PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=343217}

Hobbit: Niezwykła podróż

The Hobbit: An Unexpected Journey
7,6 399 727
ocen
7,6 10 1 399727
6,5 32
oceny krytyków
Hobbit: Niezwykła podróż
powrót do forum filmu Hobbit: Niezwykła podróż

Postanowiłem założyć odrębny wątek, bo z Carminą od jakiegoś czasu spieramy się o te
postać :) Carmina za chwilę dołoży swoje trzy grosze, ja pozwolę sobie napisać raz jeszcze to o
czym wspomniałem w innym wątku.

Dla wielu Radagast jest trudny do zaakceptowania, ale popatrzmy na to kim był w istocie
Radagast i czy wizja Jacksona rzeczywiście tak bardzo się różni od tej Tolkienowskiej?

We wszystkich opisach Radagasta jest wzmianka o czarodzieju, który kochał zwierzęta i żył
blisko natury. Popatrzmy na etymologię jego imienia:

"Radagast Brązowy - jeden z pięciu Istarich, którzy przybyli do Śródziemia na początku Trzeciej
Ery. Imię to pochodziło z języka adûnaickiego i znaczy OPIEKUN ZWIERZĄT ; przydomek
Brązowy (pogardliwie zwany przez Sarumana Bury) pochodzi od jego koloru płaszcza. Jednym z
jego imion było Aiwendil co znaczy PRZYJACIEL PTAKÓW. "

Co więcej, wspomina się, że Radagast zaczął zbyt obsesyjnie zajmować się fauną i florą i
zapomniał o swojej pierwotnej misji jako Istari i pod tym względem jej nie wypełnił i poniósł
porażkę jak Saruman choć jego upadek nie był tak wielki jak Sarumana (kiedy wysłannicy
Elronda chcieli by Radagast pomógł w wojnie o pierścień, Rhosgobel było puste). Z drugiej
strony pisze się również, że opieka nad fauną i florą była być może jego głównym zadaniem,
więc pod tym względem jego działania miały też sens.

A więc interpretacja Jacksona jest bardzo wierna Tolkienowi. Mamy postać obsesyjnie
zajmującą się zwierzętami i lasem, trochę ekscentryczną, ale o dużej mocy. Charakteryzacja
Radagasta w filmie to kwestia gustu, ale ja ją lubię - uwielbiam scenę kiedy Radagast
zaprasza ptaki pod swój kapelusz. Genialne! A to co jest na jego twarzy jest paradoksalnie
bardzo realistyczne i jest konsekwencją życia blisko zwierząt. Tak, ktoś kto żyje pośród nich nie
będzie się ubierał w szaty niczym z filmu Anna Karenina i nie będzie specjalnie estetycznie
wyglądał.

Co więcej, postać ta mi się podoba, bo lubię, kiedy filmowe postacie nie są jednoznaczne. I to
samo mówił Jackson w jednym z wywiadów. Nie lubi "oczywistych bohaterów". I mnie również
śmieszą bohaterowie typu Batman czy Superman. czy też nieskazitelny Aragorn, który
wszystkim ścina głowy bez problemu i praktycznie nie ma rozterek (dlatego wolę mniej
jednoznacznego i mniej idealnego Thorina). Wolę więc osoby, które w najmniej spodziewanym
momencie pokazują swoją siłę i moc i zaskakują widza. Taki jest Radagast, ekscentryk, niby
"foolish fellow" jak mówi Saruman, a jednak kiedy trzeba potrafi pokazać swoją moc i
zaskoczyć. Co robi dwa razy zresztą w filmie. W sumie, wyszedł silniejszy niż bym przypuszczał,
bo nie dal się (czarnoksiężnikowi w Dol Guldur?) a Gandalf Biały miał z nim problemy w
Powrocie Króla.

zentaur

Jak ja lubię czytać twoje posty, naprawdę:) i tym razem również w 100 % się zgadzam. Radagast sporo wnosi do filmu i na pewno w kolejnych częściach też go zobaczymy. Jest postacią dzięki której ten film również zyskał "powiew świeżości". Kogoś takiego wcześniej na ekranie nie widzielismy. i myślę że Peter Jackson dopracował tą postać najlepiej jak umiał. Radagast jest grany przez świetnego aktora, ma wspaniały pasujący do niego kostium, został wspaniale ucharakteryzowany, muzyka mu towarzysząca w filmie np. w Rosghobel również jest czymś nowym. Także nie ma się do czego przyczepić:)

zentaur

Pięknie napisane, myślę podobnie. Radagast to świetnie pokazana postać z charakterem, przez krótką chwile pokazuje więcej charakteru niż cześć innych bohaterów przez cały film(patrz Bifur, Bombur). Wszystkie udziwacznienia tylko wzmacniają efekt tej postaci.

ocenił(a) film na 4
zentaur

Moim zdaniem wszystko sprowadza się do tego na ile akceptujemy przeniesienie do świata wykreowanego przez J.R.R. Tolkiena wątków związanych z współczesną kulturą, a dokładniej popkulturą. W Hobbicie o Radagaście jest tylko wzmianka, a w WP Gandalf poświęca mu zaledwie chwilę uwagi. Z tych urywków wynika, że Radagast jest szanowanym czarodziejem, ale żyjącym na uboczu, który w Mrocznej Puszczy ma wielu przyjaciół.

Jak my, popkulturowi odbiorcy, odbieramy żyjących na uboczu miłośników zwierząt? Jako ekscentrycznych dziwaków z ptasimi kupami na głowach. PJ czyni zadość naszym oczekiwaniom i tworzy opętanego, szurniętego i grzybogennego sklerotyka :) Dodaje do niego maskotkę w postaci Jeża Sebastiana, którą potem dzieci będą mogły kupić w makdonaldzie. A ponieważ film wychodzi w okresie przedświątecznym więc kolejny dodatek w postaci króliczych sań pędzących przez pola Rhovanionu :P

Ja tego nie akceptuję, podobnie jak nie akceptuję Aragorna, rycerza Gondoru, który ścina głowę posła w RotK.

aklime16

To o czym piszesz to tylko zewnętrzna powłoka i pozory. Bo poprzez bliski kontakt z naturą Radagast może lepiej i szybciej ocenić rodzące się zagrożenie. I okazuje się, że to Radagast jako pierwszy ostrzega przed necromancerem ( w filmie oczywiście).

