PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=469867}

Hobbit: Pustkowie Smauga

The Hobbit: The Desolation of Smaug
7,6 322 185
ocen
7,6 10 1 322185
6,1 28
ocen krytyków
Hobbit: Pustkowie Smauga
powrót do forum filmu Hobbit: Pustkowie Smauga

A może ten temat po prostu przepadnie, ale wyrażę tzw. "unpopular opinion": lubię Tauriel.
Starałam się być neutralna odkąd pojawiły się o niej jakieś konkretne informacje, ale moja
fanowska strona po cichu była na tak. I uważam to trochę za smutne, że wiele dziewczyn jej nie
lubi (jeśli nie większość tutaj), podczas gdy na Zachodzie zauważam tendencję odwrotną. Bo
właśnie ja uważam, że Tauriel została dodana do filmu nie po to, żeby przyciągnąć facetów.
Faceci w większości i tak by poszli. Ona została dodana przede wszystkim dla kobiet. I równie
krzywdzącą opinią jest dla mnie to, że wątek miłosny (który jest bardzo niejednoznaczny)
dyskwalifikuje Tauriel jako "silną postać kobiecą". Dla mnie nie. Wręcz przeciwnie.
Po pierwsze, naprawdę szczerze nie wiadomo, co Tauriel czuje do Kiliego, czy Legolasa. Z
Legolasem jest dość niejasna sprawa, co on również do niej czuje. Wiadome deklaracje są ze
strony Kiliego jedynie. On jest w niej totalnie zakochany, czy jak kto woli - zauroczony (jestem
bliższa tej drugiej wersji), a ona czuje do niego sympatię, współczucie, ale czy coś więcej? Nie
byłabym tego taka pewna. W więzieniu nawiązała się między nimi nić porozumienia, choć
początkowo to była niechęć (swoją drogą, podobało mi się, jak zgasiła marny podryw Kiliego :>).
Są oboje młodzi, dlaczego nie mieliby ze sobą pogadać? Starsze krasnoludy są dużo bardziej
nieufne, taki Kili natomiast się nie zna tak do końca i nie wie, z kim ma do czynienia. Ten wątek
moim zdaniem był ciekawą okazją do rozwinięcia opowieści o danych postaciach, choć szkoda,
że było to takie krótkie. To jest coś raczej na zasadzie przełamywania stereotypów na temat
drugiej grupy, co jest ukazane dobrze.
Po drugie - wątek miłosny nie definiuje Tauriel jako postaci. Można o niej powiedzieć
zdecydowanie więcej, niż "kocha kogoś tam/ktoś jest w niej zakochany". Dlatego uważam, że
porównywanie wątku miłosnego do "Zmierzchu" jest bardzo krzywdzące. "Zmierzch" jest gniotem
dlatego, że o takiej Belli nie można powiedzieć praktycznie nic poza "jej życie i myśli zdominował
Edward". Tauriel nie jest tylko "wątkiem miłosnym", jest też dzielną wojowniczką, która ma
własne zdanie. A że okazuje jakieś uczucia, takie jak sympatia czy tolerancja? To moim zdaniem
nie sprawia, że jest słaba. Wręcz przeciwnie, gdybyśmy dostali kolejnego badassa bez uczuć, to
również byłoby to stereotypowe zagranie. Tu też jest moim zdaniem ciekawe przesłanie pt.
"Możesz być silna, możesz być wojowniczką, ale te role nie sprawiają, że jesteś mniej kobieca".
Bardziej od tworzenia całkowicie niestereotypowych postaci podoba mi się mieszanie cech
stereotypowych i niestereotypowych. I mieliśmy trochę takich przykładów w popkulturze. Silna
postać kobieca to nie silna kobieta, a postać silna (czy to fizycznie, czy psychicznie), która po
prostu jest kobietą. I Tauriel do takich postaci należy. Ba, nawet Sigrid i Tilda są silnymi
bohaterkami kobiecymi w filmie. Nie pojmuję więc tego, że najeżdża się na Tauriel, podczas gdy
mamy inne, średnie postacie dodane do filmu, jak np. Alfrid, który jest moim zdaniem średnią
kopią Grimy.
I wszystko rozumiem, gdy dana postać może się po prostu nie podobać, lecz część opinii i
porównań, jakie widziałam, były naprawdę krzywdzące. I jeśli ktoś nie oglądał filmu, to może mu
się wydawać, że ten wątek miłosny trwa przez połowę filmu, a wcale tak nie jest.
Tylko nie bijcie!

Kayleigh90

Czemu ktoś miałby cię bic? Świetna wypowiedź i jak najbardziej się z nią zgadzam:)

ocenił(a) film na 9
kamilxxx09

Bo jednak czuję, że o ile temat nie zostanie niezauważony, to mi ludzie pojadą...

Kayleigh90

Nie przejmuj się nimi. Akurat jesli chodzi o watek Kili&Tauriel czuję to samo, co ty :D

kamilxxx09

Ja tez :D
chyba najlepszy watek :D

OMiskaO

Chyba was głowa boli.
Macie racje, faceci nie potrzebowali tauriel żeby iść na film, wątek uważam za wymuszony i bezsensowny. Pustkowie było ostatnią częścią którą oglądałem, nie mam zamiaru oglądać komedii romantycznej.

ocenił(a) film na 10
kamilxxx09

ja tez sie zgadzam

ocenił(a) film na 5
Kayleigh90

:D
Zaczęłyśmy dyskusję w innym wątku - można kontynuować tutaj? :)
A więc Turiel...
Mimo wszystko została dodana przede wszystkim dla facetów - żeby mieli na czym oko zawiesić. Mogłabym się z tobą zgodzić, że ma trafić raczej do kobiet, gdyby do tej roli wybrano inną aktorkę, a nie zdecydowanie seksowną Evangeline. Dlaczego nie wybrano np. kogoś "w typie" Eowiny z Władcy? W każdym razie kobietę nie uznawaną powszechnie za atrakcyjną? Ano, bo taka "Eowina" nie mogłaby zagrać seksownej Fiony ze Shreka. A nadobna - Lilly - jak najbardziej. I większość panów nie tyle podziwia jej umiejętności leczniczo - łucznicze co gapi się na jej dekolt. :D
Wątek miłosny... No cóż - nawet tak do bólu przewidywalny i sztampowy trójkąt [Legolas - Tauriel - Kili] można by "rozegrać" ciekawie. A co mamy w filmie? Elfka początkowo "leci" na Legolasa - fakt, iż jego ojciec poruszył z nią ten temat świadczy dobitnie, że "coś na rzeczy" było - Lego nie był rozpaplanym smarkaczem, który o kazdym uśmiechu melduje tatuniowi. W momencie kiedy pannica słyszy, że tatuś się na mariaż nie zgadza, akurat wpada jej w oko krasnolud [nota bene tez królewskiego rodu - nie zapominajmy, że to wszak siostrzeniec Thorina Dębowa Tarcza!]. Rozmawia z nim sobie o gwiazdkach i innych taki romantycznych głupotkach, a książątko elfie, którego nie raczyła poinformować, że tatuś ją spławił się wścieka. Toż to schemat niemal żywcem przeniesiony ze Zmierzchu - Edziunio, Bellunia i ten wilkołak. Jak Edziunio focha strzelił [tam tatuś nie brał udziału - detal] to Bellunia "się zaprzyjaźniła" z Jacobem. Zgadzam się, że Zmierzch nie należy do filmów [książek też!] wysokiej klasy. Ale sposób przedstawienia wątku romantycznego w Hobbicie - to niestety ta sama klasa, co Zmierzch...
I, niestety - wątek miłosny DEFINIUJE Tauriel... Niestety. Bo nawet w chwili gdy krasnoludy uciekają i ona [z Legolasem na smyczy] pędzi do Miasta na Jeziorze, jak głosi - by im pomóc - ona nie ma zamiaru IM pomagac, a gna tylko po to, żeby uratować krasnoludzkie książątko. I to, niestety, kompletnie przekreśla ta postac, jak silną, myślącą i z otwartym umysłem. Pominę już to, że gadka, która wstawia Legolasowi na brzegu to żywa kalka z przemowy Merry'ego do entów. Ale przede wszystkim jej nawet nie głupie argumenty padają w konfrontacji z rannym Kilim. Kto ściga orków? Legolas. Sam. Bo przecież Taurielka MUSI sobie poświecić romantycznie, nad wybrańcem, nieprawdaż?
I ostatni mój zarzut do całej postaci Tauriel. U Tolkiena walczą w bitwie MĘŻCZYŹNI. Wyjątek to Eowina, ale ona też nie pchała się z bohaterstwa czy "siły wewnętrznej", a albo w poszukiwaniu uznania [gdy ż całe życie spędziłą w cieniu brata], albo tez śmierci [po tym jak ją odpalił Aragorn]. Dlaczego kobiety nie pozwolą mężczyznom po prostu być męskimi, tylko na siłę pchają się do ról tradycyjnie uznawanych za "męskie"? Bo to ma niby świadczyć o ich "sile"? I to dopiero jest "nowoczesne" i "poprawne politycznie".
Ale pojechałam! I to mnie zadziobią, wszystkie feministki, nie ciebie! :D
A na koniec - jest, owszem, wiele postaci, dodanych zupełnie niepotrzebnie, zwłaszcza, że część z nich stanowi "kalkę" tych z Władcy [jak podałaś: Alfrid - Grima]. Tyle, że żadna z nich nie ma tak dużego wpływu na akcję, nie spędza tyle czasu na ekranie i nie narusza w tak podstawowy sposób realiów Śródziemia.

