszta wcale mi się tak nie podobała. Chyba lepiej wybrać się na sztukę do teatru.
jako całość...
Nie ma filmu, który pozytywnie oceni się oglądając na raty. Tak może nawet najwybitniejsze dzieło znużyć. Dla mnie Hamlet Z. jest bardzo wybitnym dziełem. Moja ulubiona ekranizacja, choć nie najwierniejsza. Uwielbiam Shakespearea wciąż, a ów obraz oddaje ducha książki- zwłaszcza rola Gibsona. Czy świra? Ani autor dramatu, ani twórca filmu nie rozstrzygają tego jednoznacznie- za to wielkie brawa!