Całkowicie przyznaję rację! Tyle kontrowersji, artykuły mówiące o tym jak to skrzywdzili Fanning itp, więc myślałam, że to będzie coś naprawdę strasznego. Ludzie, jesteście nienormalni! Ten chłopak nawet na niej nie leżał!!! Była pokazana wyłącznie jej twarz!
I z mojej strony wielkie brawa dla reżyserki, za to, że tak subtelnie przedstawiła tą scenę i ogółem za cały film. Klimat świetnie zachowany, Dakota była jak zawsze powalająca. Sądzę, że powinni puścić go w kinie, bo jest to film, który każdy z nas powinien obejrzeć, by chociaż trochę zrozumieć to, jak czuła się główna bohaterka. 10/10.

PS Może oglądaliście film pt. "Speak"? Tam też jest scena gwałtu z Kristen Stewart. Nie była jakaś odważna, ale na pewno odważniejsza niż w Hounddogu i nasuwa mi się pytanie: Czy wtedy też było tyle kontrowersji?

raz jeszcze proponuję spojrzec na imdb.com. Film został poddany wielokrotnym cięciom cenzuralnym, o czym wspomina się w sekcji dla rodziców i opiekunów (Parents Guide).

a Tobie proponuje poczytać na drugi raz. Scena o której mowa nie była cięta i w oryginale przedstawiała tylko twarz..

Ja z kolei nie rozumiem ludzi, którzy... nie wiem, oczekują takich filmów, gdzie będzie gwałt w całej brutalności pokazany? Jeżeli film nie ma takich scen, to co? znaczy, że jest nuda świeczki nie warta? Ludzie są już tak pozbawieni empatii, że potrzebują ciągle mocnych wrażeń, żeby nimi wstrząsnąć. Samo mówienie o czymś już nie wystarcza, żeby coś uznać za okropieństwo? Bardzo dobry film i chwała dla reżyserki, że nie posunęła się do takich granic. Ale cóż, współczesne wyuzdanie sprawia, że ludzie potrzebują widzieć coraz bardziej brutalne rzeczy, żeby nimi wstrząsnęły. Film oceniam na bardzo dobry, a rolę Dakoty na wyśmienitą. Ta aktorka naprawdę zasługuje na oscara, a nie te drewna współczesne pokroju Kristen Stewart.

Mówienie czy pisanie to jest nic, bo w tej formie nie ma żadnych ograniczeń.
Sztuką jest coś kontrowersyjnego pokazać, sfilmować.

Bo ta scena gwałtu to dno. Kamera pokazuje tylko jej twarz.
Chociaż są filmy (np Prowincjuszka) gdzie idiotyczni producenci całkiem wycięli taką scenę, mimo że w pierwowzorze była.

dziwne, ze tylko mężczyźni tak ubolewają nad tym, ze scena gwałtu była zbyt delikatna albo jej nie było, chore, zacznijcie się leczyć.

Chodzi o to że w oryginale była, a podczas adaptacji ją wycieli lub bardzo zmienili.

co z tego? a po co komu potrzebna scena gwałtu na dziecku czy na kimkolwiek? reżyser zostawił taki akcent i to zdecydowanie wystarczy. Gdyby zrobili taką kontrowersyjną scenę to tylko po to żeby zaspokoić pedofili.

Co ty pieprzysz za bzdury. To jak rozumiem według ciebie takie sceny w książkach są też opisywane dla pedofilii.