Główni bohaterowie to odrzucające, prymitywne, zboczone gimbusy, przez co trudno było mi spojrzeć na ten film jak na sielski sen o podróży i wolności.
Narrator. Był jak przypisy w "Kamieniach na szaniec" - streszczał w lakonicznych słowach nierzadko dramatyczną historię dalszego życia bohaterów, podczas gdy widz patrzał na ulotność bieżącej chwili. To on uratował ostateczny wydźwięk filmu.