To jest to o czym pisałem: nie jest to oczywisty bohater, wydaje się być ekscentryczny, a jednak ma moc. Trzeba jednak zajrzeć pod charakteryzację i umieć dostrzec więcej i nie traktować wszystkiego literalnie.

zentaur

Kolejny świetny temat. Coś pięknego.

ocenił(a) film na 4
zentaur

No i właśnie potwierdzasz to, o czym pisałam na początku swojego posta. Ty akceptujesz tę wizję Radagasta, a co więcej dopatrujesz się w tej postaci jakiejś głębi. Mnie pokazanie jednego z Istarich jako szaleńca w zaprzęgu królików, zaciągającego się fajkowym zielem z imponującym zezem i wypluwaniem patyczaka z ust mocno zażenowało i zniesmaczyło. Możesz mnie próbować przekonywać, że PJ zrobił to, żeby postać "nie była jednoznaczna", ale wg mnie nadmierne przerysowanie tylko zaszkodziło Radagastowi. Zdania nie zmienię, podobnie jak nie zmienię zdania o PJ jako kiepskim reżyserze Śródziemia w ogóle.

aklime16

Kiepski reżyser? No to nie mam pytań.

ocenił(a) film na 4
Real19

No tak, wiadomo, że jak ktoś odważy się skrytykować Wielkiego PJ-a to od razu zostanie zmieszany z błotem :)

Wbrew pozorom jest wielu reżyserów o wiele lepszych od niego, a niedocenionych przez młodzież filmwebu przez to, że nie nakręcili żadnej trylogii fantasy.
Ale to zupełnie inny temat i chyba nie na tym forum :)

aklime16

No sorry nazywanie kogoś od razu kiepskim reżyserem jest moim zdaniem przesadą. I wyobraź sobie że PJ nie nakręcił tylko WP i Hobbita. Kiepski reżyser to mogę powiedzieć o twórcy Kac Wawy ale nie o kimś kto tworzy takie dzieło. A potem jak chce przenieść wszystko na ekran to dostaje po dupie że robi to tylko dla kasy.

ocenił(a) film na 4
Real19

Czytaj ze zrozumieniem. Napisałam, że jest kiepskim reżyserem Śródziemia w ogóle, czyli miałam na myśli LotR i Hobbita, Niezwykłą Podróż. Pozostałe jego filmy, jak na przykład "Zły smak" czy "Martwica mózgu" to prześmiewcze komedie parodiujące filmy klasy B, według mnie świetne i gorąco je polecam. Nigdy nie przyszłoby mi do głowy porównywać PJ-a do Karwowskiego ;)

Generalnie PJ sprawdza się jako reżyser śmiesznych filmów, ale jak bierze się za coś poważniejszego, to efekt jest różny. O ile w LotRze nie miał takiego pola do popisu i fabuła trzymała go w ryzach, o tyle w Hobbicie zaszalał i to widać. Choćby na przykładzie Radagasta. Ale nie odmawiam mu talentu do, chociażby, pokazywania pięknych widoków i nagrywania widowiskowych scen, o ile ściśle trzymają się fabuły.

aklime16

No rzeczywiście tu nie doczytałem trochę mój błąd. Z tym że za kiepskiego reżysera Środziemia go nie uznam. Naprawdę odwalił kawał dobrej roboty, możemy gdybać kto i jak nakręcił by to lepiej. Moim zdaniem dobrze że trochę dodał do filmu od siebie. Liczę że zostaniesz też zostaniesz reżyserką i nakręcisz równie ,,kiepskie dzieła" a ja z przyjemnością cię ocenie :D

ocenił(a) film na 10
Real19

zupelnie sie niezgadzam film najgorszy od wszystkich pozostalych filmow postacie sa zabardzo primitywne,fabula jest fatalna mimo ze film nakrecono w 3d zupelna porazka moja ocena 0/10

tobiasz12

Ale czemu tylko 0/10. Proponuję dać -1/10. Napisz w tej sprawie do filmwebu, może ci pozwolą.

ocenił(a) film na 10
zentaur

czy tobie film sie podobal?nie dalbym juz nie -1 tylko -5/10

tobiasz12

Tak, -5/10 to dość wyważona ocena, zwłaszcza, że dałeś 10/10 Parkowi Jurajskiemu i 9/10 Titanicowi....:)

zentaur

Zentaur to już pal licho. On Dragonballowi Ewolucja dał 10 :/

ocenił(a) film na 10
Real19

a czemu mialbym nie dac tyle na ile film zaslugune?

tobiasz12

Umrzyj noobie. Określenie ścierwo to za mało. Boże daj komuś ogarniętemu moderatora niech porządek zrobi.
Hobbit może arcydziełem nie jest ale i bez przesady w drugą stronę. Naprawdę idźcie sobie zwalić bo wam chyba sperma do mózgu za bardzo uderza albo za dużo jaracie w tej gimbazie.

ocenił(a) film na 10
Real19

rozumiem,kazdemu podoba sie co innego

aklime16

Nie muszę się DOPATRYWAĆ głębi w Radagaście bo ona jest aż nadto widoczna.

Może Cię zniesmaczyła jego postać, ale po to właśnie zacytowałem jak był opisywany by pokazać, że sam Tolkien pisał o jego obsesyjnej miłości do fauny i flory. I Jackson w tym przypadku nie przerysował tej postaci jak próbujesz twierdzić. Spróbuj żyć tylko w lesie, blisko zwierząt, okaże się, że obraz Radagasta w ogólne nie jest przesadzony.

