Cóż za okrutnie zimny i przerażający film! Seidl pokazuje świat, gdzie człowiekowi nic nie pozostało poza jego własnym ciałem. Ciało to może sprzedać na różne sposoby, w zamian otrzymując pogardę i poniżenie. Jedyną ucieczką jest śmierć, lecz nawet i ona zanim nadejdzie pozbawia nas całej godności.
Beznadzieja, desperacja, okrucieństwo mało wyrafinowane lecz nie mniej bolesne, przebija z każdego kadru tego filmu. "Import/Export" to bardzo dobre kino, lecz tak pesymistyczne, że naprawdę nie polecam oglądać go osobom o słabej psychice lub też intelektualnie i emocjonalnie niedojrzałym. Niezwykle wymagająca lektura.
Powiedział bym raczej że ci austryjacy się szmacili robiąc takie rzeczy z nastoletnią dziewczyną.
Nieźle mną wstrząsnął, oglądałem go około roku temu i nie sądzę, żebym kiedyś to powtórzył. Szaro- czarny świat tego filmu mnie dobija. Nikomu bym go nie polecał. Jednocześnie myślę, że jest to jeden z najlepszych filmów jakie widziałem.
Mi trochę przypominał "Pieśni z drugiego piętra", chociaż spodziewałem się zupełnie czego innego..
Film nie pokazuje nic ciekawego i podczas oglądania odczuwałem silne znużenie, jednak trzeba przyznać, że jest do głębi pesymistyczny. Ukazuje bezsens istnienia... jeśli ktoś miał okazję poleżeć w takim szpitalu, to będzie rozumiał, o co chodzi i co to za męka.. z drugiej strony dwaj austyjacy próbujący dorobić się w Ukrainie (właściwie nie wiem dlaczego akurat tam się znaleźli) i żyjący jak bezpańskie psy, śpiący w tanich hotelach albo w samochodzie, których jedyną rozrywką jest alkohol lub dziwka.
Pierwsza połowa filmu dobra, podobało mi się pokazanie życia w Ukrainie i praca na Sex Chat'cie z kamerą.
Później jest coraz gorzej, a film do najkrótszych nie należy...
Podsumowując, raczej nie polecam, chociaż jeśli ktoś ma ochotę się zdołować i jest zbyt szczęśliwy, to może zobaczyć, jednak taka osoba z kolei może go nie zrozumieć.