Pewnie jak wielu innych fanów serii Hellraiser, zostałem niemile zaskoczony pierwszą sceną w kosmosie. Bałem się, że film będzie wyglądać jak coś w styli Jason X…
Ale po kilku minutach akcja cofa się wstecz, aż do czasów powstania słynnej kostki L'Merchant`a i dalej jest już tylko lepiej.
Fabuła wciągająca, dobry klimat, utrzymany w zasadzie przez cały film, ciekawi Cenobici oraz przepiękna Valentina Vargas w roli demona Angelique.
Trochę wszystko blaknie pod sam koniec, ale trudno. Nic nie jest doskonałe. Hellraiser IV jest obok części III moją ulubioną.
Zdecydowanie polecam!