Przeszedł po cichu, bez rozgłosu, bez większych wyróżnień. Nie rozumiem tego. Nie rozumiem takiej ignorancji. Historia Gwen Araujo to świetny film - fabularnie, muzycznie, emocjonalnie. Film, który ma nam dać lekcję tolerancji ale nie w sposób bezczelnie prymitywny czyli w amerykańskim stylu z napompowanym moralizatorstwem. On pokazuje tragiczną historię, prawdziwą i szczerą, po obejrzeniu której sami (jeśli chcemy nazywać się ludźmi) powinniśmy poczuć obrzydzenie do toku myślenia oprawców. Obrzydzenie wobec braku tolerancji. Bowiem nie mieści mi się w głowie kim trzeba być aby decydować o prawie do szczęścia innego człowieka - w znaczeniu "pozwalam ci lub nie pozwalam". Nie wiem jak można patrzeć na siebie w lustro jeśli nie potrafi się akceptować i szanować drugiego człowieka.
W pamięci mej zostanie.