ocenił(a) film na 9
Carmina

Ok, po kolei:
1) Nie. Nie, nie, nie i jeszcze raz nie. Tauriel jest postacią stworzoną przez Phillipę Boyens i Fran Walsh, PJ tylko ją zatwierdził. Obie panie zaś uzasadniały to tym, że nie ma postaci kobiecych, które to są potrzebne, żeby nieść pozytywny przekaz dla dziewczynek i chłopców, o którym wspominałam. Tak samo mówi Evangeline Lilly. W tym nie ma filozofii, że dla facetów. Bo faceci i tak przecież gnali na pierwszą część, choć z bohaterek kobiecych na ekranie mieliśmy tylko Galadrielę. Phillipa Boyens chce trochę tu wcisnąć kalkę historii Berena i Luthien (której nie cierpię, ale to ja) i niech tak już będzie.
2) Dlaczego nie aktorka pokroju Mirandy Otto? Zacznijmy od tego, że i jej wybór na Eowinę był krytykowany, bo była za stara. Ale poradziła sobie świetnie, więc nikt się nie czepia. I też dlatego, że Evangeline ma inny typ urody, taki właśnie elfi, podobnie jak Liv Tyler. To chyba powinno być jasne? Ja serio nie chcę polemizować z urodą elfów, czy jest taka, czy siaka, bo uważam te istoty za wyidealizowane, ale to jest problem oryginału, nie zaś filmu PJa. "Brzydkie elfy" to inaczej Orkowie (i mówi się, że jest to stereotyp rasistowski wciśnięty do książki. Naciągane moim zdaniem, ale taka opinia mi się przewinęła).
3) Z tym trójkątem miłosnym to płakać mi się chce, jak czytam takie porównania. Bo to jest serio krzywdzące. Nie biorę się nawet za filmy, ale czytałam pierwszą część "Zmierzchu", a nawet przeczytałam te całe "50 twarzy Greya", które są oparte na "Zmierzchu". I serio tego nie widzę. Większość ludzi na tumblrze jedzie za takie porównania. I już tłumaczę, dlaczego. Po pierwsze, "Zmierzch" to śmieć popkultury, ponieważ teraz, gdy nie pojawia się jakikolwiek wątek miłosny, to niemal zawsze się trafi "Jak w Zmierzchu". To wyrządziło sporą krzywdę do tego stopnia, że twórcy wiedzą, że sporo ryzykują. "Zmierzch" przedstawia niesamowicie toksyczny związek. Bella jest bohaterką, której historia jest niewiarygodna, zaczyna się bardzo dziwnie, nierealnie wręcz, bo do tej pory nie mogę zrozumieć, dlaczego po przeprowadzce nagle wszyscy ją kochają? To tak nie działa. Gdy poznaje Edwarda, jej myśli to tylko on. Ewentualnie jakieś wątpliwości. Bella nawet specjalnie próbuje sobie zrobić krzywdę, żeby się przekonać, czy Edward ją uratuje! Ktoś wykazał, że gdyby taki związek istniał serio, to trzeba by było dzwonić na jakąś Niebieską Linię, czy coś - bo jest to przemoc psychiczna. Dlatego to porównanie mnie tak boli. Bo "Zmierzch" wykreował coś, co nigdy nie powinno być promowane jako coś pozytywnego. Dlaczego Bella jest jeszcze złą bohaterką? Myślę, że Nostalgia Critic wyjaśnia to lepiej, niż ja: http://youtu.be/jN5g0W0CadI?t=4m52s (i polecam wysłuchać tego do końca). Bella po prostu nie ma charakteru. Ba, tam nikt nie ma charakteru.
3) Ok, jak już gdzie indziej wspomniałam, to jest kwestia interpretacji i niedomówień z powodu tego, że tak naprawdę było mało scenek z nimi. Nie wiemy, co sobie myśli w zasadzie Tauriel. Jej rozmowę z Thranduilem można interpretować dwojako. Lecz któraś książeczka z dodatkami o tym, jak tworzono Hobbita mówi jasno: Legolas jest o nią zazdrosny, ale tak jak brat jest zazdrosny o młodszą siostrę. Nic poza tym. Evangeline powiedziała to samo, że Tauriel traktuje go jak brata. I to uważam za klucz do rozwiązania tej sceny. Inna sprawa - Thranduil pił. I na miejscu Tauriel byłabym też wściekła. Oczka jej się świecą, gdy ten jej mówi, że zdaniem Legolasa świetnie walczyła, ale już mina jej rzednie, gdy mówi, że widzi w niej coś więcej. Czy tak się zachowuje osoba, która jest w kimś zakochana? Nie, tak się zachowuje osoba, która jest raczej rozczarowana pewną postawą. Postawą pt. "Ja tu się staram, wykonuję swoją pracę, mam świetny pomysł, jak rozwiązać problem, a ty się zastanawiasz, czy ja mogę być potencjalną synową?" (miałam podobną sytuację, więc czułabym to samo) Kolejna rzecz - czy Tauriel wie, że Kili to książę? W coś to powątpiewam. Nawet Kili się do końca chyba za księcia nie uznaje. To tylko Thorin jest taki, że on się zachowuje jak król, choć wcale nim jeszcze nie jest. Na dobrą sprawę, jeśli ktoś nie czytał książki, ani nie oglądał żadnych materiałów z produkcji, to dopiero z drugiego filmu dowiaduje się o pokrewieństwie między Thorinem, Filim i Kilim. I to jest znacznie później, niż rozmowa Kiliego i Tauriel. I ona gada do niego, bo... Sam do niej zagadał? Sam zaczął nieudolny podryw? Fakt, że ona go zgasiła, ale po rozmowie z Thranduilem jest dla niej raczej jasne, że Król ma swoje zdanie i koniec. A ona w rozmowie o gwiazdkach (w której nie widzę nic złego czy niezgodnego z kanonem) mówi z uśmiechem na ustach, że "czasem jej się udaje stamtąd wyjść". To jest jej marzenie, wolność. Nie miłostki. Kili podtrzymuje rozmowę i tu moim zdaniem nawiązuje się nić porozumienia. Na zasadzie dostrzegania "Wow, to krasnoludy to też 'ludzie', mają swoje marzenia, rodziny, uczucia, nie są potworami". To jest przełamywanie stereotypów, nic więcej. A wiadomość Orka ją dobiła, choć moim zdaniem była pewna, że Kili nie żyje (wystarczy spojrzeć na jej zaskoczoną minę, kiedy widzi Kiliego w domu Barda). I też waha się, czy zostać z nim, czy iść za Lego. I myślę, że gdyby Bofur nie pojawił się jako Deus ex Machina, to ona by go zostawiła, bo co mogłaby zrobić? I nie nazwałabym tego poświęceniem, ponieważ elfickie kobiety miały zdolność leczenia. To żadne poświęcenie, to tylko okazja i fart. Taka jest moja interpretacja tych raptem 5 scenek.
4) Mi się podobał ten wątek, odkąd tylko usłyszałam plotki, że coś takiego będzie. Bo potraktowałam to jako okazję do rozwinięcia charakterów, czy pokazania chociażby krótko historii postaci. I stało się według moich przewidywań, więc jestem zadowolona. Jak przeważnie nie lubię wątków miłosnych w filmach, czy są mi one obojętne, tak tutaj byłam od początku za.
5) I też się mylisz, bo Tolkien uważał, że elfickie kobiety i elficcy mężczyźni są równym społeczeństwem. Kobieta też może walczyć, być żołnierzem, itd. To, że w praktyce takiej kobiety nie pokazał, o niczym nie świadczy. To tak, jakby zakładać, że skoro nie ma przedstawionych wielu kobiet, to chyba te rasy się rozmnażają poprzez pączkowanie. Tolkien sam był niechętny postaciom kobiecym. Galadrielę dodał na ostatnią chwilę, jak się skapnął, że w LOTR nie ma żadnej kobiety. I to nawet nie wynika z tego, że "w takich czasach żył", więc zarzut o poprawności politycznej jest nietrafny.
6) Ale Tauriel ile czasu spędza na ekranie? 10 minut? Aż mam ochotę ściągnąć film i specjalnie policzyć jej czas. Alfrid jest krócej, ale irytuje niemiłosiernie, bo jest to stereotypowa wręcz postać złego. Ale skoro nie ma go długo, to jestem w stanie go przeboleć.
I inna sprawa - dlaczego ludzie nie czepiają się Katniss Everdeen? Dlaczego nie czepiają się Mikasy Ackerman z anime "Attack on Titan"? To są podobne bohaterki, co i Tauriel, mają też wątki miłosne. I jakoś nigdzie nie widzę hejtu.

