Zdecydowanie nie spodziewałem się tak świetnego filmu (jeden z ulubionych mojej wychowawczyni :P ). Historia zapowiada się dosyć banalnie, ale dzięki rewelacyjnej narracji oraz interesującemu zakończeniu, które zmienia nasz punkt widzenia na cały film, scenariusz jest jedną z najlepszych stron tego filmu (film był nominowany do Oscara za scenariusz właśnie). "I twoją matkę też" wciąga widza od pierwszej sceny (każdy film powinien mieć taką pierwszą scenę ]:> ) i wywołuje u nas zaciekawienie. Z jednej strony mamy tu motywy komediowe, którymi bardzo często są świetne dialogi między Luisą, Juliem i Tenochem o seksie czy wkładaniu palca w tyłek :D Jednak sam film jest dramatem, o czym dobitnie przypomina nam narrator, rewelacyjny plan drugi (np. nasza trójka jedzie samochodem rozmawiając o tym, jak uprawiają seks ze swoimi dziewczynami, a z za szyby samochodu możemy zobaczyć całą biedę meksykańskiej wsi, ludzkie nieszczęście, jak i np. pacyfikowanie tamtejszych indian przez policję (nie jestem pewien, ale chyba chodzi o konflikt z Zapatystami, w każdym razie ani bohaterowie ani narrator nic na ten temat nie wspominają )) oraz końcówka. Mocną stroną filmu jest aktorstwo, Gael Garcia Bernal, Diego Luna oraz Maribel Verdu są cholernie naturalni, spontaniczni i młodzieżowi :P. Pochwalić też trzeba zdjęcia (chociażby rewelacyjny pomysł w barze, gdy Luisa rozmawia przez telefon, a na lustrze obok widzimy, jak Tenoch i Julio grają w piłkarzyki). Podsumowując, uważam, iż ten film to dojrzałe kino drogi, opowiadające o kruchości tak relacji międzyludzkich, jak i całego naszego życia, zwodniczej miłości, ludzkim uzależnieniu od seksu oraz prostego faktu, że czasem należy złamać reguły, by znaleźć odrobinę światła w ciemnej pustce ludzkiego żywota. Rzekłem :) 9-/10