Nie rozumiem co ojciec Julietty mial do jej narzeczonego. W sumie swietny z niego facet, a ten nowy dla rodzica jest nie do zaakceptowania, glownie z uwagi na profesje, ktora sie para...
Ps. Szkoda mi bylo Jonathana.
Ojciec chciał po prostu aby jego córka była szczęśliwa. Jego córka jak i on mieli sporo kasy, więc nie zależało im na pieniądzach Jonathana. Podczas filmu z ust ojca padły słowa wypowiedziane do córki(przynajmniej coś w tym stylu:)) w stylu "przecież Ty będziesz się z nim nudzić"
Też mi było szkoda niedoszłego męża ale nie dla tego że został sam przy ołtarzu. W końcu ojciec miał racje; ona by się przy nim nudziła a on nie pewnie nie wiedziałby jak ją uszczęśliwić.
Przykro mi go ponieważ pod koniec filmu wzięła go na celownik to nimfomańska przyjaciółka. Czyli co? Morałem filmu ma być że jak się jest bogatym i ma się świetną osobowość to można liczyć tylko na względy pustej puszczalskiej która oskubie cię po ślubie? Klasa.
Jezuu!!! przestańcie!! Po co się w tym filmie doszukiwać jakich psychologicznych i poważnych wątków?! To ma być fajna i zabawna komedia rozmntyczna i w ogóle od dawna się tak nie uśmiałam w kinie. Film mega i ludzie dajcie spokój z tym, ze dla bogatego człowieka tylko puszczalska się należy. CHILLOUT!!!
OK. Dobrze jest jeśli podczas oglądania komedii romantycznej uda się wyłączyć zmysł krytyczny bo ma się lepszą zabawę.
Mi, w tym filmie, się to się nie udało. Za dużo było okazji do tzw. czepiania się.