A to że oczekiwałeś kolejnego potężnego czarodzieja, który kopie tyłki innym robiąc przy tym groźne miny jak Saruman i nosi piękne szaty to już nie problem filmu tylko Twój. Zwłaszcza, że nie było intencją Tolkiena ( a nie tylko Jacksona) tworzyć kolejnego Sarumana czy Gandalfa, tylko właśnie kogoś bardziej ekscentrycznego.

ocenił(a) film na 4
zentaur

Spokojnie kolego, bez krzyków ;) Nikt tu nie zamierza się przecież kłócić. Po pierwsze, czasownik "pisałam" chyba jasno wskazuje na to, że jestem kobietą. Po drugie, ok, nie musisz się dopatrywać, przyjąłeś za pewnik, że w postaci wykreowanej przez PJ jest głębia. W porządku. Ja tej głębi nie dostrzegam, bo jej nie ma według mnie. I też w porządku.

Ale nie wiem skąd stwierdzenie, ze oczekiwałam kolejnego potężnego czarodzieja. Może zacznijmy od tego, że ja w ogóle nie oczekiwałam Radagasta w ekranizacji Hobbita. Jedno zdanie w książce to za mało, żeby uznać jego postać jako niezbędną w filmie i poświęcać jej tyle czasu w filmie.
Wybacz, nigdy nie próbowałam żyć w lesie pełnym zwierząt. Ale rozumiem, że Ty tak i że pozwalałeś srać ptakom na swoją głowę i trzymałeś robaki w ustach. Jeśli tak, to rzeczywiście takie pokazanie Radagasta ma swoje uzasadnienie w tym filmie.

ocenił(a) film na 7
zentaur

No, no, no... WIESZ, że była tu głębia i WIESZ jakie Tolkien miał intencje. Winszuje i schnę na wiór z zazdrości, sam chciałbym mieć taki wgląd w plany Tolkiena i takie rozeznanie w motywach przedstawionych w filmie. Więcej pewnie bym wyciągnął, bo ja widziałem na ekranie wyłącznie dość głupkowatą postać wykorzystaną do dwóch najgłupszych żartów w filmie oraz dość głupiutkiej sceny z jeżem.

ocenił(a) film na 10
zentaur

zle pojmujesz moja wypowiedz film pod kazdym wzgledem mnie zachwycil

ocenił(a) film na 10
zentaur

Chyba byłoby nudne, gdyby zrobili kolejnego Sarumana.

ocenił(a) film na 5
aklime16

alkime16 - wyjęłaś mi to z klawiatury!

ocenił(a) film na 7
aklime16

Prawdę mówiąc to zapomniałeś jeszcze o zezowaniu podczas czarowania (pewnikiem tam zbiera moc magiczną, albo coś), oraz ogólnym zachowaniu poczciwego idioty. Radagast to jednak Istari i można tu mówić o nieokreśleniu, niejednoznaczności, głębi, ale wybaczcie, na tej zasadzie mogę wysmażyć podobnego posta dotyczącego dwóch ostatnich części Transformerów imć M. Baya, piejąc z zachwytu nad jego bogatą wizją, wrażliwości na kwestię etniczne, o maestrii aktorskiej Shyi Le Buta, Megan Fox, potem tej Angielski znanej wyłącznie z reklam majtek dla Victoria Secret, mogę rozpisywać się nawet o niejednoznaczności postaci (chociażby kreacja Carly, która biegnie w jednej scenie w szpilkach, potem pomiędzy ujęciem znajduje czas na zmianę obuwia na baletki - dziewczyna przecież jest zaradna, tylko trzeba UWAŻNIE oglądać). Głębia? Zrobili z gościa comical relief i tyle. Dol Guldur? Proszę... Przecież ta scena nie mogła się inaczej potoczyć. Jakby po prostu tam wszedł, podpatrzył jak Sauron pod prysznicem szoruje swoje blade dupsko i dał dyla, scena była by nudna, więc ożywiono ją udziałem Angmara. Z kolei gdyby Angmar zatłukł Radagasta, jak zapewne stałoby się w przypadku tak poczciwego idioty, to wątek Dol Guldur byłby żałośnie krótki. Głębi można się doszukiwać wszędzie, ale nie zawsze ta głębia tam jest. Moim skromnym zdaniem Radagast to dość prosta postać, zaś próba dorabiania na siłę jakiejś większej filozofii to strata czasu.

ocenił(a) film na 5
PaladinRage

PaladinRage! Uwielbiam Cię!!! Nic dodać nic ująć!

ocenił(a) film na 10
aklime16

Jak dla mnie "szaleniec" to grube słowo. Raczej ekscentryk ;) Poza tym nie wiem czemu zakładasz, że jeśli mamy potężnego czarodzieja to musi on swoim zachowaniem i wyglądem na każdym kroku udowadniać tę wielkość. Sorry, dla mnie to trochę dziwne założenie. Popatrz na Gandalfa - może nie w takim stopniu jak Radagast, ale też nie afiszuje się ze swoją potęgą jeśli nie musi. Od bycia napuszonym dupkiem jest Saruman. Poza tym Jackson też nie całkiem trywializuje Radagasta i niektórymi scenami pokazuje jego moc.

ocenił(a) film na 3
aklime16

Brawo, świetnie ujęte. Podpisuję się obiema rękami.

zentaur

@Aklime16, Paladin, a zwłaszcza Carmina – zabawni jesteście kiedy myślicie, że zbiliście argumenty zentaura podczas gdy tak naprawdę wyprodukowaliście efekciarskie teksty bez głębszych argumentów z domieszką języka ulicy i użyciem tak wyrafinowanych słów jak „srać” a cieszycie się jak byście nagrodę Pulitzera wygrali :)

Używacie zdania niczym zaklęcia: „Ale przecież to był Istari” ignorując to jak to pojęcie w przypadku Radagasta definiował Tolkien. I nie trzeba jakiejś tajemnej wiedzy by wiedzieć co oznacza imię Radagasta i jak go opisywał: tak jak pisał zentaur: jak osobę obsesyjnie zakochaną w przyrodzie. I też zgadzam się z opinią, że przedstawienie Radagasta w filmie jest bliskie opisom Tolkiena. Jest to poważny argument, na który wy produkujecie do znudzenia ten sam tekst (ale to jest przecież Istari) bez rozwinięcia tego (pseudo) argumentu. W końcu każdy Istari był inny, wystarcz popatrzeć na Gandalfa i Sarumana, jak bardzo się różnili.

