Dreszczowiec i czarna komedia w jednym: przebiegły hydraulik bawi się w kotka i myszkę z bezradną panią naukowiec. Więcej niż zgrabne, bardzo dobrze zagrane, w szczególności przez parę głównych antagonistów i, jakby nie patrzeć, zaskakujące filmidło od Petera Weira. Oczywiście to tylko takie ćwiczenie z formy, niewinna zabawa konwencją, ale na tyle przemyślana i dopracowana, że potrafi dostarczyć sporo przyjemności. A scena, w której Max zamienia łazienkę w mini studio nagraniowe to mała perełka surrealizmu.