oszczędność scenografii, wszystko kręcone w niczym półmrokach. No i Mel Gibson, który dwoi się i troi, aby uwierzyli mu, że nie jest wariatem.
To troche karkolomne zadanie dla Gibsona, bo swietnie gra role psycholi ;) (np. Riggs w pierwszej czesci Zabojczej broni)
Wlasnie, ta surowosc buduje swietny klimat. Mrok, chlod, tajemniczosc doskonale odpowiadaja temu, co sie dzieje w umyslach (czy sercach) glownych postaci (krol, krolowa, Hamlet, Ofelia).
Nie ma tu nic wymyslnego, jakiejs pokazowki, superprodukcjonizmu (ze sie tak dziwnie wyraze;). Dokladnie tak to sobie wyobrazalam, kiedy, jeszcze przed obejrzeniem tego filmu, czytalam Hamleta.
Wg mnie doskonaly.
Pewnie, że w półmrokach. Zamki to kawał wielkiego kamienia z małymi oknami, żeby Ci czasem strzały do pokoju nie wpadły - z elektrycznością było tam kiepskawo ;)
"Wlasnie, ta surowosc buduje swietny klimat. Mrok, chlod, tajemniczosc doskonale odpowiadaja temu, co sie dzieje w umyslach (czy sercach) glownych postaci (krol, krolowa, Hamlet, Ofelia)."
O, o, o, to też. Ale pamiętajmy, że to średniowiecze, a nie barok, gdzie nawet schowek na miotły ma złotą, misterną klamkę i marmurowe ściany z rzeźbami putta.
Średniowiecze i basta. Tu nie ma przepychu jako takiego.
Oszczędność scenografii? Nie powiedziałabym. Mnie osobiście zachwyciły stroje, piękne i szczegółowe. Zwłaszcza suknie królowej.
I ten piękny arras, za którym miał pecha skonać Poloniusz. Bardzo podobała mi się też sala, gdzie odbywało się przedstawienie.
Pan Gibson jako Hamlet dwoi się i troi, ale żeby uwierzyli, iż JEST wariatem. I prawidłowo, bo o to księciu chodziło - niech wszyscy myślą, że straciłem ze trzy klepki, a ja w tym czasie sprytaśnie wybadam co i jak...
Pozdrowienia i niech kisiel algowy będzie z Wami ^^