PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=32700}

I twoją matkę też

Y tu mamá también
7,1 29 520
ocen
7,1 10 1 29520
7,2 18
ocen krytyków
I twoją matkę też
powrót do forum filmu I twoją matkę też

Nieoczekiwana podróż dwójki przyjaciół całkowicie odmieni ich życie i sprawi, że już nic nie będzie takie jak dawniej. Dzięki niej poznają smak wolności, dorosłości i nauczą się trudnej sztuki szczerości i wyjawiania bolesnej prawdy, choćby nawet była nieosiągalna. To także droga prowadząca ich przez wszystkie 'szaleństwa młodości', gdy nie liczy się upływających godzin i 'wbrew regułom' robi się wszystko to, na co się ma największa ochotę, tak po prostu chwytając chwilę, która może się już nie powtórzyć. Jednak ta z pozoru beztroska podróż stanie się dla głównych bohaterów czymś znacznie ważniejszym, niż mogliby z początku przypuszczać, prawdziwą lekcją życia, dojrzałości i poznania siebie. Bo tak naprawdę każdy z nas ma swoje 'niebiańskie usta', czyli miejsce o którym śni i gdzie chciałby choć raz w życiu pojechać, lecz brak mu odwagi do podjęcia wyzwania, jakie stawia przed nim los. Bohaterowie filmu podjęli to wyzwanie, a zwłaszcza Luisa, dla której podróż stała się spełnieniem wszystkich 'ukrytych pragnień' i niezrealizowanych dotąd planów...

Flm Cuarona przepełniony meksykańskim żarem, nieskrępowaną wolnością oraz gorączką letnich dni i nocy w oryginalny sposób pokazuje, że czasem powinniśmy złamać reguły i zdobyć się na coś całkowicie szalonego i nieprawdopodobnego, by nadać nieco barw naszej szarej rzeczywistości, która przecież może być zupełnie inna oraz o wiele bardziej odkrywcza i wyzwolona, niż moglibyśmy to sobie nawet wyobrażać. Bo jak powiedziała w jednej ze scen Luiza 'życie jest jak surfowanie, trzeba tylko dać się ponieść falom'.

cherry

Chyba zupełnie inaczej odczytuję ten film. Trudno powiedzieć, że tych dwoje przyjaciół nie znało wcześniej smaku wolności. Chyba wręcz tylko to ich zajmowało naprawdę.

Dowiadujemy się poniewczasie o chorobie Luizy, dosięga nas ta informacja w chwili, gdy dowiaduje się o niej Julio. Nie rozumiemy prawdziwej przyczyny nawracajacej rozpaczy, która dopada Luizę.
W końcu wiemy jednak, że nie jest to żadne spełnianie marzeń, co raczej ucieczka od myśli o niezawinionej śmierci. Zapominanie się w cielesności, którą niebawem się utraci.

ocenił(a) film na 10
Klitajmestra

Z całą pewnością uważam, że dwójce bohaterów nieobcy był poznany dużo wcześniej smak wolności, czerpania z życia pełnymi garściami oraz brak jakichkolwiek zahamowań będące niewątpliwymi przywilejami młodości, nie przejmując się żadnymi konsekwencjami, planami na przyszłość i nie zwracając uwagi na wszystko to, co bezpośrednio ich nie dotyczyło.

Wszystko się jednak odmienia w momencie poznania Luisy i odbycia z nią podróży, która stanie się dla Julia & Tenocha prawdziwą lekcją wkroczenia w dorosłość, sprawdzianem ich przyjaźni, sztuką wyjawiania prawdy, a także poznaniem, czym jest zdrada i jak bardzo potrafi zranić. W jej wyniku dostrzegli również rzeczy, z których wcześniej zupełnie nie zdawali sobie sprawy, lub nie chcieli o nich wiedzieć, jak skrajne ubóstwo mieszkańców Meksyku oraz uczucia, z którymi nie wolno igrać.

Dla Luisy natomiast propozycja wspólnego wyjazdu była, w moim odczuciu, tylko w niewielkim stopniu ucieczką, a w istocie ostatecznym impulsem, który skłonił ją do wyzwolenia tkwiących w niej skrywanych dotąd emocji i poczuciem, że choć raz zrobi coś całkowicie nieoczekiwanego, szalonego, co będzie należało tylko do niej. Wnioskuję to ze słów narratora, który opowiadając o Luisie stwierdza, że nie czuła się nigdy swobodnie w towarzystwie męża i jego przyjaciół. W podjętym przez nią kroku ja również nie upatruję chęci spełnienia marzeń, natomiast zdecydowanie pragnienie wyswobodzenia z wszystkich więzów i norm, a zatracenie się w cielesności było według mnie tylko jednym z jego elementów, choć na pewno nie najważniejszym. Nieoczekiwana podróż sprawiła, że wreszcie przestała odczuwać frustrację, poczuła się wolna i w pełni ‘dała się ponieść falom.’

Bo któż z nas, choć raz nie doświadczył pragnienia odnalezienia własnych ‘Ust Niebios’, czymkolwiek by one nie były, jednak niewielu tak naprawdę się na ten krok odważyło. Film Cuarona pokazuje, że czasem trzeba postąpić wbrew regułom, aby poczuć, że żyjemy naprawdę i chwytać chwilę, która może już się nie powtórzyć. Bo życie może okazać się krótsze niż to sobie możemy wyobrazić czy zaplanować.

Dla mnie ten niezwykły film jest opowieścią o przemijalności, ulotności naszej egzystencji, którą możemy przeżyć tylko raz, a także podróżą, jaką odbywamy wgłąb nas samych, która jednocześnie nas uczy, wzbogaca, zawstydza, zadziwia, rani, leczy i inspiruje.

Aby uzyskać taki właśnie efekt, Cuaron posłużył się, zawsze wzbudzającym silne emocje, środkiem jakim jest seks, aby nadać swojej opowieści o dorastaniu niezbędnej otwartości i szczerości oraz aby jeszcze bardziej wzmocnić wydźwięk filmu.

W moim odczuciu był to wybór jak najbardziej słuszny, a nawet wręcz konieczny, który uwidacznia się najsilniej w scenach, gdy bohaterowie opowiadają sobie o własnych podbojach i fantazjach, co jest skontrastowane z widokiem brudnych meksykańskich ulic i biedą ich mieszkańców. Z jednej strony mamy więc dosadność rozmów o seksie, z drugiej nieuchronną śmierć osób w wypadku, który w tym czasie mijają. Ale właśnie taki jest obraz naszego życia, ktoś w jednym momencie się kocha, rodzi i umiera.

Według mnie ‘I Twoją Matkę Też’ bezbłędnie uchwycił istotę naszego życia i ważnych momentów, które je kształtują i zmieniają, tak jak bohaterowie filmu, którzy po odbytej podróży już nigdy nie byli tacy sami.

cherry

Tak, tyle że Luisa tak naprawdę już nie żyje i to, co konwulsyjnie niejako przeżywa, to tylko łabędzi śpiew.

Te wtrącenia narratora natomiast, że z tego miejsca pochodzi mamka Tenocha, a tam będąc przed rokiem przejechaliby przez chmurę pierza, a za następny rok już będą nici z ich przyjaźni (zresztą bardzo fajny sposób narracji i on bodaj tylko podobał mi się w tym filmie - bardzo wciągająca wyliczanka i cieszy mnie, że akurat ją przywołałaś), wskazuje mi tylko na to, jaką iluzją jest życie, i że cokolwiek zrobimy jest w zasadzie bez znaczenia, bo dosłownie każda chwila nasz los odmienia, a los czyjś mógłby być równie dobrze i naszym losem. Nie jest zatem znowu takie istotne, co dokładnie robimy i co nas w tym życiu niesie.

Jednak: niezależnie, czy żyję tzw. pełnią życia (w rozumieniu podrygów Luizy), czy też bez tych bezmajtkowych atrakcji, to i tak nie ma czego żałować, rozstając się z życiem.
Życie to nic znowu takiego szczególnego, jak zwykło nam się wmawiać.
Może być spełnione, jasne, ale chyba wtedy wchodzi w grę raczej psyche niż którakolwiek z części ciała.

Scenarzysta wybrał Luisie dość infantylny sposób na wyzwolenie resztek swojej energii; kobiecie z łóżkowym stażem nie jest też trudno zaimponować nastoletnim chłopcom, nietrudno też prowadzić rozmowę na temat postrzępionych napletków, zakrzywionych penisków, wilgotnych cipeczek czy rypania choćby i czyjejś matki. Przebrnięcie przez te dialogi naprawdę – to nie żart – było dla mnie nie lada wyzwaniem.
Co innego narracja, która była bardzo udana! I jak dla mnie: tylko ona.

ocenił(a) film na 10
Klitajmestra

Wprawdzie dla Luisy kończy się już życie, to jednak jego ostanie chwile chciała spędzić w sposób, na jaki być może w innych okolicznościach nigdy by się nie zdobyła. Myślę, że odbyta podróż była dla niej prawdziwym wyzwoleniem i zupełnie spontanicznym zrywem emocji, by przygotować się na nieuchronne.

Jeśli chodzi o uznanie życia za ‘nic znowu takiego szczególnego’ to ja bym zdecydowanie polemizowała, bo choć bywa cholernie bolesne i ciężkie ponad miarę, to jednak zdarzają się w nim również chwile z całą pewnością niepowtarzalne i warte zapamiętania. Tak samo jak cała podróż trójki bohaterów i wszystkie związane z nią następstwa. Jak powiedziała w filmie ‘Garden State’ Natalie Portman : ‘I know it hurts. But it's life, and it's real. And sometimes it fucking hurts, but it's life, and it's pretty much all we got.’

Myślę, że postać Luisy jest dla filmu kluczowa, dając bohaterom poprzez między innymi pozornie błahe, ostre rozmowy o seksie, prawdziwą lekcję wchodzenia w dorosłość. Zresztą wszystkie ich odważne wypowiedzi o ‘postrzępionych napletkach’ i całej reszcie to przecież w istocie same przechwałki, które nie przedkładają się na rzeczywistość, o czym zresztą Luisa będzie miała okazję się w końcu sama przekonać. Na mnie szczerze mówiąc nie zrobiły one aż takiego wrażenia, to po prostu tylko słowa, którymi chcieli jej zaimponować.

Zresztą jak już pisałam, seks stanowi tylko część filmu, w którym moim zdaniem jak najbardziej można dostrzec drugie dno, czyli wspomnianą już przemijalność, wejście w dorosłość i odwagę, aby uchwycić chwilę, która może być naszą ostatnią.

Jeśli chodzi o narratora to zdecydowanie się zgadzam, że doskonale spełnił swoją rolę, stanowiąc dodatkowy i z całą pewnością nie jedyny atut tego niecodziennego, choć wprawdzie miejscami ostrego i wyzwolonego, to tak naprawdę głębokiego i mądrego filmu, którego na pewno nie przestanę bronić, bo uważam, że zdecydowanie na to zasługuje.

cherry

Przechwałki prechwałkami. Jestem przekonana, że ci młodzi ludzie byliby w stanie prowadzić z Luisą rozmowy na tematy mniej błahe, wręcz o jej sytuacji, a nawet w obliczu nieuchronnego dać jej w prezencie wręcz coś bardziej wartościowego niż jedynie obyczajowe rozkiełznanie. To Luisa nieustannie prowokuje (ledwie przetarłszy oczy), eksploatuje niezmiennie ten sam temat, i gdyby nie głos narratora, wprowadzający swoisty ład do prezentowanych scen, chyba bym przez ten film nie przebrnęła.

Mimo wszystko: swoim oportunizmem daję Ci okazję do rozprawiania o Twoim ukochanym filmie. Gdybym się zgadzała, Twoje wywody by nie zaistniały ;) Czekam zatem na kolejną ripostę :-)

ocenił(a) film na 10
Klitajmestra

Na pewno mogli, a nawet powinni ofiarować Luisie o wiele więcej, z drugiej jednak strony oboje dowiedzieli się o jej stanie dopiero po fakcie, kiedy było już za późno by cofnąć czas.

Należy również pamiętać o tym, że przed wyruszeniem w podróż byli jedynie myślącymi jedynie o dobrej zabawie, nieodpowiedzialnymi, zapalczywymi ‘charolastras’. Dopiero pod wpływem poznania Luisy uświadamiają sobie, że na życie składa się również ‘czasem słońce, czasem deszcz’, a nie jedynie wieczne ‘dolce vita’ ;)

Oglądając film Cuarona po raz pierwszy byłam pod wrażeniem jego odwagi, lecz niczym jego dwaj bohaterowie, oceniłam film mimo wszystko dosyć powierzchownie. Jednak z każdym kolejnym razem w tej historii zaczęłam dostrzegać drugie dno, które jestem o tym przekonana, na pewno w nim jest, ukryte pod maską naturalizmu i beztroskiego filmu drogi. I swojego zdania nie zmienię ;)

cherry

Ależ ja też Twoje zdanie podzielam, że nie był to film beztroski, to widać, że Luisa ma nielichy kłopot, a to całe kręcenie się narratora wokół spraw narodzin i śmierci wyraźnie wskazuje na finał filmu. I pomimo tej krojącej się grozy, sposób na spędzenie czasu z dwoma wyrostkami nie przemówił do mojej wyobraźni, jak i uparte zatrzymywanie dla siebie tylko informacji o nieuchronnym końcu. Skądinąd wiadomo, że nic ludzi bardziej nie zbliża niż choroba, a nawet bliskość śmierci. Luisa wybrała wariant animalistyczny, jakby zupełnie nie była człowiekiem cywilizowanym. Nie mówię, że to jest niestosowne, być może był to wariant dla niej akurat najlepszy, ale mnie nie podpasował. Zupełnie jak bohater W stronę morza skupia się na swoim bólu, jednak nie dopuszczając do niego innych. Ramon też w sumie na zewnątrz jest beztroski, chociaż na inny sposób, może jednak tylko dlatego, że skoro nie może być typowym macho, to już na nic lepszego nie zasługuje niż śmierć. A tu Luisa pełni rolę właśnie macho, ale wała wam do mojego bólu. Moja śmierć moja sprawa. Czy słusznie?

ocenił(a) film na 10
Klitajmestra

Myślę, że Luisa celowo nie wyjawiła swoim kompanom prawdziwego powodu podróży, z jednej strony szukając w niej zapomnienia, z drugiej natomiast pragnąc choć raz przeżyć coś ‘z dala od zgiełku’, absolutnie szalonego & nieoczekiwanego, pozbawionego żalu i wszelkich wyrzutów sumienia, na co w normalnych okolicznościach z pewnością trudno byłoby jej się zdobyć. Nie chciała zapewne współczucia i litości, pragnęła natomiast, aby ta jej ostatnia podróż była szczególna, stając się jednocześnie swoistym pożegnaniem.

Jak powiedział jeden z bohaterów ‘Dive Bar Blues’: ‘dzięki miłym wspomnieniom jestem szczęśliwy.’ Wprawdzie dla Luisy było to szczęście krótkotrwałe, jednak należało tylko do niej, aby choć na chwilę odwlec nieuniknione.

Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie czy jej wybór był słuszny czy też nie, został jednak przez nią podjęty i w pełni zrealizowany. Na pewno odczuwała również smutek i samotność zamykając się ze swoim bólem, co pokazują sceny płaczu i załamania się, a zwierzenie się z nich mogłoby przynieść jej ulgę, jednak postanowiła zachować je dla siebie, podobnie jak wspomniany Ramon.

Chociaż sama być może postąpiłabym inaczej, to jednak decyzja Luisy silnie do mnie przemawia, jak najbardziej szanuję ją & rozumiem, bowiem każdy z nas cierpi w inny sposób.

cherry

Pewnie, że celowo, ale tym samym sprowadziło to ich stosunki do odruchów czystej zwierzęcości. Być może to właśnie było jej potrzebne w ostatecznym zrywaniu więzów z życiem. Któż to odgadnie. Można wyczytać nawet pewne zadowolenie ze zdrad męża, bo wprowadzały one pewne urozmaicenie w ich seksualność (znów ta seksualność, jakby tylko ona składała się na dziewczę o imieniu Luisa). Jeśli było w Luisie coś więcej, jest to skrzętnie przemilczane. Z drugiej strony: prawa wieku młodzieńczego. O czym myśli się wtedy naintensywniej w miarę upływu czasu, a nawet choćby na myśl o upływie czasu? Że się zestarzejemy, że nasze członki utracą aktualną atrakcję, że przeminie nieodzownie nasz seksualny potencjał.
Co oczywiście jest jakąś pokrętną demagogią, ale ma miejsce, jasne: ma.

Z jednej strony rozkiełznanie, z drugiej zakleszczenie, nieuronienie choćby i półprawdy, zatem: niewypowiedziana ale zagrana blaga. I to właśnie męczy mnie w bohaterce najbardziej: zafałszowanie.

ocenił(a) film na 10
Klitajmestra

Ja natomiast nie dostrzegam w zachowaniu Luisy ani śladu zadowolenia ze zdrad Jana, za to jak najbardziej smutek i późne zrozumienie bolesnej prawdy, że ich związek tak naprawdę już od dawna nie istnieje. Myślę, że nie dochodziło to do jej świadomości, nie będąc wystarczająco silna i odważna aby się rozstać, mimo że dawna o wszystkim wiedziała.

Dopiero wobec nieuchronności własnego życia decyduje się na ten mimo wszystko niełatwy dla niej krok, uwalniając się od wszystkich trzymających ją więzów i pozwalając sobie na całkowitą emocjonalną spontaniczność, której jednym z przejawów było zaspokojenie własnych cielesnych doznań, ciekawości i fantazji. Myślę, że będąc w takim położeniu jak Luisa ja również nie wahałabym się ani chwili aby choćby nawet po raz ostatni ‘dać się ponieść falom’ ;)

cherry

ja to bym chyba w takiej sytuacji zapomniala jak sie nazywam ;)

ocenił(a) film na 10
Klitajmestra

Ja również...ale później z całą pewnością wybrałabym 'surfowanie'!;)

cherry

Z pewnością?

cherry

Surfuj więc zawczasu, bo nie znamy dnia ani godziny...

ocenił(a) film na 10
Klitajmestra

Z całą pewnością ‘surfować’ będę bo 'wielki błękit' to dla mnie prawdziwy 'ogród rozkoszy ziemskich' ;)

ocenił(a) film na 6
cherry

Co do Waszych wcześniejszych wypowiedzi:

Luisę wspierrał jej mąż.
Mimo, iż ona wiedziała, że ją zdradza, była z nim.
On jej o niczym nie mówił.
Ale nagle poczuła, że go straciła.
Kiedy ??
Kiedy się przyznał..
(W tej roli była żoną, odratowaną z biedy)

Była sama.
W desperacji szukała kolejnego oparcia.
Znalazła Julia i Teocha.
Nie była już sama w chorobie.
(W tej roli była kochanką, nauczycielką)

A potem odeszła od dwójki przyjaciół.
Żyła z rodziną z okolic "Ust Niebios".
Opiekowała się dziećmi.
(W tej roli dojrzała, została matką)

ocenił(a) film na 10
pani_racja

Ładnie to ujęłaś! Podsumowanie godne tego prawdziwie ‘niebiańskiego’ filmu ;)

Tenoch: Znamy plażę, o której nikt nie wie.
Luisa: Jak się nazywa ?
Tenoch: Usta Niebios
Tenoch & Julio: Jest tam jak w raju, nawet lepiej. To kawałek nieba na ziemi.

ocenił(a) film na 8
cherry

Ten film jakoś dziwnie kojarzy się ze "W stronę morza". Może dlatego, że bardziej niż o dojrzewaniu opowiada on o umieraniu ?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones