Bardzo dobry film, zarówno pod względem technicznym jak i samego przekazu, który dla mnie brzmi mniej więcej: "Przemoc występująca w takim stężeniu, w jakim spotykamy się z nią na codzień staje się społecznie akceptowalna". W filmie co chwile spotykamy się z motywem przemocy fizycznej lub psychicznej- dokuczanie równieśnikowi z powodu wyglądu, bójki szkolne, zabójstwa w samoobronie lub zimnokrwiste morderstwa. Za każdym razem są jednak w jakiś sposób uzasadniane a winowajcom wybaczana jest wina nawet za najgorsze zbrodnie. Ba, przemoc w przedstawionym świecie jest tak powszechna, że ranienie kochanka widelcem staje się powodem żartu a żona, która jeszcze chwilę temu biła swojego męża zaczyna uprawiać z nim namiętny seks. Nic więc dziwnego, że w finałowej scenie bohaterowie zdają się wybaczyć Tomowi/Joeyowi jego przeszłość- są po prostu przyzwyczajeni do przemocy, która otacza ich z każdej strony i stopień brutalności występku ma jedynie wpływ na czas jego akceptacji przez resztę, wydaje się jakby nie było czynu, za który może czekać realna kara (świadzcy o tym m.in. bierna postawa policjanta w sprawie przeszłości Toma).