PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=762711}
3,9 5 527
ocen
3,9 10 1 5527
6,8 8
ocen krytyków
I Am the Pretty Thing That Lives in the House
powrót do forum filmu I Am the Pretty Thing That Lives in the House

8/10

ocenił(a) film na 8

(...) Stwierdzenie, że "I Am the Pretty Thing…" to najstraszniejszy, a przy tym najbardziej przemyślany horror roku, nie wydaje się przesadzone. (...) "I Am the Pretty Thing That Lives in the House" to film opatrzony nieziemskim klimatem, horror, w którym w strach dygocze nam w piersiach w rytm kołatania serca bohaterki. Oz Perkins ("February") zbudował dom tak bardzo nawiedzony, że nocy nie spędziłaby w nim chyba nawet Shirley Jackson.

hisnameisdeath . wordpress . com/2016/11/03/for-the-memory-of-a-death-i-am-the-pretty-thing-that-lives-in-the -house-2016 (spacje!)

ocenił(a) film na 1
MyNameIsDeath

Że co? To na 100% nie o tym filmie.

ocenił(a) film na 3
MyNameIsDeath

Tak nieprzemyslanego (albo raczej zle przemyslanego) horroru jeszcze nie widzialam. Brak jakichkolwiek emocji w kazdej jego minucie, od poczatku do konca. Spowodowane jest to niezmiennym tempem, brakiem historii, wiele za wiele wydluzonymi ujeciami, ktore moglyby byc nawet "piekne" gdyby nie skladal sie na nie 100% filmu. Taka konstrukcja odpowiada filmom intelektualnym, a ten wiadomo, nim nie jest. Zdjecia byly przyjemne, scenografia dopasowana idealnie do filmu czyli rownie bezemocjonalna (wiec cos jednak przemysleli), muzyki kompletnie nie pamietam, gra aktorska dobra, ale to w niczym to nie pomaga, caly film graja niezmiennie ta sama emocje (ale to nie ich wina), babcia caly film zrozpaczona a skala jej rozpaczy jest niezmienna, glowna bohaterka przez caly film chodzi z rozdziabiona geba zapatrzona z niepokojem na cos, a my bardzo ale to bardzo dlugo czekamy zeby sie dowiedziec na co. Te wlasnie przesadnie dluuuuuuuuuugie ujecia powoduja, ze po dluzszej chwili znika wszelka budowana emocja, ale to nie koniec...ujecie sie jeszcze nie konczy, tak, wciaz widzimy ten sam wyraz twarzy Lily i tu zaczyna sie irytacja po czym na koniec nastepuje zobojetnienie, a ujecie wciaz trwa... Fajnie ze tworcy horrorow zaczynaja myslec by dodac jakis wartosci do tego gatunku, ale tutaj to nie wyszlo.

ocenił(a) film na 8
Ahneta

ok...

ocenił(a) film na 7
MyNameIsDeath

To nie jest film dla każdego. Niespieszne tempo narracji powoduje, że część oglądających odpada w przedbiegach. Ja wytrwałem, lubię tego rodzaju filmy. Bardzo specyficzny klimat. Film przeraża, tak na prawdę nie strasząc. Według mnie to jest jego siłą dodatnią. Osobiście sklasyfikowałbym go raczej jako horror psychologiczny z domieszką dramatu. Na tym polu radzi sobie znacznie lepiej.

Muszę przyznać, że nie jestem zaskoczony niską oceną filmu, gdyż wiem, że jestem dość specyficznym odbiorcą/widzem i nie gonię za tanią sensacją, tj. nie idę zgodnie z obowiązującym nurtem i nie poddaję się trendom. Wprost przeciwnie. Zawsze szukam w filmie czegoś więcej, czasem więcej niż ma do zaoferowania w rzeczywistości. Tym razem trafiłem na taki obraz, który przez wzgląd na specyficzny sposób straszenia, przypadł mi do gustu tak bardzo iż nie jestem w stanie przejść koło niego obojętnie.

Seans polecam widzom wytrwałym i myślącym w trakcie oglądania. Jest to ten rodzaj filmu, który można obejrzeć więcej niż raz i za każdym razem dostrzec w nim coś nowego.

Kino dla koneserów.

ocenił(a) film na 8
Swir

Wreszcie głos rozsądku.

