zgadza się - film na poziomie "Yrek..." dałem 2/10 tylko dlatego, że to amatorzy porwali się na kręcenie filmu, więc dla nich sukcesem jest samo ukończenie...takie głupoty to tylko w reklamach ujdą tyle, że reklamy trwają około 30 sekund więc jeszcze można zdzierżyć...przykro mi ale jestem szczery. Najśmieszniejsze jest jednak to, że kupiła to TV :)

ho ho ho ho ho ho ho, ykhm, hę...takk... onomatopeja, onomatopeja ;) Film wymyka się wszelkim szufladkom. Z tym się zgodzę :) Daj chociaż 2 za muzykę! Oddam ostatni słoik masła orzechowego za ten soundtrack...

"Film wymyka się wszelkim szufladkom."
Jest tak porażająco nudny i głupi że niestety to prawda. Może i miało wyjśc z tego coś innego, mądrego ale wyszła straszliwa kaszana. Tyle.

Ocena filmu jak i recenzje filmwebowiczów pokazują jak bardzo zróżnicowane są nasze gusta co do komedii. Nie jest to produkcja niszowa a hasło promujące "film trzeba obejrzeć 2 do 3 razy" jak najbardziej uderza w upośledzoną zdolność do wychwytywania zabiegów zastosowanych w tym filmie. Przyczyna jest jedna- wchłanianie gów** jakie prezentuje "rozrywka" w tv. Prostoliniowy odbiór, brak czynnej wyobraźni podczas oglądania, innymi słowy "wchłanianie". To jak oglądać "Życie wewnętrzne" M. Koterskeigo i nie rozumieć kiedy bohater ucieka w świat urojeń/wyobrażeń. Kryteria co do oceniania nie wymyślajcie na poczekaniu a jeżeli owe stosujecie to do wszystkich filmów przez was ocenianych. Ocena na filmwebie polega na tym jak film wpływa na odbiorce. Nie jesteśmy recenzentami filmów przede wszystkim dlatego, że mamy do dyspozycji tylko wąski system oceniania- jedna ocena dlatego nie powinna być ona jedynie oceną formy.
Poprzednie posty jak i cały temat oceniam na 2/10. Ubolewam nad poczuciem humoru gdzie sala kinowa tonie w śmiechu podczas sceny z "podnoszeniem" z filmu "Legalna blondynka".

A ja ubolewam nad poczuciem humoru, które przez cały film nie potrafi mnie rozbawic.
Nie doszukuję się wartości w czymś co jej nie ma.

Ja szczerze dałam sobie spokój po 30 minutach, bo komedia która wg mnie jest głupia, choć z definicji ma być śmieszna, nie jest warta oglądania.

Ja zaś ubolewam nad tym, że sugerujesz jakoby ktoś, kto wynudził się na "Hi way", zaśmiewał się oglądjąc "Legalną blondynkę".
Jeśli myślisz, że to takie proste - Ty lubisz film A, a nie lubisz filmu B - więc osoba, która nie lubi filmu A, musi lubić film B - to jesteś w błędzie.