Kayleigh90

Ale się produkujesz, uznanie. Najlepsze jest to, że z 99,9999% twoich wypowiedzi się zgadzam.

Ciekawe w tym wszystkim jest to, że Tauriel nie pełni tutaj roli "damy w opresji", a i tak się po niej jedzie. Czy ktoś opluwa Kiliego, który w tym scenariuszu jest "krasnoludem w opresji"? Nie widziałam. Czy ktoś opluwa dziesiątki bohaterów, którym mniej lub bardziej epickim questem jest uratowanie swojej lubej? Nie widziałam na razie. Tak czy siak, obrywa kobieta, niezależnie od tego, czy istnieje tylko po to, by facet miał się czym wykazać, czy też sama coś robi (i tak! Częścią jej motywacji może być mężczyzna).

ocenił(a) film na 9
justyssia

Gdzieś widziałam raz oplucie Kiliego, ale było kompletnie bezpodstawne. Bo to też nie było tak, że Kili nie robił nic, tylko czekał na ratunek. Próbował coś tam działać, ale bez broni czy ranny wiele nie zdziała. Ale tak to się zgadzam. Mi się właśnie ten odwrócony motyw podobał. Zwłaszcza, że Kili nie był jakoś zbytnio nachalny :)

ocenił(a) film na 7
Kayleigh90

Mnie akurat rozbawił motyw, że facet jest ratowany przez kobietę i to kilkakrotnie. Ale może ja mam dziwne poczucie humoru, albo Kili jakoś wyjątkowo mnie bawi - w pozytywnym znaczeniu tego słowa. Po Bilbo to druga postać w Hobbicie, która najczęściej wywołuje uśmiech na mojej twarzy. Nawet jak wywinął kozła ze schodów, niosąc broń, to omal nie parsknęłam śmiechem. Chyba mam spaczone poczucie humoru.

ocenił(a) film na 9
Pani_Zima_1989

Mi akurat go było w szkoda w tym momencie, ale na zasadzie "my poor baby" :( Bo jednak Kili jest sympatyczny, bądź co bądź, tak bardzo stara się dla wujka, a wyszło, jak wyszło. Ogólnie uważam, że Kili i Fili to tacy Merry i Pippin w Hobbicie i nawet oglądając Powrót Króla, gdy Gandalf tak patrzy na tych sympatycznych hobbitów, jak oni tańczą po bitwie to tak spojrzał w pewnym momencie na nich smutno i tak pomyślałam... "Nie, a co, jak mu się Kili i Fili przypomnieli?" :(
A i też uznałam to za fajne, że w sumie Tauriel uratowała mu życie z 4 razy. Ktoś mówił, że to właśnie Kili jest księżniczką Disneya, a Tauriel księciem :)

ocenił(a) film na 7
Kayleigh90

U mnie też było takie ,, my poor baby", ale bardziej na wesoło. Kili jest taki wesoły i optymistyczny, że myśl o jego końcu jest jeszcze smutniejsza i poruszająca.
Kili to nawet wygląda trochę jak disneyowska księżniczka - mam na myśli te jego oczęta, takie ładne i wymowne :)

ocenił(a) film na 5
Kayleigh90

A swoją drogą - jak ta scena [wynoszenia broni ze zbrojowni] świadczy o rozsądku Thorina? WIE, że Kili jest poważnie ranny, WIE, że może być z tego powodu osłabiony czy słabiej skoordynowany. I co? I, oczywiście, obarcza go całym naręczem wszystkiego i jest zdumiony, że chłopak padł. No, logika zwala z nóg - jak Kiliego rana... :P

ocenił(a) film na 9
Carmina

A czy Thorin w ogóle wie, co robi, jak powoli mu zaczyna szajba odbijać od złota? On się takimi rzeczami nie przejmował, wcześniej dał łaskawie 2 minuty na opatrzenie Kiliego, dopiero potem zobaczył, że z niego żadnego pożytku nie będzie.

ocenił(a) film na 5
Kayleigh90

Nie najlepiej to wróży przyszłości krasnoludów, skoro ich królowi, jeszcze przed zdobyciem królestwa już odbija...

Carmina

Ubolewam, że wątek rozwoju opętania Thorina przez bling-bling nie został lepiej pokazany.

Przecież motyw opętania to jeden filarów prozy Tolkiena i coś, co PJ bardzo dobrze przedstawiał w filmach. Gollum, Bilbo, Frodo, Saruman, Denethor, Boromir - te postaci zyskały dodatkową głębię poprzez pokazanie walki oraz poddania z mrokiem w ich duszy, będącym wynikiem żądzy, czy to władzy, czy Pierścienia.

W Hobbicie jest właściwie tylko zarysowany wątek żądzy złota u Thorina. Wyraźniejsza od tego jest jego nienawiść do elfów oraz... objawy głupoty.
O ile w 1 części Thorin rządził, o tyle w 2 ta postać jest ratowana tylko dzięki Richardowi, bo poza tym nie budzi za bardzo sympatii :(

ocenił(a) film na 5
emo_waitress

No otóż. Zwłaszcza, że nie ma tego... Stopniowania opętania. On właściwie, pstryk, i z normalnego faceta [jak na krasnoluda, oczywiście] zmienia się w kretyna śliniącego się do złota. Szkoda.

Carmina

Im dłużej myślę o 2 części tym bardziej upewniam się, że coś poszło nie tak, akcenty dziwnie się rozłożyły, to, co napędzało fabułę w 1 części (czyli Bilbo i krasnoludy) rozmyło się, atut PJ, czyli rozwijanie istniejących tolkienowskich postaci (stworzenie odróżniających się od siebie 12 krasnoludów JEST sztuką) gdzie ginie w 2 części.
Bilbo niknie na pół filmu (między spławieniem beczek a Smaugiem), Thorin razi głupotą (chociaż jest madżestik i seksi), Balina jeszcze coś tam widać, ale już badass Dwalin niknie, tak samo wesoły Bofur, przemiły Dori, bracia Fili i Kili są już tylko Kilim.
Hobbit i krasnoludy Piter! Hobbit i krasnoludy! O nich jest ta opowieść!


ocenił(a) film na 9
emo_waitress

Posłanie rannego Kiliego żeby schodził po schodach z żelastwem, było głupotą.
Raziło mnie też to, jak przy wejściu do góry, jak się nie udało otworzyć drzwi, to Thorin strzelił focha i machnął reką (jeszcze rozkazuje reszcie, a sam se stoi i paczy, bo jest za bardzo madżestik żeby samemu coś zrobić, pfff). Mógł wtedy trochę poszaleć, okazać jakąś desperacje i rozpacz. Dla mnie by to wtedy wiarygodniejsze było. W końcu mu zależało na dostaniu się do swojego domu.

"Hobbit i krasnoludy Piter! Hobbit i krasnoludy! O nich jest ta opowieść!"