Głębia – rzeczywiście strasznie trudno zauważyć coś więcej poza charakteryzacją Radagasta. Gratuluje spostrzegawczości. Przecież pod płaszczykiem ekscentryczności jest niesamowita wrażliwość, mądrość i siła, a cała postać nawiązuje do jednego z głównych motywów w twórczości Tolkiena czyli siły ducha, która bierze się z kontaktu z naturą. A jako postać ekscentryczna jest idealna postacią by przemycił trochę komediowych akcentów, których w Hobbicie ma być więcej. No ale tak tak, to jest przecież Istari. I wy wiecie najlepiej, że tak nie można go przedstawić.

Co do sceny w Dol Guldur – PJ wcale nie musiał wysyłać tam Radagasta. Mógł pokazać samo Dol Guldur i budzące się tam zło (tak jak pokazał Bara-dur w Drużynie). A Radagast nie musiał przekazywać Gandalfowi miecza, tylko informację, co się dzieje z lasem. Ale PJ jednak zdecydował się, że Radagast będzie silnym czarodziejem, a tę siłę będzie brał właśnie ze swojego przymierza z naturą.

ocenił(a) film na 8
amavelka

Amavalka, masz całkowitą rację... To, że radagast był istarim o niczym nie świadczy, w świecie tolkiena pełno znajdziemy istot, które które psują taki ogólny wydźwięk postaci choćby taki balrog i jego pobratymcy (kto czytał silmarilion wie o czym mówię) pamiętając, że byli sługami morghota wyobrażamy sobie wielkie, piekielne istoty, które niszczą wszystko, a jednak była jedna, czy dwie istoty, które zawsze były dobre, to, co, nie mogą takie być, bo cała reszta była zła ? Takich przykładów możnaby mnożyć, ale nie o to chodzi, trzeba pokazać, że to, że ktoś jest istarim nie czyni go odrazu dystyngowaną postacią o obliczu władcy... Choćby sam gandalf który przecież zajmował się puszczaniem sztucznych ogni, może się mylę, ale to chyba nie jest zajęcie typowe dla istarich... Dodam jeszcze, że mnie radagast bardzo się podoba i gdy czytałem każdą wzmiankę o nim, to mniej więcej tak go sobie wyobrażałem

ocenił(a) film na 9
amavelka

Ja również nie rozumiem tej krytyki Radagasta. Mi się ta postać bardzo podobała. Tak własnie sobie wyobrażałem samotnego czarodzieja który ma bzika na punkcie przyrody. PJ świetnie oddał tą postać z jednej strony jest komiczna (świetna scena jak zaciąga się fajka Gandalfa:) ale gdy trzeba pokazuje że nie jest jakimś tam zwykłym leśnym dziadkiem (scena w Dol Guldur, odczarowywanie Sebastiana podczas ataku pająków). Do tego ta postać jest świetnie zagrana czy komuś się to podoba czy nie.

zimny1980

Tak, znakomita rola Sylvestra McCoy. Uwielbiam jak z komediowej sceny potrafi przejść do pełnej grozy i gra ją w taki sposób, że ciarki przechodzą (świetna scena kiedy opowiada Gandalfowi o chorym lesie i kiedy przekazuje mu miecz).

ocenił(a) film na 4
amavelka

Jako żywo nie przypuszczałam, że kiedyś mój komentarz pod Hobbitem na filmwebie zostanie określony jako efekciarski, ale dziękuję za komplement :) Rozumiem, że przepisujesz sobie te wypowiedzi do zeszyciku i w przyszłości będziesz gdzieś cytować, gdy już dostanę tego Pulitzera.Co do wyrażenia "srać" jest to staropolskie słowo o bogatej etymologii, więc radziłabym się go nie czepiać.

Wszystko to, co napisałaś sprowadza się do mojej pierwszej wypowiedzi w tym temacie. Amavelka i zentaur akceptują przeniesienie popkulturowych schematów na postaci ze świata Tolkiena i dlatego nie będzie im przeszkadzał Radagast stworzony przez PJ.
Nie wiem skąd przypuszczenia, że filmowy Radagast jest bliski opisom Tolkiena. Wszakże jest mu poświęcone naprawdę niewiele miejsca w porównaniu z Gandalfem i Sarumanem i nawet dziecko zrozumie, że to co pokazał PJ jest daleko idącą nadinterpretacją.
Film pokazuje, że jak ktoś jest znawcą i miłośnikiem przyrody to od razu musi być obsranym, szurniętym i grzybogennym pomyleńcem. To uproszczenie na potrzeby filmu spłyca też charakter Radagasta, który w przejawie szaleństwa pędzi w króliczym zaprzęgu do Dol Guldur. Odnajduje Gandalfa i częstuje się fajkowym zielem robiąc przy tym miny godne Jasia Fasoli. Sorry, ale nie sądzę, żeby Tolkienowi spodobał się taki Radagast.

aklime16

"Film pokazuje, że jak ktoś jest znawcą i miłośnikiem przyrody to od razu musi być obsranym, szurniętym i grzybogennym pomyleńcem"

Nie musi. Ale jest prawdopodobne, że jeśli żyjesz bardzo blisko zwierząt i przyrody i żyjesz z dala od ludzi, to zaczynasz wieść podobne życie do nich, jesz to co jest wokół Ciebie ( a nie kawior) i nie budujesz zamku ze skały, nie nosisz pięknych szat i nie oglądasz zwierzątek z kilometra jak to było w przypadku Sarumana. Ty to nazywasz popkulturowym schematem, ja to nazywam logiką. Do mnie ta postać przemawia nie dlatego, że odwołuje się do schematu, tylko dlatego, że wydaje mi się ona logiczna. A ta logika nie wzięła się ze schematów, tylko opisywanych przypadków osób, które żyły w odosobnieniu czy też wychowywane były przez zwierzęta.