Swir

Że to nie jest film dla każdego to tak to można sobie mówić o "Zło we mnie", a nie tym... no szkoda, bo Oz tylko pokazał, że pierwszy jego film był wypadkiem przy pracy. Jakby jego drugiego "dzieło" było tak dobre jak mówicie to w jakikolwiek pozytywny sposób odbiłoby się to echem... a tutaj nie ma ani wyników, ani dobrych opinii... oprócz kilku hipsterów, którzy nie wiadomo co chcą udowodnić :)

ocenił(a) film na 7
MyNameIsDeath

Widać konsekwencję w twórczości reżysera. Oba filmy mnie urzekły. Dla takich tytułów warto przedzierać się przez wszystkie krapowe horrory z oceną 3,5.

ocenił(a) film na 8
Blatta

Zdecydowanie <3

Mam nadzieję, że Perkins zabierze się wreszcie za kolejny film, bo po "February" i "I Am the Pretty Thing..." mam go na oku.

ocenił(a) film na 6
MyNameIsDeath

"February" mnie urzekł, w "I Am the Pretty Thing..." czegoś mi zabrakło. Jakkolwiek budowanie napięcia w pierwszej części filmu jest mistrzowskie, tak ostatnie pół godziny rozczarowuje, kończy się dokładnie w taki sposób, jakiego możemy się spodziewać. Nie ma żadnego zwrotu akcji, żadnego fabularnego twista, żadnego zaskoczenia. Jestem rozczarowana, spodziewałam się czegoś więcej. A jednak będę śledzić Perkinsa, bo jego kino grozy przyciąga. Jest w nim coś z Lyncha, coś z Kubricka... Coś z mistrza ;)

ocenił(a) film na 6
malvi_filmweb

Mam tak samo. Spodziewałem się czegoś na miarę February i się trochę rozczarowałem. Niemniej jednak, pomimo braku emocji, dobrze się oglądało. Czekam z niecierpliwością na kolejny film Perkinsa. Tak samo jak Toma Forda, Roberta Eggersa i Davida Roberta Mitchella.

MyNameIsDeath

Przerażający dla pensjonariuszek.

ocenił(a) film na 8
klaudia0

I po co się plebejstwem unosisz?

MyNameIsDeath

Ten film jest nieporozumieniem. "Strach wylewa się z ekranu"? "Napięcie przenika przez nas w rytmie bicia serca bohaterki"? Powiedz mi gdzie? W którym miejscu? Obejrzałem ten film 20 minut temu i omal nie zasnąłem. W nim nie ma napięcia, nie ma żadnego strachu. Ktoś tu napisał że to: "film dla ludzi którzy lubią myśleć podczas oglądania". Chyba raczej dla ludzi którym wydaje sie że to robią, a tak naprawdę szaleją z wrażenia pod wpływem bezsensownych i nielogicznych cytatów poprzedzonych półgodzinnymi ujęciami kiedy bohaterka robi >coś< 30x dłużej niż normalnie możnaby to było pokazać. Każdy jej ruch, każda akcja, każde ujęcie jest za długie. Ona głupie pudło otwiera przez minute, a zanim odwlecze dywan musi się przed nim zatrzymać, spojrzeć, popatrzeć przez 10 sekund... Dopiero wtedy udaje jej się w końcu, ale oczywiście znowi robi sobie pauze by w końcu wejść po schodach. To wszystko w zupełnej, idealnej i nieprzeniknionej ciszy. Ja rozumiem jaki sens ma przekazywać ta scena, ale to samo dalo się osiągnąć dużo szybciej i bez generowania takiej senności. Wracając do cytatów: one nie mają żadnego sensu. One nie są dla żadnych "myślących". Powtarzałem sobie w głowie na bieżąco to co zostało wypowiadane i te zdania są jakby wyjęte z generatora. Są zlepkiem słów, nie łączą się w żadną spójną całość, a wrażenie robią zdaje się na ludziach którym wystarczy rzucić w twarz wolno wypowiadane, "tajemnicze" i takie "niejasne" frazy wypełnione "strasznymi" słowami pokroju: "ciemność", "śmierć" czy "gnicie" by zaraz padli przed nimi na kolana.
W historii występuje ciekawa na papierze pętla, w którą wrzucona zostaje bohaterka i to wszystko mogłoby działać gdyby nie ta cholerna nuda które wylewa się z każdej sekundy ekranowej, ogarnia cię i rzuca w objęcia Morfeusza. Gdyby inny reżyser dostał to do ręki pewnie z tej historii umiałby coś wykrzesać, a tak mamy film który został okrzyknięty genialnym przez alternatywnych snobów co to rzekomo dostrzegają jakieś ukryte sensy i będą przekonywać że to tylko dla tej: "yntelektualnej części publiczności". Nie dobudowywujcie ideologii do po prostu spartaczonej formy filmu. Każde dzieło składa sie z formy i treści. Mają one swoje odmiany. Jak decydujesz się na formę cichą i wolną to możesz to zrobić, ale niech to będzie umiejętne w oparciu o środki które będą skutecznie odwracać uwagę widza od tej powolności i ciszy. Tutaj tego zwyczajnie nie ma i jak już wspomniałem wcześniej, forma zaczyna górować nad całkiem niezłą treścią, przez to odwraca od niej uwage i sprawia że ja, jak i 90% innych widzów zaczynamy ze znużeniem spoglądać na zegarek. Właśnie, kolejna sprawa czysto warsztatowa: ten film ma kilkukrotne rozwiązanie akcji. Po trzecim razie już byłem pewny że to koniec, ale nic bardziej mylnego. To wywołuje skrajną dezorientacje. Najpierw widzimy to...

Spojler!



...martwe ciało bohaterki poprzedzone kolejnym bezsensownym monologiem o gniciu, śmierci i ciemności, co wywołuje wrażenie że jest to już końcowa scena. Niestety, film brnie dalej. Kolejnym quasi outrem jest scena w której "martwa" bohaterka ma "duchowe widzenie" z pisarką co jest oczywiście bardzo tajemnicze i enigmatyczne więc myślimy sobie: "okej, otwarte zakończenie" ale i tym razem nie. Następnie widzimy migawkę z kolejnymi scenami jak odkrywają ciało, wywożą je, przyjeżdża policja i dom zostaje "symbolicznie" (a przynajmnien tak sie tylko wydaje) zamknięty. Myślimy sobie: "no dobra, w ten sposób (migawką) wiele sie filmów kończy" ale i tym razem sie mylisz naiwny widzu, bo film wciąż trwa. Następuje scena początkowa ze swoim pierwszym w tym filmie, ale lekko zmienionym bezsensownym monologiem. Myślisz sobie: "Okej, film z kompozycją klamrową, gdzie ta sama scena otwiera i kończy dzieło" no ale gdzie tam... "Ia the pretty thing..." kończy się dopiero bezsensownym monologiem ze sceną z chłopcem ktora daje nam do zrozumienia że dom został "pożyczony" przez kolejną rodzinę.
Chryste Panie, długo trzeba było na to czekać.
Ten film na więcej niż 3/10 nie zasługuje, ale ja mu daje mocne 2/10 ponieważ wyjątkowo mnie drażni pseudo intelektualny bełkot który robi ze źle nakręconego filmy jeden z najlepszych horrorów jaki powstał

ocenił(a) film na 3
PanSkoczyslaw

Zgadzam sie w 1000%. Dodam tylko, że najsmutniejsi są pseudointelektualiści, którzy spuszczają się nad takim badziewiem ale już nie potrafią uzasadnić czemu ten film jest tak niesamowity poza "on jest tylko dla wybranych" i "widocznie nie rozumiesz arcydzieła xyz reżysera".

ocenił(a) film na 7
MyNameIsDeath

Też mnie ten film zachwycił. Zdjęcia, klimat i Ruth WIlson. Jedna z moich ulubionych aktorek. Świetnie było móc popatrzeć na jej kunszt aktorski. Tyle emocji na jej twarzy.... Dla mnie bomba! Sam film specyficzny, ale po powszechnie wychwalanym a mnie osobiście mocno rozczarowującym "Hereditary" wreszcie doczekałem się artystycznego filmu grozy z prawdziwego zdarzenia!

ocenił(a) film na 8
Sony_West

Dokładnie. Lawina hejtu, jaka na ten film spłynęła, jest mocno przesadzona. No ale z drugiej strony - w końcu to Filmweb...

ocenił(a) film na 8
MyNameIsDeath

Przed chwilą obejrzałam. Dla mnie świetny. Każdy inaczej odbiera,w końcu różnimy się między sobą,ale dawno nie trafiłam na horror,który tak dobrze budował napięcie. Daję 8

ocenił(a) film na 8
balbina_filmweb

Polecam też "Gretel and Hansel" tego samego reżysera.

ocenił(a) film na 8
MyNameIsDeath

Dzięki.Widziałam. Poetycko-upiorne :)

ocenił(a) film na 8
balbina_filmweb

Dobrze napisane i dokładnie taki był też "I Am the Pretty Thing..." - poetycki i upiorny. Nie ma to brzmieć pretensjonalnie, ale większość widzów, przynajmniej w Polsce, tej poezji nie ogarnęła i przez to nie doceniła świetnego, klasycznie napisanego horroru ¯\_(ツ)_/¯

ocenił(a) film na 8
MyNameIsDeath

Coś w tym jest...:)

ocenił(a) film na 9
balbina_filmweb

Mam podobnie, daję 9.

MyNameIsDeath

dygocze to Ci w piersi ale chyba po litrze wódy , poza ciągnącą się historyjką i akcją z wypadniętą słuchawką telefonu, nie było w nim nic interesującego , a jeszcze te ślamazarne ruchy aktorki jakby była po kwasie. pozdrawiam

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones