Czyli jedyne, co mi się nie podobało w tym filmie. Po jakiego grzyba dowalać do grona mieszkańców Miasta na wodzie czarnoskórych? Poprawność polityczna w filmach doszła już do pewnego stopnia absurdu.
Chodziło Ci o Esgaroth, ale zgadzam się z istotą tematu. W dodatku celowe zbliżenia właśnie na czarnoskórych mieszkańców miasteczka - żenujący, tchórzliwy wybieg twórców, mający na celu zaspokojenie mniejszości i rozhisteryzowane instytucje. Sam film traci przez to na wartości - w świecie Tolkiena ciemne nacje zawsze były "tymi złymi", służyły Morgothowi, później również Sauronowi - takie są fakty. Nie pasuje to nawet do klimatu panującego w rejonach Miasta na Jeziorze - północ, długa zima. Ale nie zapominajmy o aferze castingowej z 2010 roku, przecież jeden głos urażonej kobiety sprawił iż zwolniono dyrektora ds. castingu - jednym słowem Murzyni "wciśli" się na siłę nawet do Śródziemia.