Na tej samej zasadzie myślenia logicznego opierał się Peter Jackson. Jeśli Tolkien opisywał go jako osobę, która nadmiernie koncentrowała się na przyrodzie i zwierzętach, nawet do tego stopnia, że zaniedbała inne swoje obowiązki to miał pewne prawo przedstawić go jako czarodzieja pozytywnie zakręconego - ale też potężnego, troszkę przypominającego Toma Bombadila, który też był niesforny i roztrzepany, a jednak miał ogromną moc. No i raz jeszcze - Radagast w filmie nie jest pomyleńcem. To że ma insekta w buzi i że Saruman określa go tak jak określa nie znaczy, że nie ma rozumu. Jest chyba najmądrzejszy z nich wszystkich, a na pewno najbardziej spostrzegawczy i jako pierwszy dostrzega niebezpieczeństwo. Wy patrzycie tylko na zewnętrzną charakteryzację, dla mnie i dla wielu innych osób widać jasno, że w filmie Radagast to nie tylko ekscentryk. Ale zawsze można go trywializować. Z pewnością bardziej to pasuję to przyjętej przez was linii krytykowania filmu.

ocenił(a) film na 4
amavelka

"A ta logika nie wzięła się ze schematów, tylko opisywanych przypadków osób, które żyły w odosobnieniu czy też wychowywane były przez zwierzęta".

No nie wiem, Mowgli z "Księgi dżungli" Kiplinga wychował się wśród zwierząt, a jednak brak opisów w książce o gnieździe na głowie czy robakach trzymanych w ustach :) Poza tym, Radagast miał jednak stały kontakt ze światem, skoro przybywał na wezwanie Sarumana.

Przede wszystkim jednak, nigdzie Tolkien nie pisał, że Radagast zwariował przez nadmierne obcowanie z naturą. To PJ wykreował taką postać, uschematyzował ją i przerysował. Książkowy Radagast rozglądał się na boki i patrzył czy krzaki nie mają uszu, ale to była przenośnia. Natomiast filmowy Radagast gotów jest zobaczyć te uszy w jakimś narkotykowym szale. To jest właśnie uschematyzowanie postaci - skoro ktoś żyje na odludzi i kocha naturę, musi być szaleńcem pozwalającym sobie zwierzętom wchodzić na głowę i zapominającym kim właściwie jest. Bo, nota bene, Radagast zapomina nawet o tym że jest Istarim. To już nawet nie jest ekscentryzm. To zbrodnia przeciwko Tolkienowi ;)

aklime16

No nie wiem, Mowgli z "Księgi dżungli" Kiplinga wychował się wśród zwierząt, a jednak brak opisów w książce o gnieździe na głowie czy robakach trzymanych w ustach :)

Co nie znaczy, że nie może być w Hobbicie.

No i Radagast nie zwariował. Nie jest w żadnym narkotykowym szale. Piszesz, że przerysował postać, a mam wrażenie, że to Ty (i inne osoby) go przerysowują, zwracając uwagę tylko na jego powierzchowność. Gdyby zwariował i gdyby był w narkotykowym szale, nie robiłby sensownych rzeczy takich jak wybranie się do Dol Guldur a potem ostrzeganie Gandalfa przed Necromancerem.

Piszesz o jakiś schematach, ale mam wrażenie, że do tego schematu na siłę wpychasz Radagasta. Radagast może mieć powierzchowność i sposób bycia, który nie każdemu widzowi podejdzie, ale z pewnością nie jest szaleńcem. I nie wiem skąd wniosek, że zapomniał, że jest Istarim. Z pewnością nie zapomniał w Dol Guldur gdzie walczył skutecznie. Już nie wspomnę, że znowu pisząc "zapomniał, że jest Istarim" definiujesz domyślnie Istariego jako kogoś, kto jest w stylu Gandalfa czy Sarumana. Nie, nie jest nigdzie powiedziane, że Radagast ma być taki jak inni Istari. Wręcz przeciwnie, z opisów wynika, że jest zupełnie odmienną personą.

ocenił(a) film na 4
amavelka

"Co nie znaczy, że nie może być w Hobbicie"

Pewnie, skoro w Hobbicie może być mnóstwo rażących scen, zadających gwałt ostatnim strzępkom realizmu, wyjście cało ze starcia kamiennych gigantów, upadki w przepaście, przygniatanie cielskami lecących z wielu setek metrów Wielkich Goblinów, branie na klatę impetu w atakującego warga, bez żadnych konsekwencji w postaci zmiany kształtów na bardziej plaskate, to czemu nie można przedstawić Radagasta jako obleśnego wariata z kupą na włosach :)

I tak dalej, i w kółko Macieju :) Po prostu akceptujesz ten film w pełni, jesteś jego fanką, fangirl, czy jak tam nazwać i będziesz go bronić aż Ci ktoś internet odłączy ;) Ja, i wiele innych osób uważamy, że to co serwuje nam PJ to obciach. Pod płaszczykiem efektów specjalnych i charakteryzacji przekazuje nam swoją wizję Śródziemia, która IMHO ma niewiele wspólnego z wizją Tolkiena.

Ja filmowego Radagasta nie wpycham do żadnego schematu. Jak tylko go zobaczyłam w pierwszej scenie z jego udziałem, już wiedziałam co PJ stworzył i nie potrzebuję urabiać do tego jakiejś teorii. No chyba że teraz pisząc do Ciebie, chociaż, na Boga, nie wiem po co to robię.

Ostatnia kwestia, bo nuży mnie ten jałowy spór. Pisząc o tym, że Radagast zapomniał, że jest Istarim, mam na myśli całą historyjkę z Jeżem Sebastianem. Radagast widzi zdychającego jeża. Pędem zabiera go do domu. Pomimo wysiłków godnych czarownicy z Muminków nie udaje mu się go przy życiu zachować. Jeżyk dokonuje żywota i w akcie rozpaczy Radagast przypomina sobie że jest Istarim (eureka!), po czym, za pomocą magicznych słów dokonuje rezurekcji (i tu plus za użycie słów w Quendi). Jednym zdaniem - Radagast został zmuszony do przypomnienia sobie kim jest, poprzez śmierć przyjaciela jeża. Efekty tego oświecenia widzimy dalej w filmie. Jak to się ma do książki, tolkienowskiego uniwersum etc. nie będę już komentować.

aklime16

Nuży Cię ten spór, bo oprócz tego, że stylizacja PJ Ci nie podeszła - co mogę zrozumieć - nie masz za wiele racjonalnych argumentów na przesadzone opinie i konkluzje.

Teraz piszesz, że to, że Radagast, będąc osobą żyjącą blisko natury, z dala od ludzi ,jest nierealistyczne. To ja Ci mówię, że właśnie jest. Żyjąc w lesie, będąc oddalonym od cywilizacji upodabniasz się do otoczenia. Dla mnie jest to logiczne.

Co do innych sekwencji w filmie, tak, jest sporo mało realistycznych (zwłaszcza w Goblin town). Ale nie więcej niż w LOTR. Żeby Ci przypomnieć: scena Gandalfa, który wyprzedza swój miecz w DW, scena jak Aragorn i Theoden spychają Uruk-Hai z podjazdu do warowni niczym ołowiane żołnierzyki, scena Legolasa zjeżdżającego na deskorolce, scena Aragorna atakującego całą gromadę Uruk-Hai bez żadnych konsekwencji (podchodzili do niego pojedynczo, reszta stała i przypatrywała się). Mogłabym kontynuować. Taki styl Jacksona. Było w LOTRze, jest i tutaj. Też mi się nie podoba to. Ale akurat Radagast jest realistyczny skoro jest to Istari, który żyje pośród zwierząt.

Historyjkę z jeżem też potraktowałeś - jak i wielu innych - zbyt powierzchownie. Ma ona dwa wymiary/cele. Po pierwsze, pokazuje jego miłość do zwierząt, ale przede wszystkim, pokazała Radagastowi, że tu nie chodzi o zwykłą chorobę tylko o magię. "A powerful form of magic" - cytuję. To wszystko jest podane jak na tacy. Po tym jak zdał sobie z tego sprawę, wiedział, że musi dowiedzieć się co to za czary i skąd pochodzą. A kiedy dowiedział się, że pochodzą z Dol Guldur, poszedł do starej fortecy. W tej scenie właśnie widać siłę Istariego, ale nie tego w stylu Gandalfa, tylko takiego, który poprzez obserwację przyrody jest w stanie dostrzec więcej niż inni! Byc może Gandalf czy Saruman, nie będąc wyczulonymi na to co się dzieje w przyrodzie, nie dostrzegli by tego co dostrzegł Radagast.

To co PJ ma bardzo dużo wspólnego z Tolkienem tylko żeby to dostrzec, trzeba go trochę znać. Jeśli Istarich definiujecie na jedno kopyto (a zentaur fajnie pokazał, że Tolkien z pewnością tego nie chciał i chciał Radagasta przedstawić zupełnie inaczej - stąd takie a nie inne imię, czy tez wzmianki o jego miłości do przyrody), to nic dziwnego, że macie pretensje do PJa, że ośmielił się zinterpretować Radagasta tak czy inaczej.

Jak chcesz mogę być fangirlką filmu, mi tam wszystko jedno. Ale oprócz tego, że lubię film, to lubię kiedy krytyka jest uzasadniona i rozsądna. Rozumiem stwierdzenia: nie podoba mi się, wolałbym żeby Radagast wyglądał tak czy inaczej. Ale kiedy widzę teksty typu: Radagast to szaleniec, Radagast to naćpany stary dziadek, film PJa to obciach, Radagast to nie Istari Tolkiena, to ja sobie myślę, że taka krytyka jest słaba. Co ten wątek w sumie pokazał. Bo pokazał, że Radagast PJa wcale nie musi być przejaskrawioną wersją tego co wymyślił Tolkien.

ocenił(a) film na 4
amavelka

"Bo pokazał, że Radagast PJa wcale nie musi być przejaskrawioną wersją tego co wymyślił Tolkien".

No niestety, ale to jest Twoje zdanie, a ja się z nim nie zgadzam. Twoje argumenty w ogóle do mnie nie trafiają, bo to co tworzy PJ to nie jest Śródziemie i to nie jest świat z jakim zgadzałby się Tolkien. Piszesz: "Taki styl Jacksona" i "To co PJ ma bardzo dużo wspólnego z Tolkienem tylko żeby to dostrzec, trzeba go trochę znać". Te zdania przeczą sobie. Nie widzisz tego? Świat Tolkiena w wydaniu PJ jest zamerykanizowaną, wyzutą z ideałów, uproszczoną papką. Bruka Sama i Bilba, niszczy Aragorna i Froda, tworzy kung-fu Gandalfa, fiksuje Radagasta. Przykłady można mnożyć w nieskończoność.

Nie mogę powiedzieć, ze jest zły do końca. Niektóre sceny wychodzą mu świetnie, na przykład te, które żywcem przenosi z książki. Te, które sam wymyśla są po prostu fatalne, niezgodne z uniwersum i albo trzeba przymykać na nie oko albo wołać "Jak zachwyca, kiedy nie zachwyca?".

aklime16

No zmienia, ale to jest normalne kiedy robisz film, który jest zupełnie innym medium od książki. Nie da się inaczej imo.

Pewne rzeczy robi pod publiczkę (np sceny walki, wszystkie tzw sceny epickie itd). Ale główny sens Tolkiena jest zachowany moim zdaniem. Pięknie pokazał kwestię pierścienia i jego oddziaływania, to że wyciąga zło z innych i że sam jest złem (złem zewnętrznym). Pięknie pokazał wątek industrializacji jako zjawiska, które może niszczyć, pięknie pokazał jedno z ważniejszych przekazów Tolkiena: że nawet najmniejsza osoba może zmienić losy świata, i że to od nich wiele też zależy. Itp itd. Wszystkiego pewnie nie przekazał, w książce można więcej czasu spędzić na opisywaniu tła. Ale to co najważniejsze - było. I to, że to wszystko oprawione jest w atrakcyjną powłokę filmu przygodowego nie powinno prowadzić do konkluzji, że PJ upraszcza przekaz. Nie, nie mam takiego wrażenia. Nie sądzę, by dało się lepiej oddać Tolkiena nie popadając w zbyt dosłowne ekranizowanie książki, co często kończy się gniotem a nie dobrym filmem.

Rozumiem, że niektóre jego pomysły mogą się nie podobać. Ale jestem daleka od wyciągania daleko idących wniosków jak powyżej.

ocenił(a) film na 8
amavelka

Moim zdaniem racja leży po obu stronach. Jeż Sebastian psuje klimat, mógłby być zwyczajnym, bezimiennym jeżem, który potrzebuje pomocy. Co do patyczaka to nawet nie wiem co powiedzieć... to było po prostu głupkowate. Z drugiej jednak strony Radagast musiał być tak jakby przeciwieństwem Sarumana, musiał być jakiś powód, dla którego biały tak go nienawidził i to wydaje mi się zgodne z wizją Tolkiena (poza elementami o których wspomniałem) Co do walki z Czarnoksiężnikiem (z Angmaru) to nie jestem pewien ale chyba gdzieś w Niedokończonych Opowieściach był motyw walki i ucieczki, jednak nie wiem czy w takich okolicznościach jak w filmie. Jak już kiedyś wspominałem mi osobiście Radagast (książkowy) wyglądał na starego zrzędę-domatora-ksenofoba a nie trąbię na prawo i lewo o słuszności mojej interpretacji, która i tak z rzeczywistością zbyt wiele wspólnego nie ma. Co do głupkowatości tej postaci i braku godności to pamiętajmy, że istoty przybyłe zza granic Śródziemia nie zawsze były piękne, wspaniałe i majestatyczne, jak choćby okrutnik (teoretycznie) czy Tom Bombadil... majar, valar a może i sam Eru, czort jeden wie. Mi się wydaje, że taka nadinterpretacja to lekka przesada, chociaż mi samemu nie jest obca (do tej pory pokazany we Władcy motylek, który zwiastował nadejście orłów w Isengardzie i pod Czarną Bramą, jest dla mnie wysłannikiem Radagasta (którego bardzo chciałem zobaczyć w filmie) albo i samym Radagastem-mistrzem zmiany kształtu :)

ocenił(a) film na 7
Fladrif

I to jest słuszna uwaga. Tak naprawdę tylu jest Radagastów ilu czytelników. Swoją drogą wspomniałeś, że Bombadil jest przybyszem z za granic Śródziemia. Było gdzieś o tym więcej informacji? Bo wydawało mi się, że właśnie ten dziwak był dość mocno związany z zajmowanym obszarem i nawet na radzie u Elronda wspominali, że robi tam za leśniczego od kiedy wszyscy pamiętają.

ocenił(a) film na 8
PaladinRage

Szczerze mówiąc to są tylko moje domysły. Nawiasem mówiąc poprzez istoty przybyłe spoza granic Śródziemia miałem na myśli elfy, ludzi, krasnoludów i hobbitów, którzy się tam "narodzili". Do żadnej z tych ras nie mógł należeć, gdyż pierścień nie miał nad nim władzy. Majarem też nie mógł być z tego samego powodu. Valarowie siedzieli sobie wygodnie na zachodzie więc to też odpada. Niektórzy twierdzą, że to uosobienie Eru lub samego Tolkiena. Być może poświęca mu się za dużo uwagi. Moim zdaniem Tom przybył do Starego Lasu w momencie, kiedy tworzono świat i tam osiadł, ale nie powiem nic pewnego.

Fladrif

Ok, rozumiem. To jest kwestia subiektywna.

"Chyba że to był jego ulubiony jeż i dlatego nadał mu imię."

Tak ja to zrozumiałem, pewnie dlatego mi to nie przeszkadzało.

Fladrif

Nie rozumiem, to znaczy, że nadanie jeżowi imienia psuje wszystko? Nie, no nie przesadzajmy. Pokazuje bliski kontakt Radagasta z przyrodą. Plus jego zdolność wyczuwania zła poprzez obserwację tego co się dzieję wokół niego.

Tak jak było pisane wyżej, klasyczny motyw w twórczości Tolkiena, bliskość natury daje wewnętrzną siłę, w tym przypadku zdolność spostrzeżenia zła. Radagast w filmie jako pierwszy dowiaduje się o Dol Guldur. Bardzo charakterystyczne, pokazujące, że nie jest głupcem i pokazujące jego siłę (wbrew pozorom = charakteryzacji i sposobie zachowania). Jak imię Sebastian miało by psuć klimat i to co powyżej napisałem - nie wiem. Ale, tak, to jest kwestia gustu.

ocenił(a) film na 8
zentaur

No nie wiem ten Sebastian jakoś do mnie nie przemawia. To by znaczyło, że ponazywał wszystkie zwierzęta w lesie co by skutkowało jeżem Sebastianem, sówką Antosiem, borsukiem Anatolem, szpakiem Mateuszem itp. Chyba że to był jego ulubiony jeż i dlatego nadał mu imię. Jak już mówiłem wolałbym żeby to był bezimienny jeż potrzebujący pomocy. Nie przeczę że ta scena pokazuje jego poświęcenie tym najmniejszym istotom bo faktycznie tak jest. Tylko nazwanie go budzi we mnie mieszane uczucia, ale to tylko moja subiektywna opinia.