No właśnie. Fili w 1 części miał więcej do powiedzenia niż darcie się "Kili", Bofura też jakoś mniej było, badassowego Dwalina też.

ocenił(a) film na 8
Tortuga033

"Raziło mnie też to, jak przy wejściu do góry, jak się nie udało otworzyć drzwi, to Thorin strzelił focha i machnął reką (jeszcze rozkazuje reszcie, a sam se stoi i paczy, bo jest za bardzo madżestik żeby samemu coś zrobić, pfff). Mógł wtedy trochę poszaleć, okazać jakąś desperacje i rozpacz. Dla mnie by to wtedy wiarygodniejsze było. W końcu mu zależało na dostaniu się do swojego domu. "

tak, to sie znajdzie w wersji rozszerzonej, dodatkowe 5 minut, jak Thorin tam stoi i nie moze uwierzyc, ze tam nie wejdzie i tak w nim ta frustracja narasta i narasta i.. tak, to bedzie niezapomniana scena...

ok. nabijam sie, rzeczywiscie dziwna byla ta ich reakcja, w koncu to im mialo zalezec najbardziej na wejsciu, nie hobbitowi, a to wygladalo na cos w rodzaju: "no i po ptokach Panie Jackson, nie bedzie trzeciej czesci, nima dziurki, fajrant..."

ocenił(a) film na 9
shivar

No a właśnie wyszło na to, że to Bilbowi bardziej zależy.

ocenił(a) film na 9
Tortuga033

Zgadzam się, ale dodam coś do Filiego - miał więcej do gadania, acz nieco mniej scen. Ale to jest chyba z przyczyn technicznych, bo Rob Kazinsky zrezygnował, a mieli część materiału właśnie z nim. Wystarczy spojrzeć na te scenki, gdzie Fili jest w tle - to nie jest Dean, a Rob. Nie wiem, jak z "Pustkowiem" ma się sprawa, ale chyba "Niezwykłą Podróż" i "Pustkowie" kręcono razem, choć już chyba Roba tam nie było...

ocenił(a) film na 9
emo_waitress

I właśnie o to chodzi w wątku Thorina - jest tak niejednoznaczny, że jako postać jest genialny sam w sobie, acz nie budzi ani trochę mojej sympatii. I myślę, że wątek opętania będzie lepiej rozwinięty w trzeciej części, tu na razie jest tylko zarys.

ocenił(a) film na 9
Carmina

Dlatego uważam, że Thorin nie byłby dobrym królem, ale za to doskonałym politykiem, wbrew pozorom. Zdecydowanie lepszym królem byłby Fili. A Tolkien uważał tak samo, że za bardzo zło go opętało, dlatego w jego miejsce wskoczył Dain.

ocenił(a) film na 5
Kayleigh90

W kwestii bycia przez Thorina politykiem - też bym polemizowała - on chyba w ogóle nie wie co oznacza słowo "dyplomacja", a to w polityce niezbędne... :D
Ciekawe, kto wskoczy u PiDżeja, bo na razie Daina nie było - cała legenda Zabójcy Białego Orka legła w gruzach, bo przeciez Grabkoręki popyla za krasnoludami... :D

ocenił(a) film na 9
Carmina

Pierwotnie Dain miał być w "Pustkowiu", może wrzucili go do TABA? Właśnie zdziwił mnie jego brak. I Thorin pod względem psychologicznym wbrew pozorom politykiem byłby idealnym. Cechuje go makiawelizm i chłód, czyli jednego dnia jesteś moim przyjacielem, następnego już cię nie znam, bo stałeś się niewygodny. To cechuje sporą część polityków.

ocenił(a) film na 9
Kayleigh90

Świetnie to wszystko wytłumaczyłaś. Ma to naprawdę sens pośród tylu głupkowatych oskarżeń. Brawo :)

ocenił(a) film na 9
Kayleigh90

"Thranduil pił."

http://static.fjcdn.com/pictures/Thranduil+and+Gloin.+Nothing+tickles+me+like+th is+kind+of_ff173c_4484342.jpg

ocenił(a) film na 9
Tortuga033

Oj, fanarta znam już od dawna :)

ocenił(a) film na 5
Kayleigh90

1. No cóż, nie zależnie od tego, kto ją wymyślił - jest niewątpliwie "zaprojektowana" jako osoba atrakcyjan fizycznie. I nie jako intelektualistka, czy bohaterka super sprawna w walce, a własnie jako seksowna babka. W przeciętnym filmie sensacyjnym - seksowna babka, która prócz urody umie tez to i owo - byłaby fajna - w [podobno] ekranizacji Tolkiena - jest nie do przyjącia.
2. Nie chodziło mi o koniecznie ta samą aktorkę, która grała Eowinę - zresztą moim zdaniem, pal diabli jej wiek, zagrała bardzo dobrze. I dobrze, niechby sobie była "wyidealizowana", ale właśnie Lilly, z całym szacunkiem dla jej talentu [ponieważ to chyba jedyna rola w jakiej ją oglądałam to nie mnie oceniać], jest... Zbyt "fizyczna"? Zresztą czort wie, jaki był kanon urody elfów, bo wszak i kanon urody u ludzi się zmiennia - niegdysiejsze bożyszcze, Marylin Monroe, według obecnych kanonów zostałaby zapewne uznana, za, lekko mówiąc, "przy kości", a mniej lekko - za zbyt grubą do robienia jakiejkolwiek kariery...
3. Ja tylko przedstawiłam, jak JA odebrałam rozmowę T i T. Thranduil mówi "dyplomatycznie", że syn zwierzył mu się z zauroczenia [gdyby traktował ja TYLKO jak koleżankę od łuku i siekania pająków nie wspominałby o tym ojcu!] i informuje, że nigdy nie zgodzi się na taki związek. Mina Tauriel w tym momencie skojarzyła mi się z disneyowskimi princessami, kiedy z jakichś przyczyn życie im robi pod górę. No, nie miałam wątpliwości, że między nią i Legolasem była relacja może nie kochanków czy nawet zakochanych, ale zdecydowanie "cieplejsza" niż przyjaźń czy sympatia. I, mimo całej mojej niechęci do Thranduila - tu go rozumiem. :D I, owszem, tak zachowuje się osoba rozczarowana. Ale pytanie z czego to rozczarowanie wynikało? Bo równie dobrze mogła byc rozczarowana tym, że liczyła po cichu na "demokratyczniejszy umysł" Thranduila a tu zonk. Zazdrośc Legolasa równiez nie pozostawia wątpliwości - i to, jak patrzy na jej rozmowę z Kilim o gwiazdkach i mamusi, i to, że wbrew rozkazowi ojca poleciał za nią... Nie pisałam o poświęceniu, tyko o POŚWIECENIU - o tej idiotycznej poświacie, w którą się przyoblekła kurując Kiliego. Jak z mangowej kreskówki, brakowało tylko sypiących się z nieba płatków róż...
"Zmierzch" zdecydowanie opowiada o związku toksycznym i prowadzącym do autodestrukcji - i nie mam tu na myśli przemiany w wampira. Bella rezygnuje ze wszystkiego w imię "zakochania" - z przyjaźni, rodziny, życia... Szalenie dydaktyczna książka... Tu się zgadzamy. O "50 twarzy Greya" się nie wypowiem, bo przekartkowawszy uznałam, że nie czuję w najmniejszym stopniu bliższego zapoznania się z tym dziełem, więc nie wiem. :D
4. A ja od samego początku byłam przeciw, ale lekko. Na serio opór poczułam dopiero, jak zobaczyłam sposób realizacji... A mimo wszystko można było nawet doklejając rudą zalotnicę z kosmosu rozpisać ten wątek [miłosny] nie sztampowo i nie schematycznie... Tylko do tego trzeba by być geniuszem, a nie Peterem Jacksonem, niestety.
5. Chwileczkę! Jak to w prozie Tolkiena nie ma kobiet poza Galadrielą? A Arwena to, jak rozumiem, klucz dzikich gęsi odlatujący na południe w mroźny listopadowy poranek? Eowina zaś zgubiona w dzieciństwie przez Eomera drewniana kolejka? Celebriana [żona Elronda] to co? Dużo można by wymieniać postaci kobiecych, i bez dodawania "Maridy walecznej" skrzyżowanej z Fioną ze Shreka.
6. A czy ja gdziekolwiek i kiedykolwiek napisałam, że Tauriel jest najgorszą z wymyślonych przez PJ postaci? Czy napisałam, że nie ma bardziej stereotypowych? Ludzie nie czepiają się Katniss - bo ona jest i była główną bohaterka "Igrzysk", tak została napisana i w świecie Igrzysk taka włąśnie bohaterka mogłaby istnieć, i w ten właśnie sposób, zachowywać się, reagować. W świecie Śródziemia obowiązują nieco inne normy.

