Po obejrzeniu filmów Michaela Haneke i Ulricha Seidla, stwierdzam, że cierpią na jakąś chorobę, nie wiem, może kwestia wychownaia rygorystyczno-katolickiego, wszystkie ich filmy są pesymistyczne, chłodne,zimne, wyzute z cieszenia się życiem. Można człowieka pokazać od strony piękna ale i od srony odbytu. Oni wybrali to drugie....