W filmach można wiele rzeczy zrobić źle - ale najgorsze co można zrobić, to po pierwsze, włożyć
wulgaryzmy do dialogów w których nie są one potrzebne i w prawdziwym świecie nikt by nie
przeklinał, po drugie kazać owe dialogi grać gimbusom, w których ustach "k@@@a" brzmi tak
nienaturalnie, jak tylko nienaturalnie mogą brzmieć wulgaryzmy.
To "ziomowanie" filmów na siłę strasznie męczy, slang to slang, slang jest piękny ale jak jest
niewymuszony i płynie z głębi, a tutaj słychać było potworną wymęczoność tego.
I to nie pierwszy taki film, którego odbiór jest psuty przez próby "zziomowania" na siłe i wpychania
slangu wszędzie gdzie tylko można.
ELO