ocenił(a) film na 9
Carmina

1 i 2 - Nie ma brzydkich elfów w kanonie. Jest też coś takiego jak "elfi" typ urody i Evangeline Lilly go prezentuje. Dla mnie zarzut jest bezpodstawny. Rozumiałabym, gdyby Evangeline grała człowieka. Ale nie gra.
3. Ale w tym momencie dorabiasz sceny, których nie ma w filmie. Z rozmowy Legolasa z ojcem nie wynika nic takiego, ba, nawet nie ma sugestii o Tauriel. Ja uzasadniłam swoje stanowisko, analizując sceny z filmu i dodając do tego wypowiedzi aktorów/ekipy na ten temat. Ani Orlando, ani Evangeline niczego takiego nie sugerowali. Jedynie ostatnio Orlando w żartach powiedział, że "może byłby trójkącik". Ale na poważnie to nie ma nic. Czym w takim razie powinna się charakteryzować przyjaźń damsko-męska, żeby nikt się nie doszukiwał podtekstu? To trudne nawet w życiu realnym... A poświata jest a) nawiązaniem do Arweny (PJ lubi się bawić w "parallel things", ale nie mam mu tego za złe, dla mnie to nawet fajna zabawa szukanie takich rzeczy), b) tym, co widział Kili, który umierał. On zobaczył, jak Elfy wyglądają naprawdę.
No i ja też nigdzie nie miałam na myśli przemiany w wampira, tylko właśnie tamte rzeczy typu niepotrzebna rezygnacja z rodziny, przyjaciół, itd. Dlatego porównanie jest po prostu krzywdzące.
5. Arwena występuje w dodatkach do LOTR, o Eowinie wypowiadałam się gdzieś wyżej. Ja tylko mówię, jak wyglądał proces twórczy, a że potem się jeszcze kogoś dorobiło, to inna sprawa. I tak, super były te postacie kobiece, nie ma co. Królewny, które śpiewają i czekają na ukochanego. A jeśli bierzesz sprawy w swoje ręce (jak Nienor), to wiedz, że skończysz źle.
6. Nie napisałaś. To była moja luźniejsza dygresja. I właśnie też Tauriel wpisuje się w kanon, podobnie jak Katniss. To, że nie było wojowniczek opisanych, to nie znaczy, że one nie istniały. Były, tylko opowieści o Śródziemiu były o wielkich czynach i o wielkich panach, kobiety stanowiły tło i dodatki.

ocenił(a) film na 5
Kayleigh90

1/2. A co znaczy, twoim zdaniem, elfi typ urody? Bo skro Tolkien nie portretował swoich bohaterów - to, niestety, opieramy się na własnych odczuciach. I, o ile np. tobie się filmowa Arwena podobała - mi niezbyt. Za to na elfkę pasowała mi nieźle filmowa Galadriela. Evangeline - podobnie jak Liv Tyler, MI niezbyt "wpisuje się" w elfickość. I tyle. I nie znam nikogo, kto uważałby jej postać za udaną - jedynie niektórzy panowie z cicha mamroczą, że ładna... No, i to właściwie jedyny argument... :D
3. Mówię o rozmowie Thranduila z Tauriel, Legolasa w tym momencie nie było z nimi. Thranduil mówi coś w rodzaju, że syn mu o niej wspominał, że ją bardzo lubi itd... Wybacz, że cytatu nie podam dosłownie ani nie powiem w której to minucie filmu, ale na filmie byłam raz i nie mam zamiaru iść więcej. Przyjaźń, bez łóżka w tle, damsko - męska w realu jest trudna, tak jak i w świecie fikcji. Ale na pewno nie polega, na zwierzaniu się z ogromnej sympatii tatusiowi. Skoro była dla Legolasa tylko przyjaciółką, bez podtekstów, po cóż wspominał ojcu? Zwłaszcza, że nie robią wrażenia [w ani jednej wspólnej scenie] zżytej i serdecznie się do siebie odnoszącej rodziny... Do poświaty można dopisywać przeróżne interpretacje, ale tak czy tak nie ma ona zbytniego sensu. Poza "mangowością" i tym większym upodobnieniem filmu do "Disney Princess Story". Ale wszak Taurielka takoż jak i Bellunia rezygnuje! Nawet gorzej, bo z niemal całego swego gatunku! Popylając na pomoc Kiliemu, łamiąc rozkaz Thranduila "mówi" wszak dobitnie: "Mam was w nosie, bo mam swój kaprys i zrobie jak chcę!". Czy to nie jest dokładnie postawa Belli ze Zmierzchu? Ja chcę wampirzątko, to mam w odwłoku mamusię, tatusia, przyjaciół, bo JA CHCĘ!"?
5. No, trudno. Faktem jest, że Tolkiien pisał GŁÓWNIE o mężczyznach i tyle. Jak chcesz bohaterek kobiecych to sobie obejrzyj "Meridę Waleczną', albo "Tomb Raidera". Zarówno we Władcy jak i w Hobbicie kobiety występują właśnie jako piękne księżniczki czekające na walecznego księcia. A jeśli ci się ta konwencja nie podoba - nie bierz się za ta prozę. To ostatnie to oczywiście "uwaga do PJ". :D Bo z poprawiania i doklejania czegoś na siłę wychodzą takie właśnie bezsensowne koszmarki, jak ruda zalotnica strzygąca oczami a to do spiczastouchego, a to do "wysokiego jak na krasnoluda"...
6. Zabawa polega na tym, że świat Igrzysk nie tylko dopuszcza istnienie takich bohaterek. Zarówno książka jak i film SĄ o takiej właśnie bohaterce. A Hobbit i Władca - nie. Abstrahując już od tego, że przy tak szeroko opisanej mitologii, histori itp universum - gdyby była tam możliwa elfia wojowniczka - autor raczej by się o niej zająknął. Skoro nie - to lepiej załóżmy, że w Śródziemiu kobiety czekają na zwycięskich mężczyzn. Bo tak właśnie napisał to TWÓRCA Śródziemia. Czy uważasz, że gdyby w bajce o Kopciuszku z Kopciuszka zrobić przebojową babkę, która zaocznie kończy własnie studia ekonomiczna, a książe to ciamajda, z którym można tylko zatańczyć na balu i jedyną jego zaletą jest przyszła korona - nadal byłbaby to TA SAMA bajka o Kopciuszku?

Carmina

"Zarówno we Władcy jak i w Hobbicie kobiety występują właśnie jako piękne księżniczki czekające na walecznego księcia"
hm, zacznijmy od tego, że we Władcy i Hobbicie tak na dobrą sprawę mamy wzmianki o zaledwie kilku kobietach, tj, np. Lobelia, Różyczka, Arwena, Galadriela, Eowina.

Lobelia jest prawdopodobnie farmerką, na pewno gospodynią domową, nie walczy na miecze, ale na parasolki. Ostra babka, wszyscy spieprzają jej z drogi, nawet Bilbo czai się po kątach.

Różyczka podobnie - co prawda nie walczy i jest chroniona w swoim domku podczas powstania hobbitów, ale wszystko wskazuje, że to ona będzie nosić spodnie w Casa de Sam :D

Arwena - jest Wielką Panią. Nie widać tego w filmie, bo jest grana przez młodziutką, bitną Liv Tyler, ale w książce Arwena jest Wielką Panią. Gdyby ona miała walczyć, to byłaby to walka na magię, na siłę woli, nie na miecze. Stąd totalny idiotyzm pomysłu PJ na udział Arweny w walce w Helmowym Jarze. Tu się zgodzę, że wciskanie na siłę walczących fizycznie kobiet w celu podkreślenia równości płci tam, gdzie jest to niepotrzebne jest głupotą. Poza tym siła Arweny nie polega na sile krzepkich ramion wywijających mieczem!

Galadriela - to również Wielka Pani i do tego totalna Power Lady. W LOTR jest to tylko zasugerowane - jej siła, duma i potęga, ale Galadriela walczyła w przeszłości i nie była księżniczką czekającą na ratunek, oj nie :)

Eowina - prawdziwy dramat kobiety, której świat ją otaczający jest za mały dla jej ducha. Wspaniała bohaterka, masa uczuć, emocji, piękna miłość do rodziny - wuja, brata, kuzyna, uwielbienie dla wielkiego wodza i wojownika Aragorna (w filmie sprowadzone klasycznego do bujania się), męstwo, szalona odwaga, poświęcenie, szlachetność - absolutnie doskonała postać kobieca, która zdobywa na koniec piękną, spokojną miłość szlachetnego człowieka oraz szacunek swojego ludu (nikt nie psioczy, że baba nie siedziała w kuchni, tylko podziwia jej męstwo i niewiarygodne dokonania na polu bitwy).
Swoją drogą bardzo mnie cieszy, że nie została zagrana przez klasyczną piękność w filmie.

