Początkowy schemat filmu przypomina nieco ten z doskonale znanego "Wrong Turn". Informacje o ofiarach na przemian pokazywane z napisami początkowymi. Dobre zdjęcia, trochę kulawy montaż, gra aktorska na poziomie. Przyznam że niewiele widziałem norweskich filmów ale ten mnie nie zawiódł. Oryginalny pomysł oraz śnieżne krajobrazy Norwegii łączą się w nieprzeciętną całość. Niezły suspens, sceny gore na wysokim poziomie. Niestety obraz jest bardzo łatwy do przewidzenia, mniej więcej od 30 minuty filmu łatwo się domyślić kto przeżyje i kim tak naprawdę jest główny "bohater". Do filmu wkradło się kilka błędów np: dziwi mnie fakt iż nikt z tej grupy nie zorientował się że w hotelu ktoś przebywa. Czy nie widzieli tego iż w danym miejscu jest za czysto jak na miejsce w którym rzekomo nikogo nie było od 30 lat ? A najbardziej śmieszy inteligencja psychola. Ciekaw jestem jakim cudem nie zjarzył się że jego ofiara oddycha? I to w dodatku w niemal dwóch przypadkach pod rząd to już lekka przesada. Na plus uwzględniam pomysłowe zakończenie, kiedy na napisach końcowych śpiewają "All my frends is dead":P