Wszyscy antyfani, którzy twierdzą, że ludzie uwielbiający serię HSM, nie doceniający PRAWDZIWEGO aktorstwa, PRAWDZIWYCH filmów, znacznie ambitniejszych i "mniej lalusiowatych i tandetnych" itp. (podkreślają to wielkimi literami w tematach lub w treści komentarzy słowami typu "ALE GÓWNOOOOOOO", "GUPIE" czy "TANDETA", przez co na stronach HSM w komentarzach robi się istny smietnik) chyba trochę przesadzają. HSM faktycznie robi furorę w Internecie, ale na ulicy, w szkołach czy gdzieśtam indziej, gdzie spotykają się młodzi ludzie nie ma takich obrzaków. Wręcz przeciwnie, młodzież woli raczej rozmawiać o horrorach lub toaletowych komediach ("South Park", "Włatcy móch", "Simpsonowie", "Family Guy"). Wiem, co piszę, bo mieszkam w Warszawie, gdzie mieszka najwięcej w Polsce ludzi i bywam w wielu miejscach. Jedyne co usłyszałem w związku z HSM, to coś o Zacu i krótka wzmianka o fotkach Vanessy. Ale słowo daję, kto na taką skalę, jaką wy uważacie, aż tak się tym filmem podnieca? Potraktujcie go jako jakiś film Disneya, którego po prostu nie lubicie, nazywajcie go kiczem, tandetą czy jak tam chcecie (tylko z umiarem, ludzie, z umiarem, proszę:)), ale nie uważajcie, że tylu ludziom zasłania "dobre, prawdziwe filmy". Nie stawiamy go na pierwszym miejscu, poza nielicznymi osobami. Pozdrawiam. ;)