Bardzo fajne filmidło. Ost mam faze na skandynawską kinomatografie i jakoś się nie zawiodłem i tym razem. Pierwsza scena w samochodzie przypomina bardzo "Texańską Masakre.." , ale mimo wszystko film się fajnie oglądało i jest wart polecenia na nudne zimowe wieczory. Najbardziej zdumiewająca jest piosenka na końcu,gdzie jakiś wyrostek śpiewa- "All my friends are dead". Kontrowersyjna decyzja w doborze repertuaru.7\10
Film dobry. A jak na kino norweskie to nawet bardzo dobre.
Utwór ten faktycznie - wprowadził mnie w osłupienie.
Mnie najbardziej podobał się utwór, który towarzyszy Jannicke w czasie ucieczki z hotelu. I nie wiem co to za utwór. Jakiaś orkiestra czy coś. Wie ktoś może?
Film całkiem niezły i chyba najlepszy od Carismy w ostatnich czasach :)
A końcowa piosenka jest... zaskakująca :)