Świetna gra aktorska z kapitalnie zarysowanymi i sympatycznymi postaciami dzięki czemu cholernie szkoda mi było gdy ginęli. Ot, ludzie z krwi i kości a nie głupi nastolatkowie jak w 90% amerykańskich horrorów. Ta blondyneczka (Ingunn) niesamowicie apetyczna, |spoiler| za tak szybkie uśmiercenie tej postaci autorzy powinni zostać ścięci;) |spoiler|. Język norweski fajnie budował klimat, czułem się tak jak wtedy gdy oglądałem swój pierwszy azjatycki horror;). Postać zabójcy świetnie wykreowana, koleś był niesamowicie charyzmatyczny. Muzyka to kolejny mocny punkt, oglądać ten film na dobrych słuchawkach w środku nocy to niezapomniane wrażenie bo mamy tu kilka naprawdę klimatycznych utworów.
Jak za bardzo nie lubię slasherów bo strasznie płytkie wydają mi się te filmy (szczególnie te wszystkie badziewia z lat 80-tych) tak Cold Prey na ich tle przedstawia się imponująco.
I pomyśleć że Norwegowie kręcą tak świetny horror z siekierą(kilofem;)) w tle, Amerykanie wypluwają takie gówno jak Hatchet a Polacy nie potrafią zrobić nic ;(
PS. Każdy prawdziwy fan horroru powinien udać się do kiosku, wyłożyć te 12zł i kupić Hotel Zła. Być może jak takie filmy będą odnosić dobre wyniki finansowe dostaniemy więcej tak smakowitych kąsków od Carismy.