Zwykły dramat przeistacza się w porządny thriller. Do tego dobre aktorstwo. Warto poświęcić czas.
Początek faktycznie jest dosyć sielankowy, ale.. później to już spirala psychozy.. w klimacie Misery. Szkoda tylko, że Shannon taki jakiś niemrawy - możliwe że non-stop na kacu :)
A czy ja wiem, czy taki niemrawy? On często ma taką manierę aktorską. Tutaj grał takiego spokojnego ojca/męża, bez zbytniego ukazywania uczuć. On tak ma. Mi akurat spodobało się to. A porównanie do Misery ma... hmmm... jest... hmm... trafne.