Żaden z filmów Allena nigdy nie będzie w pełni autonimicznym tworem, jednocześnie tym największym, o co stara się sam autor. Jego filmy to ciąg refleksji jakie w danym okresie narzuciły mu się na myśl. "Hannah i jej siostry" to kolejna odmiania strapień jakie nękały zapewne wówczas Woody'ego. Tym razem spojrzenie na muzykę, wiarę, chorobę. Wszyscy którzy nieco więcej czytali na temat Allena wiedzą, że to są wielkie pojęcia w życiu tego artysty. Kolejny świetny film.