Sorry, rozpisałam się, ale wiesz co, jakoś nie mogłam przejść obojętnie obok tych tolkienowych księżniczek dziergających serwetki, kiedy chłopy dokonują cudów :)

I dlatego boli zmarnowany potencjał Tauriel. Ona labo walczy, albo się rumieni na wiadomość, że ktoś ją lubi, albo świeci dla krasnoludów. W przerwach zdradza króla po 600 latach wiernej służby. Dude, wtf.
To już bym wolała Tauriel ala Lobelia dającej łupnia Bilbowi parasolką z liści :D

ocenił(a) film na 5
emo_waitress

Lobelia jest faktycznie fajnie napisana, ale w filmie, zdaje się, albo jej nie ma, albo jest tak zmarginalizowana, że można sobie darować?
Nie zgodzę się, że to Różyczka będzie "nosić spodnie" w domu Sama. Myślę, że raczej będa stanowić dobrą parę, stworzoną na zasadzie RÓWNORZĘDNEGO partnerstwa. Różyczka, jak słusznie zauważasz, nie pchała się do nawalanek.
W chwili kręcenia Drużyny Liv Tyler miała 24 lata - ja wiem czy to taka "młodziutka"? Natomiast Arwena w bitwie jakiejkolwiek - smutna pomyłka...
Galadriela... Cóż, o jej przeszłości [w filmie nie wiadomo nic. Poznajemy ją jako WIELKĄ PANIĄ, tylko i wyłącznie. Panią dumną, mądrą i pełną mocy - ale nie wyrywającą się do udowadniania wszystkim, że jest silniejsza od męża!
Eowina - piękna postać. Świetnie napisana. Dramat kobiety, która w "mizernym" ciele mieści ducha olbrzymiego. I której czasy, świat w którym żyje nie pozwalają osiągnąć tego, o czym marzy. Faktycznie, w filmie jej fascynacja Aragornem, jest spłycona i sprowadzona do "zakochania" - bo w końcu pojawił się JAKIKOLWIEK facet możliwy do zaakceptowania. I różnież uważam, że to świetnie iż nie zagrała jej klasyczna piękność.
Nie chodzi o Tolkienowskie księżniczki dziergając serwetki. Chodzi o to, że Tolkien nie pakował swoich bohaterek w wir bitwy - wyjątek to Eowina, ale tez i nią kierowały emocje. Kobiety u Tolkiena były kobietami, a nie strażniczkami popylającymi za stadem orków! I nie chodzi o to, że nie umiałyby użyć broni! W różnego rodzaju sytuacjach wyższej konieczności - nie tylko umiały, ale używały z dobrym skutkiem i były za to cenione i szanowane. Jednak nie było sytuacji, by głównym celem jakiejś kobiety [u Tolkiena] było udowadnianie mężczyznom, że jest lepsza od nich.
I stąd "słaby" entuzjazm dla Taurielki, która, jak piszesz, albo świeci, albo się rumieni, albo biega po ścianach... Szkoda.

Carmina

Pisałam głównie o postaciach książkowych zaznaczając kiedy opisuję postacie filmowe :)

Przede wszystkim zupełnie inaczej patrzę na kobiety zarówno w książce jak i w filmach - obawiam się, że w przeciwieństwie do ciebie nigdy nie odniosłam wrażenia, żeby musiały cokolwiek udowadniać, a już bynajmniej fakt bycia lepszą od mężczyzn.
Tak samo nie odniosłam wrażenia, że Tauriel udowadnia komukolwiek swoją wyższość. Jest szanowana za swoją PRACĘ zarówno przez króla, jak i resztę elfów i jej płeć nie ma znaczenia. Tym bardziej razi, że zaprzepaszcza to w tak żałosny sposób.

Odniosę się również do częstego degradowania działalności kobiet, bo działają pod wpływem emocji - wskaż mi pliz jednego bohatera z Drużyny Pierścienia, jednego krasnoluda z Hobbita, wystarczy jeden, który nie działał pod wpływem emocji.
KAŻDY działa w swoim życiu pod wpływem emocji, tylko psychopaci i socjopaci tak nie działają.

Osobną kwestią pozostaje fakt, że w kulturze kobiety przedstawiane są jako działające pod wpływem tylko JEDNEJ emocji - a mianowicie miłości do faceta i TO jest problem i TO mnie wkurza u Tauriel. Sprowadzanie kobiet do robotów, które ożywają, działają pod wpływem magicznego działania przystojnych mężczyzn jest upokarzające dla nas, jakby zapominano, ze jesteśmy zdolne do zarówno szlachetnych, wspaniałych działań, jak bycia wredną, egoistyczną biczą JUST BECAUSE :D

Moim prywatnym marzeniem było zobaczyć Tauriel jako dowódcę wojsk. Powtórzę się z innego tematu - Tauriel dla Thranduila tym, kim Eomer dla Theodena. Tylko bardziej rozwinięta, nie tylko jako dowódca, ale też doradca, ktoś kto się kłóci z królem, wskazuje inne rozwiązania, szerszą perspektywę, niż tylko granice Mirkwood. Kogoś, kto zagada do krasnoludów, bo ma otwarty umysł i jest ciekawy, a nie bo krasnolud jest wyjątkowo przystojny i wysoki.

ocenił(a) film na 5
emo_waitress

W książkach Tolkiena kobiety właśnie nie muszą niczego udowadniać. Natomiast w filmach PJ robi z nich walczące feministki, które ZAWSZE I ZA WSZELKĄ CENĘ muszą być lepsze i pokazać to wszystkim. Nie lepsze, bo cos je pasjonuje, bo mają predyspozycje, a właśnie lepsze bo mają biust a nie penisa.
I faktem jest, że [czepiwszy się choćby Eowiny] w książce jej bój z Nazgulem i cała bitwa ma kompletnie inne podłoże emocjonalno - rozumowe. W filmie Aragorn ją odpalił, bo nie była w jego typie i nie umiała gotować, więc załamana, że upragnione portki jej nie chcą rzuca się w bój po śmierć. Nieco inny wydźwięk?
A moim prywatnym marzeniem byłoby, by postac rudej zalotnicy w ogóle nigdy nie została dolepiona "kropelką" do [podobno] ekranizacji prozy Tolkiena... A ponieważ nie ma na to szans - niech zginie szybko, najlepiej w pierwszych pięciu minutach ostatniej części i spróbuję o niej zapomnieć. Tym bardziej, że pokazała wyraźnie, że nie ma na celu "otwarcia umysłu", ani obrony świata pojętego szerzej niż Mroczna Puszcza, a wyłącznie pewnego wyjątkowego krasnoluda...

Carmina

Co do Eowiny to z jednym się zgodzę, w filmie do działania popycha ją odejście Aragorna. Cóż, takie wymogi holiłódu. Na szczęście rehabilituje się swoim późniejszym postępowaniem, kiedy działa już sama dla siebie, wybierając opiekę nad Merrym, królem oraz po prostu bycie żołnierzem Rohanu.

Ja byłam przeciwna dodania Tuariel, bo wiedziałam po co ją dają. I nie pomyliłam się. I tak postać wyszła lepiej, niż się obawiałam, ale mimo wszystko jej istnienie jest definiowane przez Legolasa i Kiliego. Choćby nie wiem jak była zayebista w walce, choćby nie wiem jak mądrze przemawiała - pozostanie w pamięci po Pustkowiu jako obiekt uczuć dwóch książąt.
Zwróć uwagę, ze gdyby nie te uwikłania romansowe, odbiór Tauriel byłby właśnie taki - waleczna i mądra elfka. Jak Legolas w LOTR - ulubieniec wszystkich :) Jemu romans do niczego nie był potrzebny. Wystarczyła przyjaźń i wierność Drużynie.

ocenił(a) film na 5
emo_waitress

Co do Eowiny się zgadzamy :D
Co do Tauriel - sorry, ale to nie jest postać mądrej, przewidującej i myślacej taktycznie "szefowej sztabu", a właśnie lalci, która wacha się między wyborem jednego książąka a drugiego, strzela oczkami, poświeci sobie czasem, czasem machnie mieczykiem, albo strzałę wypuści [oczywiście ramię w ramię z Legolasem]... I po co? Skoro miała tylko i wyłącznie wygłaszać głupoty, kalkowane z władcy, tudzież świecić światłem odbitym od Arweny... Gdyby jej nie pakowano we wzychanie przy księżycu - może [podkreślam: MOŻE] dałoby się coś z tej postaci wykrzesać. Tak jak jest - jest tylko seksownym ozdobnikiem, kompletnie zbędnym dla filmowania Tolkiena.

Carmina

Tauriel nie jest aż tak zła. Jej wątek miłosny jest w mojej opinii głupi i upupia tą bohaterkę, ale poza tym postać sama w sobie nie jest zła.
Wiem, że cię nie przekonam, dlatego na tym poprzestanę :)

Carmina

Oprócz mnie na tym forum są przynajmniej jeszcze dwie dziewczyny które uważają, że Tauriel jest spoko i Evangeline Lilly jak najbardziej pasuje do tej roli.

ocenił(a) film na 5
katie_17

A czy ja gdziekolwiek napisałam, że NIKT nie może jej uznać za świetną? Ależ jak najbardziej, dla ciebie może być rewelacją i bez zastrzeżeń. Ale zdawało mi się, że to forum dyskusyjne, a nie "towarzystwo wzajemnej adoracji"? Czyli każdy może wypowiadać swoją opinię, o ile nie obraża innych uczestników?

Carmina

No nie, po prostu uderzyło mnie w Twojej wypowiedzi to: nikogo nie znam kto by lubił Tauriel. Co jest dziwne bo nawet autorka tematu pod którym piszemy jest zwolenniczka tej postaci :P

ocenił(a) film na 5
katie_17

I cóż w tym dziwnego? Ona lubi i może nawet w jej otoczeniu wszystkim się podoba? A mi nie i nie znam nikogo, kto by ją oceniał pozytywnie.

ocenił(a) film na 9
Carmina

Już tłumaczę: "elfi" typ urody to uroda delikatna, jasna cera, duże, jasne oczy, wąska, szczupła twarz, szczupła sylwetka. I Liv spełniała te kryteria, tak samo spełnia je Evangeline, czy Cate Blanchett. To że Ty nie znasz nikogo - to jest subiektywny odbiór. Jakoś moje otoczenie i większości moich znajomych, którzy widzieli film Tauriel się spodobała. Ze znajomych mam tylko jedną osobę, której się nie podobał wątek miłosny, ale sama postać już tak.
"Legolas has grown very fond of you. Do not give him any hope, where there is none." - to jest oryginalny, angielski cytat. "Has grown" =/= "said". To znaczy, że to jest spostrzeżenie Thranduila. I pytanie - czy w którymkolwiek filmie przygodowym każda postać postępuje rozważnie? Nie wydaje mi się, w przeciwnym razie to nie byłby film przygodowy. To, że Tauriel się sprzeciwia rozkazom króla jest błędem w jej świecie, ponieważ Lego sam mówi, że ojciec jest zły za to, ale nie jest błędem na poziomie postaci. Trio Harry, Ron i Hermiona w HP łamało prawie wszędzie wszystkie zasady i czy ktoś się o to czepiał? Nie. Wręcz przeciwnie, każdy im kibicował. I jednego nie rozumiesz - Bella szła po trupach do celu, mając wszystko gdzieś, bez wahania. Do czasu wydarzeń z filmu Hobbit wątpię, żeby Tauriel wychodziła daleko. To było w zasadzie jej pierwsze nierozważne postępowanie, co sugeruje Legolas. Gdyby Tauriel uciekała częściej, śmiem wątpić, czy byłaby kapitanem straży i zaszła tak daleko.
Ale ja chcę się za nią brać. Tylko nie patrzę na nią bezkrytycznie, to nie jest Biblia. Wiele rzeczy Tolkien mógłby poprawić, a jego błędów nie powtarza np. George R. R. Martin. Mimo, że szanuje Tolkiena, to z czystym sumieniem mówi, że facet nie pisał doskonale. Ale Tolkien nie poprawi tych rzeczy, bo nie żyje. A wiesz, dlaczego nie pisał o kobietach? Dlatego, że twierdził, że nie umie tworzyć postaci kobiecych, co jest wyjątkowo słabą wymówką.
Ech, a wiesz, czym jest proces twórczy? Tolkien pracował nad Śródziemiem do końca swojego życia, często zmieniał zdanie, itd. I polecam przejrzeć też inne źródła - ja często korzystam z bloga askmiddlearth. Jego admini znają dobrze literaturę i odpowiadają rzeczowo na pytania, opierają się także na tych dziełach, które w Polsce nie zostały wydane ("The Peoples of Middle-Earth") i tam jest mowa między innymi o równości płci wśród elfów. I argument nie jest logiczny, bo to tak samo, jakby zakładać, że skoro wiele kobiet nie było opisanych, to bohaterowie rozmnażają się poprzez pączkowanie. A skoro wg Tolkiena kobieta-elf może podjąć karierę żołnierza, to można sobie taką wyobrazić. Przed Tauriel było trochę takich OC i jestem pewna, że przynajmniej duża część z tych fanów robiła research przed stworzeniem takiej postaci.
I co do Kopciuszka... Tak, wyobrażam sobie. To byłaby ciekawa interpretacja starej baśni, znanej chyba od zarania dziejów. Ej, ale też w końcu "Zaplątani" są bardzo luźno oparci na baśni "Roszpunka" i wypada to na korzyść, a główna bohaterka nie czeka tylko na to, aż los jej coś łaskawie zafunduje. Jak się chce, to można wszystko.

ocenił(a) film na 5
Kayleigh90

1. Liv z natury ma oczy cie,mne, brązowe i te szkła kontaktowe rozjaśniające jej tęczówki mi się "gryzły" z jej ogólną uroda brunetki. Poza tym, moim zdaniem, jak na elfkę jest zbyt "grubokoscista", nie ma w niej ulotności i zwiewności. Jest nawet niebrzydką, całkowicie współczesną kobietą. Wg twoich kryteriów na elfkę pasują: Keira Knightley, Gwyneth Paltrow, Reese Witherspoon, Julia Roberts, Scarlett Johansson, Jennifer Aniston i Emma Watson. A mi ani jedna z nich na elfkę nie pasuje. :D A wszak wszystkie są szczupła [niektóre wręcz do przesady], wysokie [dosyć], wszystkie uchodzą za niebrzydkie... No to nasi znajomi mają różny gust i inaczej oceniają postac Tauriel. I w związku z tym co? Lecimy na most rzucić się do rzeki? ;)
2. Nawet jeśli tatunio troskliwy sam z siebie zauważył, że syn ma jakies skłonności do prostej elfki - nie zmienia to faktu, że Legolas musiał w sposób raczej wyrazisty okazywac swoje zainteresowanie. Gdyby z jego strony były to wylącznie podziw dla doskonałej wojowniczki i sympatia jak do każdego innego pobratymca - Thranduil nie robiłby z siebie idioty obsztorcowując pannicę?
3. Skoro chcesz się brac za prozę Tolkiena - świetnie. Ale musisz pogodzić się z pewną konwencją pisarską. Jeśli zaś nie odpowiada ci ona - po prostu zmień autora. Przeczytaj sobie sagę o Wiedźminie Sapkowskiego - tam masz sporo "pełnokrwistych" bohaterek - od Yennefer zaczynając. Zresztą książki dużo lepsze niż film czy serial - na marginesie. Otóż może cię to zaskoczy, ale nieumiejętnośc pisania pewnych postaci wcale nie wyklucza talentu literackiego. Nie czepiam się postaci elfki - żołnierza. Czepiam się rozklepywanie jej wątku na siłę, aby dołożyć kolejne pół godziny do filmu, który swobodnie mógłby być o godzinę krótszy, bez "atrakcji" dodatkowych jakie funduje nam pan Jackson, i na dodatek rozwlekania tegoż w sposób kiczowaty, sztampowy i przeidywalny do bólu zębów.
"Zaplątani" są, być może, oparci na motywie "Roszpunki". Tylko nikt nikomu nie usiłuje wmawaiać, że TO JEST baśń o Roszpunce. I tu jest clou imprezy. Gdyby p. Jackson stwierdził, ze kręci film na motywach z Hobbita Tolkienowskiego - znacznie mniej gromów by na jego głowę poleciało, bo ludzie wiedzieliby, że ida na wariacje własne i zbieżne moga być tylko imiona...

ocenił(a) film na 9
Carmina

Ech, spokojnie, muszę policzyć do 10, bo nie chcę się denerwować. Mam wrażenie, że zacznę się powtarzać. Z aktorek, które wymieniłaś przynajmniej kilka byłoby niezłymi elfkami. Ale to jest już mój osobisty odbiór, tak jak osobistymi odbiorem jest uroda. Dla mnie Keira jest brzydka jak diabli. A dla kogoś może być piękną kobietą. No i co z tego wynika? Właśnie nic, tylko niewłaściwym argumentem było to "bo nikt z mojego otoczenia jej nie lubi". To jest pułapka, w jaką ludzie często wpadają, czyli generalizacja. Generalizują, bo zobaczyli raptem kilka przykładów. Nikt nie będzie robił dogłębnej ankiety na temat tego, czy lubisz Tauriel, czy nie, ale opinia otoczenia to nie opinia całości, tak?
Ale to już jest dorabianie czegoś, czego w filmie nie było. C'mon! Jeśli umiesz myśleć niestereotypowo w tym przypadku i dorobić scenę, dlaczego nie możesz dorobić alternatywnego rozwiązania pt. Legolas jest o nią zazdrosny jak brat, martwi się o nią, bo jest mu bliska, ale nie chce się z nią żenić? Nie mówię, że to jest wersja ostateczna, ale jedna z dwóch. Bo ja też zakładam, że może być inaczej, niż myślę, ale mimo wszystko moja interpretacja jest inna, czyli ta "hipoteza zerowa". A do niej jest "hipoteza alternatywna". I jeszcze jedno: czy w prawdziwym życiu nie ma tak, że rodzic swoje, a dziecko swoje? Dużo osób również rozważa taką opcję, że powiedzmy "Legolas często gdzieś wychodzi z Tauriel, spaceruje z nią, pracuje, to tatuś zaczyna widzieć w nich parę, choć Lego nie jest tak naprawdę zainteresowany nią pod tym kątem". Często tak jest.
Nie, nie zmienię autora. Jest kilka powodów. Po pierwsze, mam z Tolkienem coś na zasadzie - facet, lubię cię, miałeś genialne pomysły, świat, którym można się bawić do woli, który ma jakiś tam swój zawiły sens, ale kilka rozwiązań jest do bani i ich nie akceptuję. To jest odbiór krytyczny. Nie będę wychwalać kogoś ponad niebiosa, jeśli są rozwiązania, które mi nie odpowiadają. Poza tym Tolkien jako pisarz jest dobry, ale nie idealny. Miał jak dla mnie dziwny i zły sposób przedstawiania postaci, tak na szybkiego i myślał, że każdy od razu spamięta, kto jest kim. To tak nie działa. Albo brak złożoności, czyli np. to, że taki Boromir i Radagast byli opisani w intencji Tolkiena jako ci źli, a takowymi nie są tak do końca i mają spore grono fanów. Tak samo nie wychwalam PJa ponad niebiosa, bo też miał durne momenty w LOTR czy w Hobbicie, ale Tolkien nie jest Bogiem i mam wrażenie, że wielu fanów nie może sobie tego uzmysłowić. Poza tym czytam to, na co aktualnie mam ochotę. I mam tak niemalże z każdą książką, w każdej odnajduję tego typu wady, ale to jeszcze nie znaczy, że mi pisarz nie odpowiada.
I filmy PJa są też tylko oparte na książce Hobbit, na dodatkach do LOTR oraz na notatkach, które nie były nigdzie publikowane. To jest adaptacja, nie wierna ekranizacja. Zresztą, nie widzę Hobbita jako wiernej ekranizacji. Traktuję książkę i film jako dwa odrębne dzieła, bo rozwiązania książkowe nie bardzo by się sprawdziły w filmie i na odwrót.

