Nigdy nie rozumiałam ludzi, którzy bezrefleksyjnie oddają się w niewolę czemuś - i nieważne, czy jest to drugi człowiek, narkotyki, alkohol, zaburzenia odżywiania czy cokolwiek innego. Chyba każdy w swoim życiu doświadczył jakichś trudnych wydarzeń, ale ja nigdy nie rozumiałam tych, którzy nawet widząc, że coś jest dla nich złe i krzywdzące - pozostawali w tym. Jak można oddać swój czas, pieniądze (pomyślmy, 50 dolarów za jedną "sesję terapeutyczną" tygodniowo przez 5 lat to już 13 tys. dolców, a przecież niektórzy byli w sekcie przez 25 lat), zaangażowanie tak bezwarunkowo, przekreślając jednocześnie swoje relacje z rodziną, przyjaciółmi, odcinając się od nich? I to wszystko w imię czego? Jasne, w sekcie każdy spotykał podobnych do siebie ludzi, z podobnymi problemami, to im dawało poczucie wspólnoty, bezpieczeństwa. Często przychodzili do sekty w bardzo młodym wieku, czasem jako sieroty, dzieci z rozbitych rodzin, dzieci porzucone przez rodziców, a więc bez jakiegokolwiek wzorca, autorytetu... tak naprawdę, jakby dłużej pomyśleć nad motywami każdej z tych osób, porozmawiać z każdym, to dałoby się zrozumieć ich motywy... ten dokument jest bardzo poruszający i bardzo złożony, ciężko mi nawet w tym momencie pisać tego teksty z sensem, jednocześnie rozumiem tych ludzi i nie rozumiem. Poruszający film.
Z pierwszego zdania wynika, że nie rozumiesz większości ludzi i ich cierpienia. Na szczęście pod koniec wypowiedzi to zrozumienie zaczyna się pojawiać :)
Lepiej jest starać się rozumieć tych, którzy oddają się w niewolę czemukolwiek, a to dla własnego bezpieczeństwa i uniknięcia błędów, które zapewne są bardzo podobne niezależnie od rodzaju niewoli.