marnosc nad marnosciami ... przede wszystkim zaden thriller tylko gatunkowe nie wiadomo co... a najgorsze ze wyjsciowy
pomysl wcale nie byl zly i mial szanse na takie solidne sf klasy B-... chociaz jedno musze temu filmowi przyznac e oferowal az 3
twisty... zaczal jako policyjny thriller, potem przeszedl w klimaty trojkata bermudzkiego, a skonczyl jako katolicki manifest tak samo
slaby jak obydwie wersje omega code.. nie wiem co to mialo byc w ogole, przykro mi to mowic jako osobie wierzacej, ale
jakikolwiek byl cel tej produkcji to koncowy efekt jest zenujacy w kazdym sensie.. no i jeszcze ten eric roberts wziety zeby na
posterze byl chociaz jeden prawdziwy aktor... szkoda tylko ze w calym filmie ma 4 scenki po 10 sekund kazda...
tam miało być, że NIE o to w tym chodzi. ale mniejsza z tym. but remember. chrześcijanie to nie tylko katolicy.
ja nie mowie o tym czy historia i pomysl na ten film byly zle.. mowie ze do dupy jest cala reszta.. to ze film jest religijny i jest po linii mojej wiary nie oznacza automatycznie ze jest to dla mnie swietny film jesli rzeczy takie jak scenariusz, aktorstwo, zdjecia, scenografia itp po prostu leza..
to prawda. sęk w tym, że film nie został po to nakręcony, żeby zbierać nagrody. nakręcili go, żeby Ci opowiedzieć Ewangelię. i tyle.