ocenił(a) film na 5
Kayleigh90

A czy ja gdzies napisałam [chociaż raz!], że skoro MI Teuriel się nie podoba, to ty też masz jej nie lubić i na nią psioczyć?! No nie. I nie napisałam nigdzie "Evangelina Lilly to brzydactwo i kiepska aktorka, nadająca się tylko do bycia ozdobnikiem ekranu". Lilly jest ładna, komuś może się wydawac wręcz piękna. Z opinii co najmniej 7 mężczyzn [po Hobicie] jest seksowna. Wierzę, acz nie mnie oceniać, bo ja osobiście wolę mężczyzn. I widzisz, z wymienionych przeze mnie aktorek - mi ŻADNA na elfke nie pasuje. Wszystkie mają zbyt, jakby to ująć, współczesny typ urody. Żadna nie ma tej delikatności, nieuchwytnej i subtelnej. Są ładne, niektóre nawet bardzo ładne. ale jak dla mnie - ani jedna nie powinna grać elfki. Mimo, że mogą być świetnymi aktorkami. :D
Napisałam tylko, jak JA odebrałam tą scenę. Zwłaszcza w kontekście pozostałych.
Ja mam z Tolkienem inaczej. Otóż - ponieważ to jest JEGO świat, stworzony i opracowany przez NIEGO i z jego wyobraźni powstały - czuję się w nim [tym universum] jak gość. I nie wybrzydzam - o, to mi się nie podoba, to weź to zmień! Czy podoba mi się zawsze i wszystko? Nie. Ale uważam, że taki właśnie jest świat Tolkiena i nie nam go poprawiać. Zwłaszcza, jeśli wspomniane "poprawki" odbijają się czkawką...
A na marginesie: czy ty czytałaś Tolkiena? W którym miejscu Radagast był opisany jako zły? A co do Boromira - to genialnie napisana postać. Właśnie - wcale nie zły człowiek, i nawet nie zły dowódca. Jest prawdziwy dużo bardziej niż mydłkowaty Faramir. Że nie oparł się mocy Jedynego? Cóż, był człowiekiem, a ludzie są słabi. Ale słabość nie oznacza bycia złym! A. Wspominałaś, że nie przeczytałaś Władcy chyba? To sorry, przeczytaj i wówczas porozmawiamy o ocenie Boromira. :D Nie piszę tego złośliwie, czy ironicznie - po prostu nigdy nie oceniłabym Boromira jako bohatera "po ciemnej stronie mocy".
Co do tych mitycznych notatek Tolkiena, z których niby korzystał PJ - najlepiej świadczy opinia Christophera Tolkiena, który twierdzi, że większości tego, co PJ pozmieniał, nie ma w ŻADNYCH pismach ojca - a zauważ, że to Ch. Tolkien ma wszystkie te notatki i moge cię zapewnić, że je przeczytał...

ocenił(a) film na 9
Carmina

Nie jest Tobie to oceniać, bo wolisz mężczyzn? Ja też, ale ślepa nie jestem i jestem w stanie docenić kobiecą urodę. Orientacja nie ma nic do rzeczy.
No i co z tego? Uważam, że coś można byłoby poprawić i poprawiam na poziomie tylko i wyłącznie fanowskim, przecież głupotą jest postulowanie o zmianę kanonu czy cokolwiek. Po prostu mówię, jakie aspekty mi się nie podobają, ale to nie musi wpływać na ocenę końcową.
Czytałam Silmarillion, Hobbita i Niedokończone opowieści, trochę dodatków do Władcy, oraz inne źródła, m.in. tak jak wspomniałam o tym blogu, który korzysta z dzieł niewydanych w Polsce. I Radagast jest wspomniany, że nie jest taki do końca dobry, bo ostatecznie zajął się naturą, zwierzątkami, itd. A Valarowie wysłali go na misję. Konkretną misję, jak pozostałych Istari. I to jest z perspektywy świata Tolkiena złe. Tak samo Boromir jest zły, ponieważ chce pierścień. I wszystko, co się zbliża do zła, samo staje się złe, co widać na przykładzie pierścienia. O to mi chodziło. A ocena fanowska jest zupełnie inna. Dla mnie Boromir to fajna postać, bardzo go lubię, bo nie jest jednoznaczny i krystalicznie czysty, ale w intencji Tolkiena było coś w stylu, że ta postać jest zła. Tak samo Feanor, który jest jedną z nielicznych postaci Silmarillionu, którą bardzo lubię - a oceniany jest jako zły. Czy teraz jest to jasne?
I jak wspominałam gdzie indziej, opinia Christophera mnie nie obchodzi, wziął kasę, jak się nie podobał film - trudno, nie musiał, ale film nie był robiony dla niego, a dla mas.

ocenił(a) film na 5
Kayleigh90

Ja mogę ocenić urodę, toteż napisałam, że ładna jest. Nie mnie oceniać jej seksowność, bo dla mnie seksowna nie jest. Inaczej mówiąc - nie budzi we mnie myśli erotycznych. To oceniają raczej faceci, ewentualnie kobiety zorientowane inaczej.
Ok, Radagast nie jest do końca dobry, nie angażuje się w sprawy ludzi tak jak powinien... Ale ocenić go jako złego?! Skoro Radagast był zły, to jaki był Saruman? Natomiast co do Boromira - nie przekonasz mnie. Możemy podyskutować, jak SAMA przeczytasz [mówiłaś, że masz zamiar :D ] i wyrobisz sobie WŁASNE zdanie i WŁASNĄ ocenę postaci. Jak chociażby z tej dyskusji widać - każda scena, każdy gest czy nawet słowo często moze zostac odczytane dwojako. I wiele zależy od oceny czytelnika. A na marginesie: Boromir był zły, bo zapragnął pierścienia dla siebie, tak? W takim razie Frodo też był zły, bo w efekcie gdyby nie Gollum jest wiadome, że Frodo sam nie rzuciłby Jedynego w płomienie. Bo Pierścień nim zawładnął...
Mało tego - dzieląc włos na czworo - Boromir, owszem, postąpił źle, chciał odebrać Frodowi [pierścień - fakt. Ale później zrehabilitował się, oddał życie w obronie Merry'ego i Pippina. A frodo? Owszem, opierał się mocy Jedynego długo. Ostatecznie jednak - uległ jej całkowicie i na pewno nie jego wola sprawiła, że ostatecznie pierścień został zniszczony. Który z nich jest "dobry", a który "zły" w takim razie? :)
Możesz nie lubić Ch. Tolkiena, nie ma obowiązku lubienia go. Ale to ty [między innymi] napisałaś, że PJ podpierał się wymyślając te swoje gnioty notatkami Tolkiena nigdzie nie publikowanymi. Otóż całe archiwum Tolkiena jest w rękach jego syna i spadkobiercy. Więc skoro tenże syn i spadkobierca stanowczo twierdzi, że zmian takich a nie innych nie ma w żadnych notatkach jego ojca - dla mnie jest bardziej wiarygodny niż PJ, który kręci film, jak sama napisałaś, dla mas, a nie dla tych, którzy kochają Śródziemie.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones