Mam strasznie głupie pytanie:
Może mi ktoś wytłumaczyć sens tej gry? Cała drużyna męczy się aby przerzucić kulę (nie pamiętam nazwy) przez obręcz przeciwnika a liczba punktów przyznawana za to jest na tyle niska że i tak zwycięzcą zostaje ta drużyna której szukający pierwszy złapie znicz... więc po kiego grzyba reszta się męczy? -,-
Może rzeczywiście ta gra trochę nie ma sensu, ale dzięki temu jest o wiele ciekawsza. Gdyby był tylko szukający albo w drużynie nie było by szukającego to nikt by tego nie oglądał.
w czwartej części drużyna której szukający złapał znicza wcale nie wygrała... Ale to faktycznie trochę bez sensu... 150 punktów przewagi przynajmniej do takiej wygranej.
Pewnie chodzi o książkę tam był mecz między Bułgarią a Irlandią w którym Krum złapał znicza a mimo to jego drużyna przegrała
Wierz mi, że to ma sens. Przynajmniej w moim mniemaniu. Np. żeby zdobyć I miejsce w tabeli i wygrać Puchar Quidditcha w Hogwarcie trzeba mieć zawsze tę przewagę nad drużynami innych szkolnych domów, nie? Kiedy np. przegrałeś jeden mecz, a druga drużyna wygrała inne, to żeby ją prześcignąć nie wystarczy samo 150 punktów za złapanie znicza, ale też powbijać trzeba tyle goli, by wygrana rzeczywiście nam coś dała i udało nam się uzyskać wystarczającą przewagę nad przeciwnikami. Mam nadzieję, że to jest zrozumiałe. Poza tym, jak ktoś już wspomniał, złapanie znicza wcale nie gwarantuje wygranej. Zwłaszcza w meczach profesjonalnych graczy quidditcha, bo te szkolne, amatorskie to co innego. Przykład to oczywiście mecz Irlandii i Bułgarii w czasie finału mistrzostw świata w "Czarze Ognia".
Rowling mogła wymyśleć mniejszą ilość punktów za znicza np. 50. Wtedy szukający musiałby nie tylko złapać znicz, ale zrobić to w odpowiednim momencie tak by drużyna wygrała. Gra byłaby wtedy chyba ciekawsza!
Pamiętam, że Harry raz miał taką sytuację, że miał znicz przed sobą i nie mógł go złapać, bo punkty... ;)
Gdyby w grze chodziło tylko o złapanie znicza, to nie byłaby potrzebna cała drużyna :) wystarczyłoby po 1 zawodniku. Głupio by było jakby każdy latał za zniczem. A tak, każdy ma na boisku zajęcie, gra jest emocjonująca, czasem niebezpieczna, fajnie się ogląda... :) Moim zdaniem dobrze jest tak jak jest.
Ja w sumie po cichu liczyłem na to, że Rowling zmieni zasady, np że za złapanie znicza będzie powiedzmy 50 albo 80 pkt...bo to jednak trochę przesada, ze praktycznie jeden zawodnik decyduje o losach meczu - autorka chyba sama to zauważyła, przez co zrobiła tak, by w 4 tomie (Krum w meczu o Mistrzostwo Świata) i 5 (gdy Ginny złapała znicz choć przegrali) było inaczej...
Moim zdaniem natomiast cała gra jest bardzo logiczna i dobrze obmyślana. Wcale jeden zawodnik nie decyduje o losach meczu. Dobry beater (nie pamiętam jak to na polski przetłumaczono) zdoła powstrzymać szukającego z przeciwnej drużyny. W tym czasie skuteczni chaserzy mogą nazbierać tyle punktów, że 150 to kropla w morzu wody.
Sens gry jest właśnie świetny. Drużyna fakt męczy się, punkty lecą powoli, ale żadna z drużyn nie ma pewności że ich szukający złapie znicz, że którykolwiek z nich go złapie. Więc jeżeli czujesz jako osoba z drużyny tą niepewność czy znicz zostanie schwytany to grasz by zdobyć jak najwięcej punktów.
