Sporo zaskoczeń, dowcipu, efektów inwencji reżyserskiej, np. nie tylko w scenie kontroli biletów, ale w osobnej perełce, czyli gdy wg słów Indiany miał dr Brody wtopić się w otoczenie, ale Sallah Mohamed musiał go ratować, waląc przez gazetę w mordę napastnika również (ta sekwencja jest osobnym arcydziełkiem komedii przygodowej). Gdyby odcedzić samą linię fabuły od reżyserii, inscenizacji, gry aktorów, to nie byłoby to nic nadzwyczajnego, ale właśnie liczy się to mięcho filmowe, "po prostu ja go nie chwalę, ale Spielberg naprawdę ma talent"- potrafi tak sfilmować, zaaranżować sytuację, że staje się , nieprosta, wyrafinowana - "kultowa".
Większość efektów jest znakomita, kilka nie (jak widok nadlatujących myśliwców, lekko odklejonych od rzeczywistości, albo spadający czołg, jeszcze bardziej "naklejony" - ale to wyjątki). Powiedziałbym nawet, że dzisiejsze efekty komputerowe czasem niepotrzebnie wyręczają dawne techniki i nużą, stają się przewidywalne.