Z pozoru wszystko zapowiadało sie świetnie - uznany kabaret o nieprzeciętnym i oryginalnym poczuciu humoru, na fali popularności postanowił nakręcić film. Formuła filmu też pozornie dawała możliwości na wykorzystanie w stu procentach umiejętności rozbawiania ludzi przez członków kabaretu "Mumio" - krótkie, nie powiązane ze sobą, absurdalne epizody, obrazujące pomysły bohaterów podróżujących sobie vanem, w których zaroiło się od naturszczyków (nieuniknione skojarzenie z kultowym "Rejsem"). Wszystko to miało dać efekt w stylu, jeśli można tak powiedzieć, "Rejsu" komentującego w absurdalny sposób współczesną rzeczywistość, widzianą i przetrawioną przez członków kabaretu. Niestety już pi kilku, kilkunastu minutach można bez wątpienia zauważyć i wyczuć, zę coś jest nie tak - niby wszystko tak, jak zawsze a jednak... nie śmiejemy się. To co bawiło do łez w skeczach: groteska i purenonsens w tym filmie absolutnie się nie sprawdza. Miałem wrażenie, ze "Mumio" gra w swoim stylu ale nie swoje skecze, jakby jakiś drugorzędny scenarzysta usiłował podrobić ich styl i kazał im zagrać swoje wypociny. Amatorzy, grający epizody też za bardzo nie wzruszają i nie śmieszą swoją nieporadnością i szczerością w grze aktorskiej, jak to miało miejsce w "Rejsie", absurdalne dialogi umieszczone w ich ustach nie dają zamierzonego efektu, co najwyżej jakieś jego echo. Film nie zachwyca też od formalnej strony, zrealizowany sprawnie ale nie można odpędzić lekkiego uczucia, ze to co widzimy można by zrealizować bardziej profesjonalnie. Brak jakiś powalających kadrów czy mniej lub bardziej błyskotliwych rozwiązań formalnych.
Dla mnie humor kabaretu "Mumio" na scenie teatralnej a ich "popisy" w filmie to dwie zupełnie różne jakości, na niekorzyść filmu. Wg mnie już w reklamach są bardziej zabawni i przekonujący niż w filmie "Hi-way", cóż, ale to naturalnie tylko moje zdanie.