Jak w temacie. Scena we włoskim domu Lectera, gdy przychodzi do niego Pazzi, a ten stoi w samej pidżamie i z gołymi stopami - jak dla mnie wtedy właśnie można zobaczyć to najstraszniejsze, najbardziej przerażające ujęcie Lectera w całym filmie.
A ponadto co ciekawego? Na pewno twarz Masona Vergera... Co by nie mówić, zrobiono to doskonale, chyba jedna z brzydszych mord w historii kina;) Widziałem, że niektórzy są zniesmaczeni jedną z ostatnich scen, tą z rozcinaniem i jedzeniem mózgu. Osobiście też mam co do niej pewne wątpliwości, ale... Wydaje mi się, że zamysłem reżysera było pokazanie, iż nie mamy wcale do czynienia z miłym, w gruncie rzeczy budzącym sympatię dziadkiem, który czasem sobie kogoś zabije. Lecter to ktoś - w swej wielkiej inteligencji - niesamowicie skrzywiony psychicznie, do tego stopnia, że jest w stanie przeciąć komuś głowę i karmić go jego własnym mózgiem. Scena wywołała zniesmaczenie? Pewnie tak. I pewnie taki był właśnie zamysł.
Do Jodie Foster w "Milczeniu owiec" byłem wybitnie nieprzekonany, jeśli chodzi o Julianne Moore - także mnie osobiście nie zachwyciła, ale mimo wszystko ogląda się ją nieco przyjemniej. Może inaczej - mniej przeszkadza, o.