Fladrif

Czytałeś kiedyś jakieś baśnie? Braci Grimm na przykład? Lub chociaż baśnie z legend śląskich? Tam jest to na porządku dziennym.

ocenił(a) film na 7
amavelka

Jak już mówisz do mnie (między innymi), to zwracaj się do mnie (i do osób zainteresowanych), a nie obok mnie (bądź innych osób, które wymieniłaś). Posta podkleiłaś pod Zentaura i gdyby nie to, że przy wieczornej herbacie lubię przejrzeć fora, nie miałbym w ogóle pojęcia, że mnie kontrujesz. Swoją drogą radzę także sobie zrobić herbaty, może nawet pociągnąć nieco ziela fajkowego, bo coś za mocno się ekscytujesz. Ja nie usiłuję tutaj prowadzić jakiegoś sporu z Zentaurem. Tak naprawdę Śródziemi jest niezliczona ilość, jest to Tolkiena i jest prywatne Śródziemie każdego czytelnika. Jest też Śródziemie Jacksona, co nie zmienia faktu, że podyskutować można.

Wracając do zasadniczego tematu. Jak już wspomniałem, tam gdzie jeden widzi głębię, inna osoba widzi zwykłą wstawkę komediową. Wspomniałaś, że można było Dol Guldur ukazać z budzącym się złem. Jaki miałoby to sens? W jednej scenie krasnoludy jedzą jajecznicę, w drugiej Sauro akurat budzi się w Dol Guldur i idzie umyć zęby i zrobić sobie kawę Sorki, ale nawet gdyby nie była to przesadna scenka rodzajowa, a klimatyczne ukazanie ciemnej twierdzy, z pełzającym robactwem, kręcącymi się złymi sługami, grzmotami na niebie i na końcu Sauronem zajętym tym, co akurat robił przez ten cały czas w Dol Guldur (biorąc pod uwagę ogólną aktywność stawiam na układanie pasjansa), to i tak nijak nie wiązałoby się to z akcją, a widz który nie czytał książki miałby problemy z połapaniem się o co chodzi. Rozwiązanie z Radagastem było zwyczajnie wygodniejsze i wydaje mi się, że dlatego ostatecznie tak to wygląda w scenariuszu.

Kwestia kolejna: "zasłaniamy się tym, że to Istari". No cóż, są pewne ustalenia. Np. Tolkien opisał krasnoludów jako istoty krępe i brodate i po tym zwykle poznajemy krasnoluda. Można oczywiście wpakować tu na kontrę argument, że przecież mogły być krasnoludy nad wyraz wysokie i mające dostęp do golarki. Oczywiście, że mogły. Niekiedy nawet rdzenni mieszkańcy Afryki rodzą się biali. Co prawda, jeśli urodzą się nie w tym plemieniu co trzeba, to zwykle bobas zostaje szybko przez lokalnego czarownika rozparcelowany na amulety, ale zdaje się, że nie jest to już tak powszechna praktyka. Z drugiej strony, jak wiele osób widziało kiedykolwiek białego Murzyna bez googlowania? Istari to jednak istoty wyższe, bliższe Valarom niż ludziom. Gandal może i puszczał sztuczne ognie, kółka z dymu i Eru raczy wiedzieć co jeszcze puszczał poczciwy czarodziej. Mimo to jednak zawsze było po nim widać wrodzoną mądrość i charyzmę. Tolkien w istocie Radagastowi charyzmy poskąpił, opierając się zaś na słowach Sarumana można wnioskować, że brązowy Istari nie był tak mądry jak pozostali dwaj wysłannicy Valarów. Jednak nigdzie, nigdzie nie znalazłem informacji, jakoby Radagast zachowywał się jak poczciwy głupol. A tak właśnie zachowywał się Radagast w filmie. Tak więc wybacz, ale nie zgodzę się do końca, że jest to interpretacja w stu procentach zgodna z wizją Tolkiena. Owszem, PJ nie poszedł na twórczość własną radosną, oparł się na oryginale, ale jednak postanowił niedopowiedzenia uzupełnić po swojemu, co mnie akurat nie do końca przypadło do gustu.

Aha, taka drobna uwaga: jeśli chcesz się czegoś czepić, to trzymaj się argumentów innych osób i w nich doszukuj się nieprawidłowości. Bo uwagi personalne, z serii "śmieszni jesteście" czy "efekciarskie komentarze" mają niewiele wspólnego z merytoryczną dyskusją, za to ładnie obnażają twoją frustrację faktem, że ktoś ma inne zdanie.

PaladinRage

Widzę, że dyskusja się rozwinęła wczoraj:) To ja też dodam kilka słów.

Ale dlaczego nie miałaby sensu taka scena (budzącego się zła w Dol Guldur)? A Drużynę pamiętasz? Sielskie życie w Shire a tu nagle najazd na Bara-Dur pokazane i w sumie nie wiadomo było czy to Bara-Dur czy coś innego, skąd to się wzięło i dlaczego. I to było fajne właśnie. I jakoś ludzie nie narzekali. Fundamentalnie się nie zgadzam z powyższym argumentem więc. A teksty o pasjansie/kawce pominę - bo to są - i tutaj muszę chyba zgodzić się z amavelka - teksty mające dodać kolorytu, ale na pewno nie zastąpią argumentów...:)

I co do Istari, wydaje mi się, że ta rozmowa nie ma sensu. Mówisz, "tak Radagast miał być trochę inny, ale nie miał bym głupcem". A ja mówię, w filmie nie jest głupcem. Pisałem o tym w pierwszym poście i potem inne osoby tez. Ma odważną charakteryzację (która może się nie podobać) zachowuje się dziwacznie (co może się nie podobać), ma elementy komediowe (co może się nie podobać), ale nie zachowuje się głupio. Wręcz przeciwnie, jego czyny w filmie są zaprzeczeniem głupoty.

Jeżeli będziemy wygląd zewnętrzny i ekscentryczność traktować tak literalnie, to dla mnie ta rozmowa nie ma sensu, bo dowody na to, że jest to tylko powierzchowność Radagasta, za którą kryją się mądrości i siła (zdolność dostrzeżenia niebezpieczeństwa poprzez obserwację natury, walka w Dol Guldur, przekazanie miecza Gandalfowi itd) są w filmie pokazane wyraźnie. Jeżeli to się ignoruję i cała dyskusję znowu sprowadza do jego wyglądu i charakteryzacji, to możemy tak pisać w nieskończoność...

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones