Tzw emocje w tym filmie są tyleż widoczne, co mało wciągające. Ale zdjęcia dobre.
No bo dla człowieka oświeconego światłem rozumu nie ma ważniejszego tematu jak właśnie ruchanie.
A myślałem, że chodzi o pokazanie metafory życia, jaką jest podróż - chyba dlatego lubię filmy drogi i to mi się najbardziej podobało w tym obrazie:]
Jedno drugiemu nie przeczy. Żyjemy akurat w czasach, w których życie opiera się na nieustannym poszukiwaniu zmysłowych wrażeń, co nas zmusza do ciągłej "podróży". Dlatego też w końcowej scenie gówni bohaterzy nie mają juz sobie dużo do powiedzenia. Dziewczyna, która ich łączyła była tylko chwilowym przystankiem życiowym. Tak na zasadzie: "było - minęło". Tak ja to przynajmniej odebrałem.