PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=9445}

Igraszki losu

Serendipity
6,8 25 802
oceny
6,8 10 1 25802
5,4 5
ocen krytyków
Igraszki losu
powrót do forum filmu Igraszki losu

...uczucia w którym człowiek czuje się tak jak Jonathan, który wsiada do taksówki, trzymając w dłoniach długo poszukiwaną książkę (a może "książkę"?). Nie wiem jak wy ale ten moment, jego zachowanie, muzyka, cała sytuacja, sprawiły że byłem w stanie przypomnieć sobie to uczucie które nie równa się żadnemu innemu... prawdziwej miłości... Serce się śmieje, a człowiek czuje to niesamowite ciepło, dające błogi spokój i jednocześnie krzyk absolutu szczęścia!

Heh, rozmarzyłem się. Ten film chyba miał to na celu?:) Coś pięknego.

ocenił(a) film na 10
stev1989

http://w849.wrzuta.pl/audio/1oqkix1wDtb/shawn_colvin_-_when_you_know

ocenił(a) film na 8
stev1989

O taaak, jeszcze niedawno zgodziłabym się z tym, że KAŻDY. Jednak nie teraz, gdy żyjemy w czasach, gdzie ludzie otwarcie mówią, że interesuje ich tylko seks, w czasach gdy przyjemność mylona jest ze szczęściem a napięcie erotyczne z miłością.
Jakieś cztery lata temu wierzyłam w ten film. We wszechświat, znaki, fatum, miłość. Dziś wierzę tylko w to, że w to wierzyłam.. a obecne resztki wiary nazywam naiwnością.
Bo nie wiem jak tam w waszych światach, ale w moim nikt już nie ukrywa, że w miłość nie wierzy i miłości nie ma zamiaru tworzyć. Takie to.. ... . No właśnie.
Aż mnie natchnęło na badania, które potwierdziłyby słuszność powyższych tez. :)
(wiem, trochę czasu minęło, trochę odgrzebałam, aż się filmweb zatkał z wrażenia)

ocenił(a) film na 10
ambiwalentna

21 listopad 2010.. Owszem, odgrzebałaś.

Dostałem powiadomienie mailem o komentarzu. Ciesze się bo pozwoliło mi to przypomnieć o tym filmie. Fajnie zatem że napisałaś..

Hmm.. W sumie to właśnie rodzi się tutaj pytanie. Czy miłość i jej istnienie jest czymś na co nie mamy wpływu? Jakaś nieposkromiona siła zwyczajnie jest i ona decyduje czy owa miłość się wydarzy czy też nie.. Czy być może to nasze nastawienie i owa "naiwność" sprawia dopiero że mamy szanse ją przeżyć. Że to właśnie my chcemy, staramy się i umiemy kochać tak jak nam się to marzy? Że to my pchamy to naprzód.

Tak więc miłość: umiejętność i chęć jej użycia CZY być może fatum które kpi sobie z naszych marzeń i samo decyduje czy cokolwiek porwie nasze serce..

Jak myślisz? Jak czujesz?

ocenił(a) film na 8
stev1989

Mimo wszystko jakaś mała część mnie wierzy, że istnieje siła wyższa, która w jakimś stopniu steruje naszym losem. Nie tak jednak, że zupełnie. Że na nic nie mamy wpływu. Że absolutnie wszystko jest przesądzone. Myślę, że istnieją całe sploty możliwości, dróg, rozwidleń. Że są punkty, w których podjęte przez nas decyzje determinują naszą dalszą drogę i że część tej drogi, jest z góry zaplanowana.
Tak więc myślę, że jeśli mowa o naszym wpływie na miłość to polega on nie na decyzji, czy chcemy w życiu kochać czy nie chcemy lecz czy robimy coś w kierunku by miłość znaleźć. Więc jedna sprawa to szukanie miłości a druga to to, czy będzie nam dane ją znaleźć odwzajemnioną. I tu powiedziałabym, że zaczyna się już fart, loteria. Czy w tym całym ogromnym chaosie w tak okropnie wielkiej liczbie ludzi na ziemi, i w tej coraz większej indywidualnej samotności jaką sobie tworzymy, mając do dyspozycji jedno krótkie życie i zegar biologiczny kobiet ( w wypadku chęci jeszcze prokreacji) zdążymy znaleźć kogoś, kto będzie chciał i wytrzyma z nami na tyle długo by zdążyć stworzyć coś pięknego. I tu mogłoby się zaczynać przeznaczenie.
Ale jeśli iść dalej.. to rokowania nie są najlepsze gdy ludzie zamiast szukać jakichś uczuć wyższego rzędu pakują się w związki z rozsądku, związki z nudy, związki w stylu ''lepszy rydz niż nic'' ,związki oparte głównie na seksie etc. (lub w nic się nie pakują, nic nie robią, wegetują tylko wykorzystując to śmieszne powiedzonko, wygodne dla leniwych ''że wszystko nas znajdzie samo jak przestaniemy tego szukać'') .. bo tak jest wygodnie, łatwo, szybko jednocześnie zamykając się na innych, i blokując możliwość poznawania się tych, których mogłoby połączyć faktycznie coś głębszego niż chęć zaspokajania kilku prostych potrzeb.
Więc mamy dwie opcje. Albo coś nami steruje ( całkowicie lub pośrednio) albo nic nami nie steruje. Szczerze? Rozglądając się po moim świecie i obserwując związki strasznie ciężko byłoby mi przyjąć że coś nad tym panuje, bo jeśli faktycznie panuje to robi to albo źle, albo jest samo w sobie złe, że w taki sposób łączy ludzi czyli ich nie łączy. W koło widzę samą samotność, nieszczęśliwość, cierpienie, patologię lub miłość która z miłością ma gówno wspólnego.
Tak więc taka obserwacja, która wskazuje raczej na niekorzyść teorii przeznaczenia zabija we mnie właśnie wiarę w miłość i wiarę w to, że ludziom w ogóle na niej zależy. Nie wykluczam jednak, że mój świat różni się od Twojego. Od innych. Że w różnych miejscowościach, w różnych krajach, czy w końcu rejonach, kulturach jest inaczej. Że tylko ja jestem w takiej szarej dziurze. Może u Ciebie jest inaczej i mi to niedługo powiesz, przywracając wiarę w ludzi(?) :)

ocenił(a) film na 10
ambiwalentna

Chociaż bym chciał to niestety nie moge być osobą która przywróci Ci Twoją dawną (a może ciągle ukrytą tuż tuż pod powierzchnią) wiarę w to że znalezienie prawdziwej miłości jest możliwe, albo że jest ku temu względnie duża szansa. Moje doświadczenia i moje otoczenia (rodzina, dalsza rodzina, rodziny przyjaciół itd.) całkowicie temu przeczą. Nie wiem na jakiej zasadzie były te związki tworzone. Czy z racji odhaczenia stereotypowego celu jakim jest w pewnym etapie rodzina + dzieci, presji społecznej, lansu, czegoś o czym sama wspomniałaś czy jeszcze czegoś innego... Tak więc tutaj postawiłbym po prostu krzyżyk na droge i powiedział, że może lepiej sobie strzelić w łeb.

Ale... No mam to ale które rzuca odrobine światła nadziei. Być może i Ty takie "ale" masz. Wierze że tak jest, bo miłości chcą głównie Ci którzy mogli zasmakować chociaż jej części i wiedzą o co toczy się stawka. Ja w życiu byłem świadkiem dwóch przypadków gdzie pomimo całkowitej nieznajomości tych dwóch par czułem wręcz namacalną miłość bijącą od nich. Słuchając ich, patrząc jak się zachowują, dotykają i na siebie patrzą. Dodam od razu defensywnie, że jedna z par była pod 80-tke więc wątpie że była to faza zalotów ;)). No i doświadczenia mojego serca które jakkolwiek nieszczęśliwe tak samo chyba były szczęśliwe ponieważ pozwoliły mi poczuć jak to jest kochać i po prostu wiem, że żadne inne doświadczenia nie mogą się temu równać.

Tak więc czy mój świat tak bardzo różni się od Twojego?:)

PS. Jeżeli nie widziałaś to polecam (wg mnie) najlepszą ekranizację prawdziwej miłości i poniekąd idealnego życia - "Notebook".

ocenił(a) film na 10
stev1989

Bardzo przyjemnie czyta sie takie komentarze:) obejrzalam ten film kilkakrotnie i za kazdym razem rodzi sie we mnie takie niesamowite uczucie a nawet powiedzialabym ze zazdrosc, ze takie milosci nie zdarzaja sie w naszym zyciu, aszkoda (przynajmniej mi sie to ie przydarzylo choc mam udany zwiazek) ale za kazdym razem odczuwam taki lekki niedosyt...hmm naprawde swietny nadajacy sens zyciu film.

ocenił(a) film na 8
stev1989

Różni się chyba tylko pod tym względem, że Ty widziałeś i czułeś miłość.. a ja o niej tylko śnię. (nie licząc mojego kota, ale to mimo, wszystko inny rodzaj uczucia, i nie licząc czegoś, co było bardzo dawno temu, tylko na chwilę i mimo, że wszystkie znaki na ziemi i niebie wskazywały, że to przeznaczenie, że to ten, że to ja, my..to jednak nic z tego nie wyszło prócz toksyczności i ogólnego bilansu na koniec, że było w tym więcej złego niż dobrego).
Może tak ma być, że nie wszystkim dane jest uczucie prawdziwe. Bo byłoby to raczej nawet niewykonalne. Zbyt proste, zbyt kolorowe, zbyt dobre. Ale proporcje mogłyby być ciut inne, bardziej może sprawiedliwe. :)
A Notebook widziałam. W istocie, wzruszający i piękny.

stev1989

Niesamowita ta cała dyskusja. W moim odczuciu jedno, o czym ten film NIE był, to o miłości właśnie i jestem bardzo zaskoczona tym, co przeczytałam. Nie wiem, co w tym przypadku można rozumieć pod pojęciem miłości - "romantycznej", "prawdziwej" itd, bo para ekranowa spędziła ze sobą całe kilka godzin, przebiła chyba nawet parę z Bezsenność w Seattle! Dlaczego miałabym kibicować ludziom, którzy niszczą swoje związki, a innym związkom nie dają szansy się nawet zacząć zatruwając swój umysł i serce na całe lata? To nie jest nawet film o losie, tylko o... nie wiem - może niedorozwiniętej inteligencji emocjonalnej albo infantylizmie wierzeń i zachowań albo o obawie przed braniem odpowiedzialności za swoje decyzje w życiu i to jak wpływają na innych ludzi, na przykład? Dużo lepszymi filmami o dziwnym działaniu przeznaczenia w miłości są dla mnie Love, Rosie albo One day. Kurcze.... Moje zdanie.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones