Dziwna moda ostatnio na komedyjki z rozbijaniem związków. Kobiety to te, które uciekają spod ołtarza, a faceci to ci, którzy rozbijają związki i c, którzy "nie pasują" do swoich niedoszłych żon.
Ktoś musiałby zrobić badania jak takie filmy wpływają na związki, życie to nie bajka. Teraz powinni nakręcić drugą część, pokazać, że główny bohater nie nadaje się do życia w związku, a główna bohaterka "na kolanach" błaga niedoszłego męża o przebaczenie

przeciez jej ojciec sam wszystko wytlumaczyl na koniec filmu zarowno corce jak i widzowi o ile ten poswiecil chociaz minimum swojej uwagi na dialogi. jak dla mnie motywem filmu bylo wlasnie pojednanie corki z ojcem, ktorzy przez wiele lat zyli w klamstwie starajac sie zapomniec bledy przeszlosci. cala reszta filmu to w zasadzie juz zwykla reimaginacja Dirty Dancing.