Co wy za bzdury wygadacie za 1traf było 10 pkt, więc złapanie znicza nic nie daje jeżeli drużyna strzeli więcej niż 15 goli bo znicz daje 150 a jak np nie złapie znicza to wiadomo kto wygra to by było bez sensu jak by było 2 zawodników co wy piszecie...A jak wiemy znicza było bardzo trudno złapać...
Dobry temat Cool Stoory Bro !
boze sens w tej grze jest taki:
osoby grające kaflem rzucajace do obręczy co dawało im wiecej pkt. obrońca chronił trzech pętli, od rzutu przeciwnej drużyny, pałkarze odbiają tłuczki żeby nie trafiły ich drużyny i muszą faulować co nie jest karane, szukajacy który zdobedzie znicz zdobywa 300 pkt (chyba) i wygrywa, ale czasem są oszustwa i gdy ktośzłapie znicz a wykryte byłó oszustwo wygrywa oprzeciwna drużyna
Gra byłaby nieciekawa, zresztą mogły się zdarzyć takie przypadki, że drużyna wygrała za to, że wiele razy przerzuciła kafla przez pętlę. Jeśli drużyna przeciwna będzie miała np. 200 punktów, a druga drużyna złapie znicza, za co jest przyznawane 150 punktów, to i tak ta pierwsza wygra. No i gra nie miałaby sensu, gdyby było tylko dwóch zawodników.
Nie zawsze drużyna, której szukający złapie znicza wygrywa. Przykład? Mistrzostwa Świata w "Czarze Ognia" xD Wg mnie Rowling wymyśliła świetną grę.
to faktycznie bez sensu bo w praktyce wygrywa drużyna, która ma silniejszego/ bystrzejszego/ szybszego szukającego. choć nie zawsze ( gdy spotyka się drużyna skrajnie słaba ze skrajnie mocną , czyli wtedy gdy będzie możliwa tak duża różnica w pkt żeby złapanie znicza nic nie dało) ale w przypadku meczy podwórkowych, szkolnych, euro 2016 to kompletnie bez sensu. wtedy drużyny są o podobnych możliwościach i raczej trudno sobie wyobrazić żeby jedna pozwoliła drugiej nabrać tak ogromnej przewagi żeby wygrać mecz. (na mś w piłce nożnej w Brazylii był taki mecz: niemcy-brazylia 7 do 1, co było przeogromnym ewenementem.)
Też do końca nie kumam tej zasady ze zniczem - coś Rowling przesadziła tutaj, a przynajmniej jakoś źle to jest wytłumaczone w książce, bo wielu ludzi ma z tym problemy (o ile nie wszyscy).
Prawdę mówiąc, jakby się zastanowić, to chyba wszystkie te mecze Quditcha w książce są centralnie bezsensowne :))
- piłki-tłuczki, których zadaniem jest uderzyć, zwalić uczniów z mioteł z ok 15 metrów - przy dużych prędkościach jak 11 latek przypier..li o ziemie z 15 metrów (albo w trybuny) to przecież śmierć na miejscu :) a przynajmniej połamanie...
- w jednym meczu czarują miotłe Potterowi, w innym tłuczka - i nic się nie dzieje... hmm.. jakoś łatwo oszukać tych sędziów :) nie mówiąc o tym, że Poter ledwo wychodzi żywy z tych czarów na miotle, i ok - tym również żaden nauczyciel nie jest zainteresowany:)
- Wszyscy Sliteringowie mają lepszą miotłe od innych - Nimbusa 2001 - i ok, nikt się tym nie przejmuje :) ani sprawiedliwości, ani fair-play ani niczego:) "a niech się dzieciaki od najmłodszego uczą, że na światem rządzą łapówy" :)
Zresztą cała książka o Potterze, ma co chwilę takie zaskakujące, mało-logiczne akcje, ale może jest w tym też jakaś metoda - każdy dopowiada sobie historie i świat się kręci:)