A najlepsze jest to, że w filmie bohaterowie znajdują sie 'w sercu Słowacji w Pradze'!!! LOL!!! Widocznie tak błahe wydarzenia jak upadek żelaznej kurtyny nie zaprzątają zbytnio głowy Hamerykanów:)

Tylu bledow w jednym filmie dawno nie widzialem:
- na poczatku jak gosc w Amsterdamie opowiada o laskach, mowi ze jest to miejsce niedaleko Ukrainy, czyli w.... Bratysławie
- bohaterowie w pociagu twierdza ze jada do Bratyslawy, a dojezdzaja na jakies zadupie, gdzie nawet pociagi nie dojezdzaja (na poczatku musza jeszcze brac taxi)
- ciekawy jestem od kiedy po Slowacji jezdza same Wolgi i Łady wyprodukowane z dwie dekady temu.
- ochroniarze mowia po rosyjsku i ciagle slychac rosyjska muzyke w tle,
- na koncu filmu jak ostatniemu zamordowanemu chirurgowi zostaje oddana wizytowka, dokaldnie widac na niej adres mailowy na domenie .rus, ale tworcy filmy uparcie twierdza ze akcja dzieje sie w Slowacji :|
- ogolnie cala Slowacja (?) tak jak jest przedstawiona, to wygladala 20 lat temu.

Pozostaje pogratulowac Quentinowi wiedzy o Europie.

A Tobie pozostaje pogratulować wiedzy o reżyserze i scenarzysty tego filmu... bo wcale nie jest nim Tarantonio.

Bo Rosjanie mogą przyjeżdżać do Słowacji na rzezie. W ogóle ta "Słowacja" to jakieś państewko podległe Rosji tutaj.

Jaka tam żelazna kurtyna? Ona była na wschodniej granicy Polski.

i jeszcze te "bubble-gum kids" - słowiańska gościnność według mądrych inaczej :P

Polska należy do największych gospodarek świata, jest w pierwszej dwudziestce. Poza tym Polska to znany kraj i to właśnie pozytywnie, bo czemu by inaczej. A ze Słowacją jest gorzej, bo jest mniejsza i niezbyt popularna, więc łatwo było zrobić z niej ofiarę.