dobre ,są komunistyczne realia tamtych lat,ale już "szycie" balonu z obrusów i prześcieradeł,a przede wszystkim - uradowana gęba głównego bohatera w gondoli nad Dunajem-to chyba wyraz niefrasobliwości reżysera (delikatnie mówiąc)
jestem pod wrazeniem rumunskiego kina, chociaz ulatwilo im to, ze kiedys tak bylo naprawde wiec scenariusz napisalo im zycie, a oni go tylko przelozyli na film, ktory swietnie im wyszedl